NAJLEPSZE SERIALE 2013/2014
Wybraliśmy najlepsze seriale sezonu. Zobacz nasz pełny ranking!
Wybraliśmy najlepsze seriale sezonu. Zobacz nasz pełny ranking!
Co roku wraz z końcem maja osobami oglądającymi seriale zaczynają miotać sprzeczne uczucia. Po kilku miesiącach czekania w końcu wyemitowane zostają finały ulubionych seriali. Tajemnice zostają rozwiązane, wątki zakończone, oczekiwania spełnione. Tuż po tym jednak przychodzi moment pustki - na kolejne odcinki (jeśli dana produkcja będzie w ogóle kontynuowana) trzeba czekać aż do września. Jakich tytułów zaś będziemy wypatrywać najbardziej? Które były najlepsze? Od początku czerwca zeszłego roku przez ekrany telewizorów przewinęła się ogromna liczba produkcji, zarówno tych powracających, jak i dopiero debiutujących. Spośród nich wszystkich zdecydowaliśmy się wybrać siedem pozycji, które w naszej opinii były w minionym sezonie po prostu najlepsze.
Szanowni,
I już ostatecznie minął kolejny sezon na Hataku. Pierwszy, który spędziliśmy razem - mam nadzieję, że starzy bywalcy dobrze się bawią, a nowych przybywa coraz więcej. Jako redaktor naczelny staram się, by serwis rósł w siłę, a ludziom czytało się go coraz lepiej. I że bezczelnie zacytuję pana z jednej reklamy: "Ne ma za co".
W tym zestawieniu podsumowujemy to, co najlepsze (według nas) działo się w serialach przez ostatnie 12 miesięcy. Tym dumniejsi jesteśmy, że współpracujemy z większością stacji, które nadają te seriale po polsku, a nawet byliśmy na niektórych planach. Ale z przekonaniem stwierdzam: nie miało to wpływu na wyniki zestawienia. To po prostu suma głosowania wszystkich autorów naszego serwisu. Ich fascynacji i preferencji. Jeśli więc wierzycie naszym recenzjom, lubicie nasze newsy, czytacie naszą publicystykę, to ten ranking jest ich prostą kontynuacją. Te seriale polecamy Wam z pełnym przekonaniem. I oczywiście wiele innych. Zaglądajcie więc do nas codziennie.
Kamil Śmiałkowski
redaktor naczelny
Oto siedem najlepszych seriali sezonu 2013/2014:
[image-browser playlist="577205" suggest=""]
Niewielu ogląda dramat prawniczy stacji CBS, ale nasze rankingi najlepszych seriali sezonu pokazują, że powinno się to zmienić. W zeszłym roku na pozycji piątej, w tym roku nieco niżej ze względu na wyjątkowo silną konkurencję. Załapanie się do finałowej siódemki nie jest jednak przypadkowe. Piąty sezon jest zdecydowanie najlepszym z dotychczasowych. Dowód? Każda osoba z redakcji, która na Żonę idealną zagłosowała, umieściła ją na pierwszym miejscu na swojej liście najlepszych seriali minionego sezonu.
To niesamowite, jak ten serial co roku stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę, a następnie przeskakuje ją ze sporym zapasem. Tylko najwybitniejsze produkcje telewizyjne z każdym sezonem stają się coraz lepsze, tylko najlepsi scenarzyści potrafią po kilku latach pokazać nam znanych bohaterów ze strony, z której jeszcze ich nie znamy. Żona idealna i jej twórcy bez wątpienia do tych grup należą. Wyłącznie w ten sposób można wytłumaczyć ostatnie 22 odcinki.
Niech nikogo nie zmyli proceduralny charakter serialu, według którego co tydzień można by się spodziewać nowej wariacji na temat ustalonego już schematu. W piątym sezonie twórcy wywracają obowiązujący dotychczas status quo do góry nogami, a sytuacja bohaterów zmienia się o 180 stopni co kilka odcinków. Skończyły się czasy rozpoczynającej nowe wątki premiery i 20-odcinkowej retardacji wypełniającej czas aż do finału, w którym w końcu coś zaczyna się dziać. Żona idealna potrafi kilkukrotnie w ciągu sezonu zaskoczyć wydarzeniem zmieniającym oblicze serialu.
Nie ma drugiego takiego serialu, który tak konsekwentnie (i przy tym właściwie bezbłędnie) rozwijałby swoich bohaterów. Wszelkie sprawy tygodnia i wydarzenia są tylko pretekstem do nadania im kolejnej warstwy i pokazania nowej twarzy. Nie sposób się w ich przygody nie zaangażować, nawet jeśli nie przepada się za atmosferą sali sądowej i kancelarii prawniczej.
[Dawid Rydzek]
[image-browser playlist="577206" suggest=""]
Pierwszy i drugi sezon Person of Interest mogliśmy uznać za bardzo dobre, ale dopiero trzecia seria okazała się prawdziwym majstersztykiem. Obecnie to nie tylko jeden z najlepszych seriali ze stacji ogólnodostępnych, ale tytuł, który deklasuje niektóre faworyzowane przez widzów produkcje kablówek. Person of Interest to przede wszystkim sztandarowy przykład perfekcyjnej równowagi pomiędzy dramatem proceduralnym a prowadzeniem głównego wątku. Wprawdzie czasem jesteśmy świadkami słabszych pojedynczych historii, ale twórcy szybko to nadrabiają i zrzucają na widzów niesamowitą bombę. Odcinków tego drugiego typu w trzecim sezonie nie brakowało. Kilkukrotnie nie mogliśmy wyjść z podziwu, serce biło niezwykle szybko, a łzy same spływały po policzkach.
Sukces Person of Interest zawdzięcza nie tylko dopracowanej i przemyślanej fabule, ale również świetnym bohaterom. Grupa wyśmienicie się uzupełnia i natychmiast sprawia, że widz staje się ich przyjacielem. Na szczególną uwagę zasługuje nowa twarz w obsadzie trzeciego sezonu, bezkompromisowa Shaw (w tej roli Sarah Shahi), która wprowadza do produkcji CBS sporo niewymuszonego humoru. Nie jest łatwo stworzyć postacie, które widz pokocha i na którym będzie mu zależeć, a duet Nolan-Plageman pokazuje, jak to trzeba zrobić, jak bohaterów rozwijać i w jak fenomenalny sposób kończyć ich historię.
Person of Interest nie jest głębokim serialem, który walczy o najważniejsze nagrody branży telewizyjnej, ale nie można nie docenić jego błyskotliwej realizacji. To przykład serialowej rozrywki na najwyższym poziomie i wzór dla innych scenarzystów, jak zachowywać równowagę w opowiadanej historii.
[Adam Siennica]
[image-browser playlist="577207" suggest=""]
5. Gra o tron
Obecność tej produkcji w naszym zestawieniu chyba nikogo nie zaskakuje. Część osób może irytować, bo dominacja sztandarowego serialu HBO w prasie i mediach społecznościowych momentami przytłacza, niemniej z faktami nie można dyskutować. Te są natomiast takie, że żaden film, żadna książka, żaden komiks i żadna inna produkcja telewizyjna nie rezonuje z odbiorcami w tak dużym stopniu jak Gra o tron – wydarzenia z Westeros i przede wszystkim co gwałtowniejsze zwroty fabularne ekscytują setki milionów ludzi na całym świecie, ba, potrafią doprowadzić widzów do łez, histerii i napadów szału. Internet zaś tonie w dokumentujących to materiałach, że o memach już nie wspomnę. George R.R. Martin w pełni zasłużenie znalazł się na przygotowywanej przez magazyn "Time" liście najbardziej wpływowych osób na świecie.
Czwarty sezon Gry… sprawia wrażenie toczącego się nieco ospałym tempem. Fakt, w pierwszym odcinku działo się niewiele, potem – zwłaszcza w wątku Daenerys – nie brakowało przestojów. Gdy się jednak zastanowić i wyliczyć te najważniejsze momenty, wydarzenia, które nami wstrząsały, okazuje się, że zmierzająca właśnie do finału seria zostawia wszystkie poprzednie daleko w tyle. W pierwszym odcinku pojawiła się najbardziej elektryzująca postać tego sezonu – książę Oberyn. W drugim epizodzie mieliśmy wesele w Królewskiej Przystani i jego pamiętny finał. Później były świetne sceny z Ogarem i Aryą, walka Daaria Naharisa z szarżującym na niego obrońcą miasta, rozwinięcie relacji Jaimego z Brienne, no i oczywiście szeroko komentowany gwałt. Potem obserwowaliśmy starcie Jona i jego kompanów z buntownikami z Nocnej Straży (scena Hodora!), proces Tyriona, czyli popis Petera Dinklage’a, oraz jego krwawy finał, czyli najlepszą sekwencję pojedynku w historii tego serialu (i być może innych, bo ta choreografia była olśniewająca), z zakończeniem, które wielu widzów doprowadziło do stanu przedzawałowego. Mało? Odcinek dziewiąty w całości poświęcony został starciu armii Dzikich z garstką obrońców Muru, w dziesiątym także nie powinno zabraknąć szokujących zwrotów akcji.
Dodajmy do tego poziom realizacji i aktorstwa, któremu trudno dorównać czy to na małym, czy na wielkim ekranie, a otrzymamy jedną z najlepszych produkcji w historii telewizji. Niepozbawioną wad, oczywiście, ale i tak pasjonującą, wciągającą i uzależniającą. Oraz emocjonującą, przede wszystkim emocjonującą.
[Marcin Zwierzchowski]
[image-browser playlist="577208" suggest=""]
4. Hannibal
Pierwszy sezon Hannibala był sporym zaskoczeniem. I to nie ze względu na fabułę czy realizację, ale z powodu obsadzenia głównej roli. Wszak ta wymyślona przez Harrisa postać kojarzy się przede wszystkim z sir Anthonym Hopkinsem, a tutaj w rolę jednego z największych morderców naszych czasów miał się wcielić świetny, acz nie tak bardzo jeszcze rozpoznawalny Mads Mikkelsen. Okazał się on jednak strzałem w dziesiątkę i jako młodsza wersja Lectera spisuje się znakomicie. Jego hipnotyzujący głos i spojrzenie robią swoje, podobnie jak oszczędna mimika i gestykulacja. Kto wie, czy nie uwielbiamy go w tej roli tak samo jak Hopkinsa - coś nie do pomyślenia przed premierą serialu.
Hannibal to również przykład doskonałej realizacji, co było widać już w pierwszej serii. Fabuła prowadzona jest świetnie, a choć w drugim sezonie, będącym sporym zaskoczeniem dla fanów, twórcy powoli odchodzą od książkowych pierwowzorów, widać, że mają pomysł na całość i dążą do wyznaczonego przez siebie celu. Brutalny jak na ogólnodostępne stacje serial przyzwyczaił nas do widoku krwi i różnych części ciała. Właśnie z połączenia tej pierwotnej i niczym nieskrępowanej brutalności oraz oszczędnej, ale jakże magnetyzującej roli Mikkelsena dostajemy serial marzenie dla każdego fana pełnokrwistych kryminałów. Nie sposób nie wspomnieć o drugim planie: Hugh Dancy i Laurence Fishburne także budują odpowiedni klimat.
Hannibal udowadnia, że nawet w stacji ogólnodostępnej można zrobić mroczny serial na poziomie i ze świetną obsadą. Mieszanie wątków literackich z tymi wymyślonymi na potrzeby telewizji okazało się strzałem w dziesiątkę, a każdy odcinek przykuwa do ekranu. Czego chcieć więcej? Kolejnych sezonów!
[Mateusz Dykier]
[image-browser playlist="577209" suggest=""]
3. Fargo
Ależ ja jestem stary. Przecież już ze studiów pamiętam premierę filmową Fargo braci Coen, a to było osiemnaście lat temu. Ależ mnie ten film wtedy wytrącił z równowagi. Nie pasował do tamtego kina czy moich gustów (w których paradoksalnie mieściły się świetnie poprzednie filmy Coenów – "Ścieżkę strachu" uwielbiam do dziś). Ale mniejsza o przeszłość. Fargo w telewizji. Niby podsumowujemy nasz plebiscyt, nim ten serial dobiegł końca, ale z pełnym przekonaniem można już stwierdzić, że mamy do czynienia z jednym z najważniejszych tytułów roku. Z jednej strony można to było przewidzieć (skoro bracia zgodzili się firmować swymi nazwiskami i swym kultowym tytułem tę produkcję), z drugiej jednak – seriale odbijające się od dzieł kinowych często okazują się totalnymi nieporozumieniami.
W wypadku serialowego Fargo wszystko od początku do końca pięknie się dopina. Rewelacyjny casting – i nie mówimy tylko o Martinie Freemanie oraz Billym Bobie Thorntonie, ba, nawet nie tylko o całym kwartecie głównych bohaterów, który uzupełnia Allison Tolman i syn Toma, Colin Hanks. Równie dobrzy są pozostali aktorzy – od ciapowatych policjantów przez gangsterskich twardzieli po utuloną w żalu wdowę. Twórcy świetnie oddali ducha opowieści Coenów (a nawet nawiązali do niej fabularnie), w którym zbiegi okoliczności czy w ogóle wydarzenia wcale nie są ważniejsze od lenistwa czy tępoty niektórych postaci, a to, co nam się wydaje oczywistym następstwem, wcale takie nie jest. To krzywe zwierciadło amerykańskiej prowincji, amerykańskiej popkultury i ludzkiej kondycji jako takiej, tyle że przedstawione w szalonym tempie i nadzwyczaj atrakcyjnie fabularnie.
Fargo okazało się czarnym koniem tego sezonu. Niedługi serial wyemitowany w momencie, gdy wydawało się, że nic już nas w najbliższym czasie nie zaskoczy, oczarował i zachwycił nieomal każdego, który spróbował choć odcinka. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście – naprawdę warto. Polecamy śnieżne pola Minnesoty, gdzie czworo bohaterów – para lekceważonych przez innych policjantów, istny diabeł i w czepku urodzony kretyn, który schodzi na złą drogę – przez kolejne tygodnie tańczy skomplikowanego fabularnie menueta.
[Kamil Śmiałkowski]
[image-browser playlist="577210" suggest=""]
Matthew McConaughey, Woody Harrelson, mroczny krajobraz Luizjany i zagadka, która spędzała widzom na całym świecie sen z powiek – ośmioodcinkowa bomba w postaci Detektywa zachwyciła każdego, kto miał z nią styczność.
Produkcja Nica Pizzolatto wprowadziła serial jako taki na zupełnie nowy poziom. Trudno na tę chwilę prorokować, by jakakolwiek inna produkcja choć zbliżyła się poziomem realizacji do Detektywa. Można zachwycać się mglistymi zdjęciami i sterylną scenografią Hannibala, rewelacyjnymi widokami i jednym rewolucyjnym odcinkiem Gry o tron na sezon czy bezbłędnym aktorstwem w Breaking Bad, ale to, co do tej pory nazywaliśmy dumnie telewizją jakościową, musi zostać ponownie zdefiniowane. Wszystko za sprawą Detektywa, który swoim poziomem powalał na łopatki… dosłownie. Czegoś takiego w telewizji jeszcze nie było! Owszem, formę antologii mamy chociażby w American Horror Story, a paroodcinkową serię mogliśmy oglądać w postaci Tajemnic Laketop, jednak Detektyw to dzieło jedyne w swoim rodzaju – dopieszczone do granic możliwości, z obsadą, która mogłaby obstawić niejeden film pełnometrażowy, i historią bez żadnych zapychaczy, które są niestety nieodłączną cechą współczesnych seriali.
Detektyw, poza tym, że wyprowadza serial telewizyjny na zupełnie nowe, nieznane ścieżki, wraca niejako do korzeni, będąc chyba najbardziej autorskim serialem od czasów Miasteczka Twin Peaks Davida Lyncha i Marka Frosta – czymś nie do podrobienia i powtórzenia. Tym samym Pizzolatto zapisuje się w historii telewizji jako jeden z tych autorów obok Chase’a, Simona, Weinera, Abramsa, Balla i Gilligana. W przeciwieństwie do niektórych z nich jeszcze nie skończył – z niecierpliwością czekamy na drugą odsłonę serialu HBO.
[Jędrzej Skrzypczyk]
[image-browser playlist="577211" suggest=""]
1. Breaking Bad
Za dwa miesiące nieco zapomniane przez widzów Breaking Bad będzie walczyło podczas gali rozdania nagród Emmy o drugą statuetkę dla najlepszego serialu dramatycznego. Mimo że jego emisja zakończyła się we wrześniu 2013 roku, to nie wypada wypierać go z pamięci. Jak widać po nagłówku, redakcja naszego portalu nie zapomniała o przebiegłym Heisenbergu i jego narkotykowym biznesie. Mało tego – uznaliśmy produkcję stacji AMC za najlepszy serial emitowany na przestrzeni ostatniego roku.
Breaking Bad to fenomen. Każdy, kto przebrnął przez pierwsze cztery sezony, z każdym kolejnym odcinkiem coraz mocniej doceniał pieczołowicie rozpisaną historię stworzoną przez Vince’a Gilligana. Jak się okazało, systematycznie rozwijana fabuła swoje apogeum osiągnęła w piątej serii, a dokładnie w jej drugiej połowie, emitowanej latem zeszłego roku. Osiem epizodów kończących Breaking Bad to wzór dla współczesnych scenarzystów i twórców seriali. Tak budowanego napięcia, takich emocji i takiego zakończenia próżno szukać w innych produkcjach telewizyjnych.
Doceniamy serial AMC również za to, że w drugiej połowie piątego sezonu doczekaliśmy się emisji prawdopodobnie najlepszego odcinka w historii telewizji. Przy ocenie "Ozymandias" brakowało skali i słów, by wyrazić zachwyt nad rozwojem wydarzeń i niezwykle brutalnym początkiem końca Waltera White’a. I nie chodzi tutaj tylko o sceny na pustyni, ale również wydarzenia w jego rodzinnym domu, tak mocno oddziałujące zarówno na bohaterów, jak i widzów.
Sukces Breaking Bad to nie tylko finałowe osiem odcinków. Widz doceni ten serial tylko wtedy, gdy po jego zakończeniu spojrzy na całą historię z szerszej perspektywy. Oglądaliśmy ją aż sześć lat, a wydarzenia przedstawione w serialu zamykają się w około dwóch. Produkcja Vince’a Gilligana od pierwszego do ostatniego odcinka pokazuje, jak dużą moc mają seriale z ciągłą fabułą. Nie ma w telewizji drugiego serialu, którego scenariusz tak drobiazgowo i skrupulatnie został rozpisany przez scenarzystów. To, co w premierowej serii uznaliśmy za mało znaczące tło, nagle wróciło w odsłonie finałowej ze zdwojoną siłą.
Breaking Bad bardzo długo walczyło o swoją chwilę chwały, co udowadnia choćby zeszłoroczne Emmy dla najlepszego dramatu, pozycja faworyta również w tegorocznym wyścigu oraz całkowicie zasłużone miejsce na szczycie naszego rankingu.
[Marcin Rączka]
Jeśli do tej pory nie miałeś okazji obejrzeć Breaking Bad, zobacz zwiastun pierwszego sezonu.
Breaking Bad najlepsze - zgadzacie się?
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat