Recap: Sezon 2011/2012 w pigułce!
Kolejny sezon serialowy za nami. Niewątpliwie działo się w nim dużo. Mieliśmy świetne premiery, jak i rozczarowujące powroty. Co więc warto oglądać, a czego się wystrzegać jak ognia i omijać szerokim łukiem? Subiektywnym okiem jednego z redaktorów.
Kolejny sezon serialowy za nami. Niewątpliwie działo się w nim dużo. Mieliśmy świetne premiery, jak i rozczarowujące powroty. Co więc warto oglądać, a czego się wystrzegać jak ognia i omijać szerokim łukiem? Subiektywnym okiem jednego z redaktorów.
W tym zestawieniu zabrakło komedii i sitcomów, gdyż żaden jakoś specjalnie do mnie nie trafił. Zresztą sam nie przepadam za tym gatunkiem w wykonaniu amerykanów, ale wiem, że takie seriale też były dobre, więc możecie wspomnieć w komentarzach, co dało radę w tym sezonie.
Najlepsze z najlepszych
Sezon, który właśnie dobiega końca na pewno pokazał, że widzowie nadal kochają seriale i zasiadają tłumnie przed telewizorami by je obejrzeć. Jednak trzeba umieć trafić w ich gusta i guściki. Co więc było kluczem do zdobycia ich serc tym razem? To krótkie podsumowanie zacznijmy od najlepszych produkcji, które wywołały - moim zdaniem - najwięcej pozytywnych emocji.
[image-browser playlist="601975" suggest=""]Person of Interest – niczym grom z jasnego nieba w ramówce stacji CBS pojawił się kolejny świetny procedural, za którym stoi Wielki Szu światka serialowego - J.J. Abrams. Serial z miejsca zdobył rzeszę fanów. I nie była to tylko zasługa nazwisk, które stoją za tą produkcją. Nolan, Emerson, Caviezel to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Kluczem była świetna fabuła, która oprócz charakterystycznego procedurala miała większy zamysł. Nie da się tez pominąć fantastycznych kreacji postaci i to nie tylko w rolach głównych! Również tematyka – nietypowa, zaskakująca – bardziej pasująca do kablówki niż stacji ogólnodostępnej, była istotnym elementem sukcesu. Rekordy oglądalności bite z tygodnia na tydzień nie mogły mieć innego efektu – Person of Interest już jesienią powraca z drugim sezonem. Zdecydowanie - jedna z trzech najlepszych jesiennych premier. Moim zdaniem najlepsza! Mam nadzieję, że serial będzie gościł jeszcze przez długie lata na naszych ekranach.
[image-browser playlist="601976" suggest=""]Once Upon a Time – trudno powiedzieć, kiedy ostatnio taka tematyka była obecna wśród seriali. Zazwyczaj mamy do czynienia z jakimiś dramatami policyjnymi, medycznycznymi, ale baśniowy świat? Zdecydowanie był to strzał w dziesiątkę, gdyż serial uzupełnił niszę, która była dotąd niezagospodarowana na rynku. I choć w tym roku obrodziło w baśniowe produkcje, to w odróżnieniu od Grimma z NBC, jest to bardzo sielankowa produkcja, pozwalająca wrócić do czasów dzieciństwa. Jednak niech to nikogo nie zwiedzie! Once Upon a Time potrafi dostarczyć gamy różnorodnych emocji. Od niebywałej radości, aż do strachu o życie ulubionej postaci. I choć produkcja nie ustrzega się błędów i momentami pojawia się w niej za dużo uproszczeń, jest to wyjątkowa pozycja wśród obecnie emitowanych i grzechem byłoby nie rzucić na nią okiem.
[image-browser playlist="601977" suggest=""]Sherlock – serial BBC, który pomimo jednego sezonu za sobą nie zwalnia tempa. Powraca z drugim, który wciąż zaskakuje swoją świeżością i nowymi pomysłami. Oszałamia znakomitymi kreacjami postaci, świetną muzyką oraz dopracowaną fabułą. Tu nie ma miejsca na nieprzemyślaną scenę, wyraz twarzy czy gest. Wszystko jest zaplanowane w najmniejszym szczególe, jak w szwajcarskim zegarku. Co ważniejsze - przygody znanego detektywa ogląda się jak film, a nie zwykły serial. Co prawda produkcja ma status serialu, ale przyjęła formę filmów telewizyjnych – i to był jeden z kluczy do sukcesu. Widz, po każdym seansie pragnie więcej i więcej, a ostatni cliffhanger zwala wręcz z nóg. Czy można chcieć czegoś więcej? Tak się powinno robić adaptacje - wiernie!
[image-browser playlist="601978" suggest=""]Revenge – chyba jedno z największych zaskoczeń jesieni. Serial miał zginąć szybką i łatwą śmiercią, a stał się jednym z największych hitów ABC. Pokazał, że to niekoniecznie ramówka decyduje o tym, czy serial przetrwa. Wszystko zależy od wielu innych czynników, jak dobry scenariusz czy sam pomysł na serial. Historia o zemście Emily Thorne/Amandy Clark wciągnęła niczym otchłań bez dna, zaskakując nowatorskim podejściem do przedstawiania wydarzeń oraz pokazaniem, że to, czego się domyślamy, nie zawsze jest zgodne z rzeczywistością. Nic, tylko zrobić popcorn i siadać przed telewizorem!
[image-browser playlist="601979" suggest=""]Scandal – tak, to rzeczywiście skandal, że tylko jedna produkcja midseasonowa okazała się sukcesem. Za to jaka! Znani aktorzy, niecodzienna tematyka – to oferuje nam nowy dramat Shondy Rhimes, która jest odpowiedzialna za sukces dobrze znanych Chirurgów. Powoli wyrasta z niej drugi J.J. Abrams. Tym razem oferuje nam nietypową, ale jakże wciągająca przygodę z takim aspektem życia, jak zarządzanie kryzysowe. I mimo, że oficjalnie mowa jest o kancelarii prawniczej, to chyba nikt nie ma złudzeń, że kolejnego dramatu prawniczego widzowie by nie kupili. I o tym twórcy dobrze wiedzieli, tworząc nieszablonową produkcję, powiązaną z samym Białym Domem. Nie da się ukryć - wiedzą, co jest w stanie zelektryzować widza. Gladiatorzy w garniturach? Gorąco polecam!
Na topie!
Kolejna grupa to produkcje, które niezależnie od tego czy są z nami od kilku sezonów czy dopiero ujrzały światło dzienne, sprawiają, że chętnie je oglądamy i nie mamy ochoty przegapić żadnego odcinka.
[image-browser playlist="601980" suggest=""]Fringe – fenomen w dziedzinie przetrwania z sezonu na sezon, ale nie tylko. To przede wszystkim wciąż ciekawe pomysły, mimo czterech lat na karku. I mimo słabszego początku 4. serii, bardzo dobry finisz i trafiony pomysł na finałowy sezon. Przygody ekipy Fringe nadal śledzi się z dużym zainteresowaniem. Co więcej – serial posiada fantastyczną rzeszę fanów, która pójdzie za nim w ogień. Po części to właśnie im zawdzięczamy kolejne sezony. Wypada się tylko cieszyć, że już jesienią ujrzymy ostatnie 13 odcinków, które zapewne znowu wywrócą nasz świat do góry nogami. Oby tak było i oby nie powtórzyła się wpadka z początku 4. sezonu.
[image-browser playlist="601981" suggest=""]Homeland – przy omawianiu seriali absolutnie na topie, nie wypada omijać kablówek. W tym roku w szczególności wypada zahaczyć o Showtime, która oprócz Dextera zaproponowała nam nową, świetną pozycję. Serial, który podejmuje nieśmiertelny motyw konspiracji, zamachów i ataków terrorystycznych. Może to już nudne - po raz kolejny dostać świetne kreacje postaci i dopracowaną fabułę, ale to jest standardem, jeśli chodzi o kablówki. Pozostaje więc pytanie, czemu nie mega-hit? Moim zdaniem, akcja czasami była spowalniana zbyt mocno i mimo wybitnego aktorstwa, nie dało się tego niczym nadrobić. Również w finale twórcy nie pokusili o mocne, odważne zakończenie, jakim byłaby śmierć Brody'ego. To wszystko wpłynęło na to, że jest to - moim zdaniem - serial zaledwie świetny, ale mimo wszystko nie wybitny. Niemniej godny polecenia każdemu.
[image-browser playlist="601982" suggest=""]Hawaii Five-0 – a na Hawajach wciąż gorąco i pomimo kilku słabszych odcinków (w szczególności tych wyemitowanych w środku sezonu), nadal jest to przyzwoity poziom. Podobnie jak w pierwszym sezonie, najlepiej ogląda się produkcję CBS z wątkiem głównym w tle. Nowe postacie odświeżają obsadę i urozmaicają fabułę. To zwyczajnie, wciąż lekki i przyjemny serial, który oprócz pięknych widoczków, przystojnych mężczyzn i seksownych pań, wzbudza niezwykle pozytywne emocje. Natomiast po emocjonującym finale, sezon oznaczony cyferką 3. jawi się naprawdę interesująco.
[image-browser playlist="601983" suggest=""]Castle – duet Beckett i Castle świetny jak zawsze. Cztery sezony za nami, a twórcy wciąż mają interesujące pomysły na jednoodcinkowe historie. Do tego w tle wciąż interesujący wątek główny (choć i on czasami nudzi) oraz emocjonujące uczucie między dwójką głównych bohaterów. Jest naprawdę dobrze! Już nie wspomnę o moim zdaniem najlepszych rolach drugoplanowych, w postaci duetu: Kevin Ryan - Javier Esposito. Co prawda, widać pierwsze oznaki słabnącej formy, ale mimo to, Castle to nadal pozycja obowiązkowa w tygodniowej ramówce.
[image-browser playlist="601984" suggest=""]Dexter – ulubiony zabójca wciąż w formie! Do tego zaskakująca apokaliptyczna fabuła 6. sezonu. Nie uniknięto wpadek i nie do końca wykorzystano potencjał tego wątku, ale nie sprawiło to jakiegoś wielkiego zawodu. Twórcy zaskakują motywami romansu między przyrodnim bratem, a siostrą oraz odkryciem wielkiej tajemnicy. Nieco brakuje jednak starego Dextera kolekcjonującego szkiełka, ale może i to wróci. W końcu, już nic nie będzie takie jak kiedyś…. A główny bohater będzie miał teraz znacznie poważniejsze zmartwienia niż własna, niezaspokojona chęć pozbawiania życia kolejnych nieprzyjaciół.
[image-browser playlist="601985" suggest=""]Spartacus - w drugim sezonie działo się wiele. Podjęto też wyjątkowo kontrowersyjną decyzję - kręcimy Spartacusa ze zmienionym aktorem głównym. Jedni przyjęli to z obawą, innyi postawili krzyżyk na produkcji, a jeszcze inni nie zwrócili w ogóle na to uwagi. Natomiast moim zdaniem, po przyzwyczajeniu się do nowej twarzy, produkcję nadal oglądało się przyjemnie. Poza tym ten sezon był zupełnie inny niż wszystkie. Nie było szkoły gladiatorów, był natomiast bunt przeciw Rzymowi. Jednak i tę zmianę dało się przełknąć. Twórcy, podejmują odważne i ryzykowne decyzję, ale takie, które da się zakceptować. A Spartacus choć inny, to wciąż dobry!
[image-browser playlist="601986" suggest=""]Gra o Tron - drugi sezon już nie tak dobry jak pierwszy. Trafiają się dużo słabsze odcinki. Jest także sporo rozbieżności z oryginałem książkowym. Jednak nadal jest to produkcja, która się wyróżnia. Można także zauważyć lekką poprawę w sferze muzyki. Ulubieni bohaterowie jak błyszczeli, tak błyszczą dalej. W szczególności Tyrion oraz Ygritte (odkrycie tego sezonu!). Cóż, warto spędzić czas z Grą o Tron, gdyż wciąż jest to rozrywka na wysokim poziomie. Czasami jednak zastanawiam się, jak dają radę Ci, którzy nie czytali książek. Drugi sezon jest bowiem bardziej skomplikowany, a fabuła nie jest tak fenomenalnie prowadzona, jak w pierwszym.
To już nie to, co kiedyś…
Teraz czas na produkcje, które nie zachwycają jak kiedyś, ale wciąż nie da się ich opuścić i tak po prostu powiedzieć "żegnaj". O jakich serialach mowa?
[image-browser playlist="601987" suggest=""]Supernatural – ileż to godzin spędziło się z braćmi Winchester w czarnej Impali, przemierzając bezdroża Ameryki, polując na potwory? Nie da się jednak uciec od wrażenia, że hit stacji The CW powinien skończyć się wraz 5. sezonem. Teraz jest to już raczej powielanie schematów, odgrzewanie przysłowiowych kotletów i bardziej droga przez mękę niż ku chwalebnej światłości. Tak! Nadal znajdą się lepsze odcinki, które rozśmieszą, rozbawią widza, dadzą na chwilę nadzieję, że będzie lepiej. Niestety, coraz częściej nie odczuwa się już tak ogromnego uczucia zniecierpliwienia w oczekiwaniu na kolejny odcinek. Brakuje genialnego wątku głównego, rozplanowanego na kilka sezonów. Raczej jest to oglądanie z przyzwyczajenia, a tak być nie powinno. Strach pomyśleć, że przed nami jeszcze, najprawdopodobniej 2 sezony. Bo nie uśmierca się przecież kury znoszącej złote jaja, czyż nie?
[image-browser playlist="601988" suggest=""]The Vampire Diaries – serial, który zaczął sezon z wysokiego C i gnał tak do zimowej przerwy, po której coś zmieniło. Niestety, na gorsze. Pamiętniki zaczęły nudzić i śmieszyć zamiast fascynować. Z odcinka na odcinek twórcy dopuszczali się kolejnych absurdów, których zwieńczeniem była dyskusja Eleny w tonącym aucie, w finale. Jedynie w miarę trafiony cliffhanger (tak, przewidziałem go, aczkolwiek myślałem, że to twórcy zrobią w 4. sezonie) wydaje się być jakimkolwiek światełkiem na przyszły sezon. Cóż, kiedyś było pięknie, teraz jest już tylko przeciętnie. Oj, bardzo przeciętnie.
[image-browser playlist="601989" suggest=""]House M.D. – najlepszy serial ostatnich lat stracił praktycznie wszystko ze swojego czaru w 8. sezonie. Poza wątkiem raka Wilsona, nie było emocjonujących momentów. Nawet finał był tragicznie przeciętny. I w sumie dobrze, że twórcy powiedzieli koniec, bo mogli dużo bardziej zniszczyć serial, który kiedyś wyznaczał trendy w telewizji. Swoją drogą szokuje taka zmiana poziomu produkcji, bo sezon 7. był jeszcze przyzwoity i oglądało się go z przyjemnością. Nietety nie można tego powiedzieć o finałowej odsłonie. Cóż, było miło Cię poznać Gregory. Nigdy Cię nie zapomnę. Żegnaj!
Taka piękna tragedia
Ostatnia, najbardziej nieprzyjemna grupa seriali, to te, które zawiodły na całej linii. Wzbudzały emocje, ale negatywne; wprawiały większość widzów w irytację, mimo tego, że świetnie się zapowiadały. Tak - zapowiadały. Bo w zdecydowanej mierze wśród największych tegorocznych zawodów znalazł się "oszałamiające" premiery tego sezonu, a raczej efektowne "klapy".
[image-browser playlist="601990" suggest=""]Terra Nova – hit, a raczej kit o niebywałym i dotąd niespotykanym budżecie, firmowany nazwiskiem samego Stevena Spielberga. Miał porwać każdego, od dzieciaka, po dorosłego widza, ale jak to często bywa w takich przypadkach - jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. W Terra Nova brakowało wyrazistości, konkretności. Produkcja szybko stała się jakby operą mydlaną o rodzinnych problemach. Tej wpadki nie były w stanie zrekompensować nawet świetne panoramiczne widoki. Jedynymi w miarę zjadliwymi odcinkami były pilot i finał, a to o czymś mówi. Dobrze, że FOX postanowił skasować Terra Novę. Aż dziw, że tak długo czekali z tą decyzją. Zdecydowanie największa klapa sezonu!
[image-browser playlist="601991" suggest=""]Alcatraz – kolejny ciekawie zapowiadający się serial. Niestety twórcy utknęli w klasycznym procedurale, który zanudził na śmierć. Potencjał był spory, ale został w dużej mierze zaprzepaszczony przez motyw sci-fi. Co tu dużo mówić, produkcja umarła zasłużoną śmiercią naturalną. Nie tędy droga, stacjo FOX!
[image-browser playlist="601992" suggest=""]Missing – chyba najpiękniejsza klapa i to w dodatku midseasonowa. Serial w żadnym stopniu nie odkrywczy. Motyw porwania już widzieliśmy tysiące razy, ale zdecydowanie lepiej zobrazowany. Także pod względem aktorskim słabo, nie w sensie obsady, ale gry, która była najwyżej przeciętna. Po prostu - tania rozrywka, której nawet najbardziej naiwni widzowie nie kupili. A dlaczego piękna? Bo widoki Paryża, Rzymu czy Dubrovnika były zaiste cudne, zapierały wręcz dech w piersiach.
[image-browser playlist="601993" suggest=""]Touch - serial, który przez pomysł na fabułę miał niezwykły potencjał, który jednak nie wiadomo, jak i daczego został roztrwoniony. Stał się zwykłym bezsensownym proceduralem, który - o dziwo, nie wiadomo czemu - dostał drugi sezon. Powodzenia życzę tym, którzy będą chcieli męczyć się z tym serialem na własne życzenie.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat