Przed Dniem 4 zaczęto kwestionować żywotność formatu Zmierzchu. Ten sam koleś ratuje Amerykę po raz kolejny? Nie wspominając już o fakcie, że serialowi terroryści bardzo (ale to bardzo!) chcieli zrównać z ziemią Los Angeles, chyba najbardziej pechową metropolię na świecie. Scenarzyści jednak stanęli na wysokości zadania. Choć Miasto Aniołów pozostało głównym miejscem akcji, niemal wszystkie pozostałe elementy świata przedstawionego uległy zmianie. Już w sezonie trzecim stawiano podwaliny pod ten swoisty reset, domykając większość drugoplanowych wątków. Tym samym o serii czwartej można spokojnie mówić w kategoriach odrodzonych Zmierzchu i początku nowego rozdziału w życiu Jacka Bauera. Głównego bohatera przyszło nam zobaczyć w otoczeniu drastycznie odmiennym niż to z pierwszych sezonów. Twórcy zrealizowali nawet krótki prequel (do zobaczenia poniżej), aby przybliżyć nieco powody jego odejścia z CTU. Zrezygnował z pracy w terenie, przywdział garnitur i pracuje dla Sekretarza Obrony. Sześć lat po utracie żony w końcu zaczyna układać swoje życie osobiste, a jego córka jest bezpieczna i mieszka razem z Chase'em na przedmieściach. Przyszłość jawiła się więc w jasnych barwach dla Jacka w momencie, w którym rozpoczął się Dzień 4. Ten obraz rzeczywistości jednak szybko został skorygowany.
Rewolucja kadrowa w CTU również rzuca się w oczy. Ze znanych nam postaci tylko Chloe O’Brian stara się wytrzymać pod rządami nieco despotycznej Erin Driscoll, która stoi teraz na czele sekcji. Ulubieniec publiczności, Edgar Stiles, i wierny (do czasu) sidekick Jacka, Curtis Manning, pojawiają się po raz pierwszy, aby odegrać niemałą rolę w tryptyku, który tworzą serie 4-6. Natomiast z punktu widzenia nadchodzącego "Live Another Day" kluczowe debiuty zaliczają James Heller i Audrey Raines – Sekretarz Obrony oraz jego córka, która rozkochała w sobie naszego protagonistę. W warstwie fabularnej także nastąpiły spore modyfikacje. Do tej pory sezony były podzielone dość standardowo, na trzy wiodące akty. Tym razem tych segmentów jest znacznie więcej - serię można podzielić na co najmniej pięć bloków, każdy z odrębnym motywem przewodnim. Nie ma również zbyt wielu przeplatających się wątków. Twórcy skupili się na tym terrorystycznym i działaniach Bauera oraz CTU w zapobieżeniu atakom. Motyw stricte polityczny powraca jednak w chwale oraz ze zdwojoną siłą pod koniec serii i poprowadzony jest wyśmienicie.
Premiera zawiesza poprzeczkę niesamowicie wysoko. To najlepszy opener do tej pory, który przebija nawet dekapitację z początku Dnia 2. Jack nie mógł zbyt długo patrzeć z boku na niekompetencję Driscoll i jej szczeniaczków. Jak chce się wydobyć informację z terrorysty pod presją czasu, krzyk może nie zdać egzaminu. Stary, dobry Bauer powraca w ostatnich minutach premiery, a jego "przesłuchanie" można określić tylko jednym słowem – przekozackie!
- Co się stanie o ósmej?! (strzał w kolano) Co jest głównym celem?!
- Sekretarz Obrony!!!
Bazooka, zasadzka, genialna muzyka Callery’ego i tik-tak, tik-tak – perfekcja w każdym calu!
Jazda bez trzymanki miała się jednak dopiero zacząć, a porwanie Hellera i Audrey to tylko przedsmak prawdziwego zagrożenia. Da się odczuć pewnego rodzaju powrót do korzeni w początkowej fazie tego sezonu. Jack działający na własną rękę, aby uratować dwie bardzo bliskie mu osoby, to mały hołd dla kameralnego Dnia 1. Po kilku odcinkach stawka jest jednak nieporównywalnie większa. Jedynym sprzymierzeńcem Bauera w jego misji jest Chloe, która przeszła ogromną metamorfozę w zestawieniu z Dniem 3. Zdecydowanie dojrzała i nie jest już taka roztrzepana jak wcześniej. Ryzykuje, ignoruje dyrektywy przełożonej i podejmuje decyzje zgodne z jej instynktem. Postać to coraz bardziej wyrazista i wielowymiarowa, ewoluująca na naszych oczach. Mary Lynn Rajskub nie była jeszcze w czwartej serii w głównej obsadzie, a Driscoll usunęła ją z CTU za niesubordynację w okolicach piątego epizodu. Dziewięć godzin Jack musiał radzić sobie bez Chloe, ale ta w końcu wróciła i pełniła niezwykle ważną rolę w wydarzeniach kończących dzień.
To parzysty sezon, tak więc islamscy ekstremiści przewodzą grupie czarnych charakterów. Dowodzi nimi Habib Marwan (znany z Mumii Arnold Vosloo), chyba najlepiej zorganizowany złoczyńca w historii Zmierzchu. Jego plany zapasowe miały plany zapasowe, ale oczywiście nie wziął poprawki na jedną zmienną: Jacka Bauera. Kolejnym punktem na jego liście zagłady było przeciążenie reaktorów jądrowych w całym kraju. Kluczowy dla tego wątku był odcinek siódmy. Edgarowi udało się zminimalizować zagrożenie do sześciu elektrowni. Resztą musiał zająć się Jack, bo jak powiedział sam Heller, w innym wypadku Amerykę czeka nuklearny holokaust. W tym samym czasie jednak Bauer i Audrey byli pod ostrzałem, gdy sprawdzany przez nich trop zamienił się w walkę o życie. Wiadomo było, że CTU znów ma wtyczkę w swoich szeregach, a Jack zadzwonił do jedynej osoby, której mógł zaufać. Tym samym otrzymaliśmy jeden z najlepszych twistów w historii serialu, gdy w ostatniej chwili na ratunek bohaterom przybywa Tony Almeida. Jedyną reakcją na tę scenę mogło być tylko głośne "WOW!".
Co tu się jeszcze nie działo! Pościg za Marwanem trwał, a każde udaremnione zagrożenie było początkiem nowego. Erin przekonała się, jak trudno być szefem CTU, gdy Jack Bauer ma jeden z tych "swoich" dni. Samobójstwo cierpiącej na schizofrenię córki spowodowało, że przed trzynastym odcinkiem była już w domu. Szukanie zastępstwa nie trwało długo. Niecałą godzinkę porządził Tony, zanim zastąpiła go jego była żona, Michelle, a niedługo potem pojawił się Bill Buchanan. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że casting do czwartej serii był nieziemski. Stworzono plejadę tak genialnych postaci drugoplanowych, że naturalnym zabiegiem było kontynuowanie ich losów w kolejnych latach. A to przecież nie koniec! Po tym, jak Marwan doprowadził do zestrzelenia Air Force One (!), jako prezydent zaprzysiężony został przecież Charles Logan. Trzeba pamiętać, że jedna z postaci, która niemal samodzielnie sprawiła, iż sezon piąty był taki genialny, została wprowadzona właśnie w niedocenianym Dniu 4, a Gregory Itzin wyniósł serial na jeszcze wyższy aktorski poziom.
Przyszedł czas na finałowy akt, który rozpoczął się od epickiego epizodu dziewiętnastego. Wisienką na torcie planu Marwana było wystrzelenie w Los Angeles rakiety z głowicą nuklearną. Chloe wpadła na trop, aby zlokalizować antagonistę, lecz wymagało to od niej wyjazdu w teren. To nie mogło się dobrze skończyć, ale nie ma mocnych na O’Brian. Najlepszy "moment WTF" w Mumii nastąpił, gdy Chloe podziurawiła terrorystę M4. Moc! Natomiast prezydent Logan, przytłoczony wydarzeniami ostatnich godzin, zwrócił się o pomoc do człowieka, który znajdował się już w podobnym położeniu – Davida Palmera. Gdy wydawało się, że po prostu nie mogą już wpaść na nic świeżego i zaskakującego, scenarzyści ciągle zadziwiali.
Nieautoryzowana i dowodzona przez Jacka operacja w chińskim konsulacie rozpoczęła historię, której punkt kulminacyjny nastąpił dopiero w serii szóstej, a pod koniec Dnia 4 spowodowała polityczne tornado. Konsekwencje były jednak znacznie poważniejsze, gdy Jack musiał dokonać niemożliwego wyboru: uratować swojego informatora czy Paula Rainesa, męża Audrey, który przyjął za Bauera kulkę (w także rewelacyjnym i pamiętnym odcinku z pulsem elektromagnetycznym)? To zdecydowanie najbardziej emocjonalna scena sezonu; szczególnie Kim Raver dała tutaj popis. Gdy już pogodziliśmy się z tym, że zapomniano o zamachu na Palmera w sezonie drugim, najwidoczniej czekano tylko na odpowiednią chwilę, aby rozwinąć ten wątek. Trzyodcinkowy gościnny występ zaliczyła Mia Kirshner w roli Mandy. Fani uwielbiali ją za krótkie epizody, a tym razem doczekali się soczystej porcji scen z piękną zabójczynią. David Palmer w końcu dowiedział się, kto próbował zabić go kilka lat wcześniej, ale prezydencki immunitet sprawił, że ta osoba uniknęła odpowiedzialności. Dobro ogółu jest w końcu najważniejsze, a Bauer właśnie dzięki Mandy dorwał Marwana.
Choć Jack Bauer zawsze w ostatniej chwili zapobiegał katastrofie, jeszcze żaden sezon nie skończył się happy endem. Ogromne osobiste tragedie dotykały bohaterów w tych dniach - i nie inaczej było tym razem. Jack, rzucony na pożarcie Chińczykom przez Logana, musi upozorować własną śmierć i całkowicie pozostawić za sobą życie, które jeszcze dobę wcześniej tak bardzo pragnął rozwijać i kultywować. Tylko cztery osoby będą znały całą prawdę: Chloe, Tony, Michelle i David Palmer, który w końcu spłacił dług, jaki winien był swojemu przyjacielowi za uratowanie życia sześć lat wcześniej. Zataczamy więc koło, wracając ponownie do pierwszego sezonu, a pożegnanie dwóch panów każe tylko zadać pytanie, czy scenarzyści wiedzieli już wtedy, jak będzie z grubsza wyglądać premiera piątej serii.
Zawsze poświęcałem przynajmniej jeden akapit na wady danego sezonu, ale tym razem nie mam o czym pisać. Może ewentualnie o uśpionej komórce Marwana, czyli rodzinie Araz. Choć tak naprawdę ich wątek był całkiem niezły, ale nie na tyle, abym poświęcał mu więcej miejsca. Pojawiały się głosy, że - jak na jeden dzień - Marwan miał w rękawie o kilka asów za dużo. Na papierze faktycznie wygląda to nieco przesadnie, ale jest jeden prosty powód, dla którego nigdy nie zaliczę tego do słabych punktów tej serii: akcja, suspens, zwroty akcji – to była po prostu fantastyczna rozrywka! Nie boję się powiedzieć, że wśród pierwszych czterech sezonów Zmierzchu właśnie ten uważam za najlepszy, a jego wartość tylko rośnie, gdy analizuje się go z perspektywy czasu. Tyle tylko, że to musiała być już pełnia możliwości scenarzystów. Nie było w ogóle mowy, że mogli stworzyć coś jeszcze lepszego.
Wtedy zaczął się Dzień 5!
"Retrospektywa 24" to cykl tekstów skupiających się na poszczególnych sezonach serialu "24 godziny" i ich najważniejszych aspektach. Sezon piąty przypomnimy w przyszłym tygodniu!
RETROSPEKTYWA 24
Sezon 1 | Sezon 2 | Sezon 3 | Sezon 4 | Sezon 5 | Sezon 6 | Sezon 7 | Sezon 8
[image-browser playlist="578051" suggest=""]
Zobacz wielki powrót Jacka Bauera kilka dni po amerykańskiej premierze. Premiera nowego sezonu Zmierzchu pt. "24: Jeszcze jeden dzień" odbędzie się na kanale FOX HD w sobotę, 10 maja o godzinie 22:00.