THE GLEE FACTOR: 05×06 Movin’ On
Oceniamy występy z szóstego odcinka piątego sezonu Glee, w którym oddawano hołd Billy’emu Joelowi.
Oceniamy występy z szóstego odcinka piątego sezonu Glee, w którym oddawano hołd Billy’emu Joelowi.
Choć wiele osób uważa, że Glee z każdym kolejnym sezonem prezentuje coraz niższy poziom, zawsze warto przyjrzeć się wyłącznie musicalowej części serialu. W cyklu "The Glee Factor" redakcja Hatak.pl wciela się w jurorów i ocenia poszczególne występy. Dziś pod lupę bierzemy szósty odcinek piątego sezonu zatytułowany "Movin’ On".
"MOVIN' OUT"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: No nie wiem. Cały bromance Sama i Blaine’a nie należy do moich ulubionych wątków, a ich głosy w połączeniu to też nic szczególnego. Pomysł na wykonanie był nawet, nawet, ale mimo wszystko NIE.
Michał Kaczoń: Niby przyjemne, połączone z fabułą, ale jakieś takie… bez polotu. Aczkolwiek za śpiewanie w autobusie do niczego się niespodziewających współpasażerów na plus. Ostatecznie jednak chyba NIE.
Mateusz Dykier: Dałbym umiarkowane TAK, ale pojawiły się o wiele lepsze piosenki. Fabularnie to to ładnie powiązane, gag też był (stypendium dla byłych striptizerów Channinga Tatuma), ale jednak sama piosenka (a tym bardziej wykonanie) nie zapada w pamięć. NIE.
Dawid Rydzek: Dla mnie to zagrało. Trochę musicalu, ładnie wplecione do fabuły i wykonanie też całkiem niezłe. Wydaje się, że tylko nieco to unowocześnili, ale oryginał nie został zbezczeszczony (jak niestety dalej się zdarzało). TAK ode mnie.
"PIANO MAN"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Tutaj chyba mój osąd jest zaburzony przez fakt, że naprawdę lubię tę piosenkę Joela. Lubię też głos Darrena i lubię Blaine’a w Nowym Jorku. Zamiast skakać i biegać po korytarzach, usiadł przy pianinie i zaśpiewał. TAK.
Michał Kaczoń: Powtórka z rozrywki z niezłego odcinka z Neilem Patrickiem Harrisem wypadła równie przekonująco co wtedy. To chyba siła samej piosenki, którą trudno zepsuć przesadzoną aranżacją. Aczkolwiek ta w jadłodajni wypadła całkiem naturalnie. Także na TAK.
Mateusz Dykier: Kasiu, wcale nie jest zaburzony ten Twój osąd. To wykonanie jest naprawdę świetne. Blaine ma doskonały głos, więc kiedy tylko może sam sobie śpiewać (bez wcześniejszego Sama), to od razu ocena skacze w górę. Nie, to nie znaczy, że nie lubię Sama. Po prostu Blaine nie potrzebuje takich duetów. TAK.
Dawid Rydzek: Rzeczywiście jest w tym wykonaniu Blaine’a jakaś magia. W sumie nieistotne, czy to się wiąże z fabułą, czy było w tym coś musicalowego… Brzmi po prostu fenomenalnie. To bardzo skromny utwór, a wykonanie w Glee ten minimalizm oryginału zachowało, więc może ktoś uznać to za przesadę… ale dla mnie to było jedno z najlepszych wykonań w piątym sezonie serialu. Mocne TAK!
"MY LIFE"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Moim zdaniem Jake w tym wykonaniu udowodnił, że umie śpiewać i wkładać w to jakieś emocje. Kiedy pojawił się w Glee, to był fajny, mocny, świeży głos. W tej piosence to wróciło. Niezłe emocje. TAK.
Michał Kaczoń: Skoczne, świeże, w sumie niezłe. To umiarkowanie na TAK, a co.
Mateusz Dykier: Dali szansę Jake’owi wykazać się w piosence i bardzo dobrze. Chłopak ma fajny, mocny głos. Podobnie jak reszta - jestem na TAK.
Dawid Rydzek: Duże TAK ode mnie, choć przede wszystkim za pomysł realizacyjny. Jasne, można przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami uznać za efekciarskie, ale po prostu rzadko oglądamy w Glee coś tak ładnie sfilmowanego.
"HONESTY"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Obok Tiny, Artie to w tej chwili najbardziej rozmydlony charakter w Glee. Totalnie nie trafia do mnie jego barwa głosu. Poza tym to wykonanie miało być chyba wzruszające, a wyszło płasko. NIE.
Michał Kaczoń: Za spokojne i zbyt zachowawcze jak dla mnie. Trochę nawet wiało nudą momentami, więc ostatecznie jednak na NIE.
Mateusz Dykier: Przypominają mi się odcinki, w których miałem ochotę przewijać piosenki i chłonąć fabułę. Chyba nie tak powinno być. Lubię Artiego, jak rapuje albo wspomaga resztę. Bardzo nudny występ, nie jego repertuar. Słychać zwłaszcza w końcówkach. NIE.
Dawid Rydzek: Lubię barwę Artiego, ale wypadło to raczej przeciętnie. Szczególnie jeśli posłucha się wykonania samego Joela, które jest naprawdę wzruszające. Jestem na NIE.
"AN INNOCENT MAN"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Niby nic szczególnego, ale całkiem sympatyczne. Ryder ma przyjemny, ciepły głos, którego dobrze się słucha. Umiarkowanie na TAK.
Michał Kaczoń: Nie czułem tej piosenki. NIE.
Mateusz Dykier: W porównaniu do oryginału, to było takie poprawne, grzeczne i "x-factorowe". Ryder ma przyjemny głos, ale brakowało pazura. NIE.
Dawid Rydzek: Dramat. Kwestię, jak to się ma do fabuły, pominę milczeniem, ogranie tego w warstwie wizualnej było proste do bólu (choć sympatyczny motyw lusterek na początku), a samo wykonanie słabe. Jestem na NIE. Tzn. niech oni sobie śpiewają Lady Gagę i Katy Perry, i niech robią to tak, jak im się podoba, ale jak mierzą się z taką legendą, jak Billy Joel, to oczekuję czegoś lepszego. Ryder od początku w Glee był dla mnie elementem wymuszonym i tak jest do dziś. Oglądamy ciągle jego i Unique - a co się stało z innymi gwiazdami The Glee Project? Ja chcę powrotu Joe i Harmony!
"JUST THE WAY YOU ARE"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Naya, Lea i Chris wszystko czynią lepszymi. Trzy najlepsze głosy w Glee, a do tego świetnie do siebie pasują. Dodatek w postaci Blaine’a i Sama też całkiem przyjemny. Dojrzałe, klimatyczne, odrobinę liryczne - takie Glee lubię najbardziej i takie wykonania lubię najbardziej. Bardzo na TAK.
Michał Kaczoń: Nietypowy, sztuczny sposób na aranżację sceny, ale ostatecznie dobór głosów całkiem przyjemny. Także umiarkowanie na TAK, ale jednak zdecydowanie bez ciarek na plecach. A mogły by być, bo utwór zacny.
Mateusz Dykier: Nie lubię Rachel. Jej mimiki i postaci samej w sobie. Bardzo działa mi na nerwy. Podobnież uważam, że jak śpiewa, robi to niezwykle specyficznie i wolę inne tony niż jej musicalowe piosenki zazwyczaj. Muszę jednak przyznać, że ma głosisko. Chris i Naya także. Może ciarek nie ma, ale są to obecnie najlepsze głosy w Glee i każdą piosenkę zaśpiewają dobrze. TAK.
Dawid Rydzek: Miałem powiedzieć od razu TAK, ale możliwość ewentualnej pary Sam-Rachel zupełnie mnie odrzuca. Nie powinni nawet tego sugerować. Błagam, nie! A wykonanie, jak każde nowojorskie, całkiem niezłe; przyjemniej się to ogląda niż McKinley. Nawet jeśli, tak jak Michał mówi, cała sytuacja jest wymuszona.
"YOU MAY BE RIGHT"
BILLY JOEL
Kasia Koczułap: Znów? Śpiewający Will biegający wśród dzieciaków? Kolejny męczący występ. NIE.
Michał Kaczoń: Jakoś nie potrafię ostatnimi czasy wczuć się w te końcowe szkolne numery z Willem na czele. Czegoś mi w nich zupełnie brakuje, stały się zwyczajnie wtórne. Więc chyba jednak NIE.
Mateusz Dykier: Oglądając odcinek i widząc choreografię oraz skaczącego Willa, jest się na nie. Ale słuchając utworu bez wygibasów, samo audio, ma się jednak wrażenie, że to naprawdę fajny kawałek. Może w oryginale z większym pazurem, a tutaj czyściutko, niczym na szkolnym występie, ale jednak małe TAK.
Dawid Rydzek: W odcinku wygląda to poprawnie, niemniej chwila z oryginałem Billy’ego Joela nie pozostawia żadnych wątpliwości. W tym, co słyszymy w Glee, zwyczajnie nie ma tego "czegoś". I choć to "coś" jest nieokreślone i niedefiniowalne, to jednak z całą pewnością można stwierdzić, że tego zabrakło. Więc niestety jestem na NIE.
NAJLEPSZY WYSTĘP ODCINKA
Kasia Koczułap: Dla mnie dwa najlepsze wykonania to "Piano Man" i "Just the Way You Are", ale ostatecznie postawię na to drugie. To nastawia mnie optymistycznie na przyszłość Glee po przeniesieniu akcji w całości do Nowego Jorku.
Michał Kaczoń: Najlepszy występ odcinka? Założę się, że ten, którego nie widzieliśmy, czyli przesłuchanie Blaine’a do NYADA. Dziwne – twórcy wprowadzają wątek, by potem nie pokazać jego najważniejszego momentu. Z pozostałych wybieram "Piano Man".
Mateusz Dykier: Myślę, że dwa wykonania było bardzo zacne. Najlepsze było pewnie "Just the Way You Are", bo wystąpiły tam najlepsze głosy, ale jednak przewagę zyskuje "Piano Man". Ze względu na swego rodzaju kameralność całości. No i uwielbiam głos Blaine’a, potrafi być zarówno niezwykle mocny, jak i delikatny.
Dawid Rydzek: "Piano Man" bezapelacyjnie, choć warto wspomnieć jeszcze o "My Life". Aczkolwiek to ten występ, który trzeba zobaczyć, a nie tylko posłuchać.
A teraz oddajemy głos czytelnikom...
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat