Zachwyty i rozczarowania 2015 – Jędrzej Skrzypczyk
2015 rok z pewnością był ekscytujący dla wszystkich fanów filmów i seriali. Pod koniec roku postanowiliśmy więc podzielić się tym, co pochłonęło nas bez reszty, oraz tym, co nas irytowało. Tym razem przyszedł czas na moje zachwyty i rozczarowania 2015 roku.
2015 rok z pewnością był ekscytujący dla wszystkich fanów filmów i seriali. Pod koniec roku postanowiliśmy więc podzielić się tym, co pochłonęło nas bez reszty, oraz tym, co nas irytowało. Tym razem przyszedł czas na moje zachwyty i rozczarowania 2015 roku.
Ufff… 2015 rok naprawdę był intensywny. Przeczytałem, obejrzałem, usłyszałem sporo. Wybrać jakoś 10 rzeczy, które naprawdę mnie w tym roku zachwyciły, to niemożliwa misja, by ostatecznie być ukontentowanym. Nieważne, jak wspaniałą ekwilibrystyką się wykażę, zawsze ktoś będzie pokrzywdzony, a i ja będę na siebie wściekły, bo mogłem coś pominąć, a coś innego wrzucić do listy. Pominę wiec znakomity 3. sezon serialu The Americans, pominę także najlepszy sezon House of Cards czy absolutnie genialny 2. sezon Looking. Na liście nie znajdą się takie filmy jak Wild, Chappie czy Demon. Jeszcze trudniej wymienić tylko trzy rozczarowania, bo tych było również sporo. Popatrzcie na przykład na polski box office: przed rokiem na polskie filmy chodziło się chętniej – aż 8 z nich przekroczyło pół miliona widzów, w tym roku – zaledwie 3. Rozczarowały mnie nominacje do Złotych Globów – w kategorii filmowej do bólu przewidywalne, w telewizyjnej zaś po prostu niepoważne. Zauważcie także, że większość wyróżnionych przeze mnie seriali to nie nowości, lecz kontynuacje z poprzednich lat.
Koniec tego narzekania - przejdźmy w końcu to tego, czym 2015 rok się dla mnie wyróżnił. Rozczarowania zostawiam na koniec.
Zachwyty
Drugi sezon The Leftovers
Pewnie już wiecie, że jestem wojującym fanem serialu Toma Perrotty i Damona Lindelofa. Pierwszy sezon był dla mnie absolutnym objawieniem – w formie mało zaskakującym, za to treściowo wybijającym się na tle reszty seriali zupełnie odmiennym światem i podejściem do opowiadania historii. Twórca Zagubionych stworzył 10-godzinne, zamknięte arcydzieło i nie było potrzeby, by serial ten był kontynuowany, obawy wobec nadchodzącego sezonu były więc spore. Skłamałbym, gdybym twierdził, że od początku byłem tą odsłoną zachwycony. Przejście do zagadek zamiast zakreślania świata po 14 października nie było dla mnie dobrym pomysłem, ale styl i charakter tej opowieści przekroczył wszelkie moje oczekiwania (i myślę, że każdej osoby, która Pozostawionych ogląda). Zagrania, którymi posłużyli się twórcy, to coś bezprecedensowego w telewizji, zaufanie zaś, którymi obdarzyli widzów (i vice versa), nie zna granic. Dzięki tej cichej grze pomiędzy tym, co można w telewizji pokazać, a tym, jak wiele mogą wytrzymać widzowie, powstał nie sezon, a SEZON – rollercoaster, który nie zwalniał ani przez chwilę, powodując u widzów zawały serca i choroby psychiczne. W tym roku w dużej mierze telewizja zaczyna się i kończy na Pozostawionych – serial ten ma najlepsze odcinki (Lens, A Most Powerful Andversary i International Assassin (!!!)) oraz najlepszych aktorów (Theroux, Coon, Dowd, King). Choć trzeci sezon będzie ostatnim, to wróżę wspaniałą przyszłość temu serialowi za kilka lat.
Drugi sezon Fargo
Pierwszy sezon serialu opartego o film braci Coen nie zachwycił mnie tak jak niektórych, na drugi czekałem więc z letnim entuzjazmem. Po pierwszych dwóch odcinkach nie mogłem jednak uwierzyć, jak dobre to jest. Od charakterystycznego akcentu poprzez zwariowaną, przezabawną historię osadzoną w ślepym punkcie amerykańskiej historii po obłędną charakteryzację, kostiumy i mistrzowskie aktorstwo – Patrick Wilson i Jesse Plemons byli bezbłędni, ale za swoją rolę Kirsten Dunst powinna dostać wszystkie nagrody świata. Serial bez ani jednego potknięcia, dopieszczony pod każdym względem – muzycznym, montażowym, wizualnym. Jednym słowem: hit!
Trzeci sezon Rectify
Powrót, którego najbardziej się bałem, gdyż historia Daniela Holdena rok temu była mało interesująca i angażująca. Serial Roya McKinnona został ponownie zaplanowany na 8 odcinków, co znów okazało się świetnym posunięciem – gęsta, pełna emocji historia podlana ponownie melancholijną atmosferą i subtelnym, acz genialnym aktorstwem Adena Younga zachwyciła nie tylko mnie, ale także krytyków, którzy nominowali ją w swoich nagrodach w kategorii najlepszy serial. Kto nie ogląda, powinien jak najszybciej zacząć.
Szósty sezon Community
To była bardzo nierówna i trudna walka, by Community znalazło stację, która ją przygarnie po tym, jak została wyrzucona z ramówki NBC po piątym sezonie. Do tej pory jest dla mnie niezrozumiałe, jak taki serial mógł zostać anulowany – pełen popkulturowych nawiązań, obsadzony świetnymi komikami, jest jedynym serialem w telewizji (?), który świadomy jest swojej serialowości i tego, że jest po prostu serialem. I nie mówię tu tylko o Abedzie, który oczywiście wie, że żyje w serialu, ale o formie, która pozwala twórcom na manipulowanie swoim światem do woli, paradoksalnie mówiąc więcej o naszej rzeczywistości niż każdy inny sitcom. Co najważniejsze, szósty sezon (po przejściu do Yahoo) staje się ostrzejszy, odważniejszy i zabawniejszy – najlepsza seria tego arcygenialnego sitcomu. Nadzieja na siódmą odsłonę umarła, jednak hasło #sixseasonsandamovie zawsze pozostaje żywe.
Master of None
Wreszcie jakaś nowość na liście - i to taka, która wskoczyła w ostatniej chwili. Komedia, a raczej dramedy Netfliksa stworzona przez Aziza Ansariego to przede wszystkim niespotykana wcześniej w serialach strona wizualna – Master of None poprzez kręcenie w pełnej panoramie tworzy efekt filmu kinowego, bardzo specyficzny i namacalny na telewizyjnym ekranie. To także mocny cios w pokolenie 20+ zamieszkujące duże amerykańskie miasta, szukające pomocy i drogi u wujka Google, restauracji na Yelp i relacji na Tinderze. Bardzo mądra, rozbrajająco śmieszna komedia dla dorosłych. Najłatwiej porównać ją do dramedy stacji HBO – Master of None jest tym, czym chciałaby być Togetherness. Ba, jest tak niezwykły jak Spojrzenia, tyle że w wersji hetero.
Show Me A Hero
W latach 80. pewien młody radny staje się najmłodszym burmistrzem miasta Yonkers i musi zmagać się z problemem wybudowania budżetowych mieszkań dla czarnoskórych w białym mieście – brzmi jak nuda, co nie? Pokażcie mi bohatera, który z tej historii zrobi arcydzieło. Oczywiście jest nim David Simon, który już nie takie rzeczy robił w telewizji – to on jest autorem The Wire, Treme czy Generation Kill. Akcja sześcioodcinkowej serii o Nicku Wasiscko może i dzieje się prawie trzy dekady temu, ale teraz wybrzmiewa nad wyraz aktualnie – w Yonkers w latach 80. też byli ludzie, których nikt nie chciał. Był też Nick Wasiscko, który został zmuszony podjąć odpowiednią decyzję. I dostało mu się z każdej strony. Simon przy pomocy rewelacyjnej obsady w postaci Oscara Isaaca, Winony Rider i Alfreda Moliny pozostawi nas w kawałkach, ale także z wiarą, że to nie ludzie są źli, tylko system, który sami sobie stworzyli.
Philip Roth w Wydawnictwie Literackim
Koniec już tych serialowych zachwytów, czas na odrobinę literatury. Pomijając to, że Albatros wydał w tym roku aż dwie książki Thomasa Pynchona, to inny amerykański autor przykuł moją uwagę – to Philip Roth, którego dzieła postanowiło wydać Wydawnictwo Literackie, i to w jakim stylu! WL zawsze uchodziło u mnie za wzór do tworzenia okładek książkowych, ale konsekwentny styl, w którym kreowane są kolejne książki Rotha, to czysta wspaniałość – proste, ładne, okraszone pomysłowymi grafikami, aż błagają z witryn sklepowych, by wziąć je do domu.
Ach, prawie bym zapomniał, że powieści Rotha same w sobie są po prostu doskonałe – zacznijcie od Amerykańskiej sielanki.
- 1 (current)
- 2
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat