Najnowsza recenzja redakcji

Kolejny odcinek okazuje się być równie zły co odcinek otwierający sezon, a może nawet gorszy. Zupełnie jakby twórcy nie mieli żadnego konkretnego pomysłu na fabułę końcówki serii, więc próbują nam wmówić, że tak naprawdę oglądamy kolejny odcinek Supernatural, tylko z mniejszym budżetem i gorszymi aktorami, a motywy z filmów "Blair Witch Project" czy "Grave Encounters" są zupełnie przypadkowe. Tym razem nic nie jest takie, jak być powinno.

Dostajemy więc najgłupszy zwrot akcji w dziejach serialu, aktorzy są jeszcze bardziej irytujący niż zwykle, a najjaśniejszy punkt całej zagmatwanej historii, czyli William, w ogóle się nie pojawia na ekranie, nawet przez chwilę. Tym razem twórcy przesadzili i prawie zanudzili mnie na śmierć. Nawet jeśli miał to być typowy filler przed wielkim finałem, to mimo wszystko odcinek rozczarowuje pod każdym względem.

Po pierwsze - nie rozumiem, w którym momencie na barkach Jennifer spoczął ciężar bycia postacią centralną całej historii. Nie dość, że od paru odcinków nie wnosi praktycznie nic do fabuły (poza byciem dziewczyną Duke’a), to na dodatek z tygodnia na tydzień staje się coraz bardziej rozhisteryzowana i irytująca. Jako postać, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Haven dotknięte jest "kłopotami", to jej reakcje na poszczególne wydarzenia są zupełnie irracjonalne.

[video-browser playlist="635477" suggest=""]

Po drugie - koncept, jakoby nasi bohaterowie mieli polować na potwora, którego stworzył William, wydawał się być dużo bardziej ciekawy, aniżeli zostało to pokazane na ekranie. Tak naprawdę to nic nie zostało pokazane, a postacie tylko relacjonują wydarzenia, dzięki czemu dostajemy względny ogląd całej sytuacji. Krótko mówiąc: za dużo gadania, za mało akcji. Dodatkowo wprowadzone zostają postacie poszukiwaczy zjawisk paranormalnych, które niestety nie mają do odegrania większej roli. Szkoda, bo na tle nijakości, jaka chwilowo zapanowała w serialu, ich występ mógł być punktem zwrotnym, a tak - ich potencjał został całkowicie niewykorzystany.

Po trzecie - Audrey i William. W końcu dla większości fanów serii stało się oczywiste, że to wcale nie Nathan musi zginąć, ale William, by raz na zawsze zakończyć "kłopoty". Oznacza to również, że Audrey musi poświęcić swoje życie dla większego celu. Ale nie sądzę, by twórcy posunęli się tak daleko i uśmiercili główną bohaterkę, a tym bardziej sądzili, że widzowie dadzą się na to nabrać. Są to jednak tylko moje domysły. Jeżeli faktycznie ta "para" wspólnie stworzyła "kłopoty", to jestem bardzo ciekawa, do czego są jeszcze zdolni.

Mimo iż finał sezonu zbliża się wielkimi krokami, twórcy po serii fantastycznych odcinków serwują nam typowy zapychacz poniżej jakiejkolwiek krytyki. I choć dalej utrzymuję, że jest to najlepszy sezon ze wszystkich, to o tym, co zobaczyłam, chciałabym bardzo szybko zapomnieć. Mam nadzieję, że twórcy zrehabilitują się w kolejnym odcinku, bo chwilowo stracili u mnie kredyt zaufania.