Alienista: sezon 2, odcinki 3-4 - recenzja
W najnowszych odcinkach Alienisty śledztwo rozwija się dynamicznie, nie zabrakło zaskoczeń i emocji. Widać, że twórcy nieco bardziej przyłożyli się do drugiego sezonu, co daje pozytywne efekty. Oceniam.
W najnowszych odcinkach Alienisty śledztwo rozwija się dynamicznie, nie zabrakło zaskoczeń i emocji. Widać, że twórcy nieco bardziej przyłożyli się do drugiego sezonu, co daje pozytywne efekty. Oceniam.
Dwa nowe odcinki Alienisty są wyjątkowo dobre i wciągające jak na ten serial. A to dlatego, że skupiamy się na śledztwie, które krąży tylko wokół szpitala położniczego. Dzięki temu historia jest mniej chaotyczna, a dodatkowo wszystkie ślady i dowody zebrane przez naszą drużynę śledczych są za każdym razem podsumowywane i analizowane we wspólnym gronie. Twórcy dobrze to sobie wymyślili, aby widzowie nie poczuli się zagubieni, kiedy fabuła tak pędzi w zawrotnym tempie.
Ponadto dużą rolę w śledztwie odgrywa Sara. Właściwie to ona stała się najważniejszą postacią w serialu, nawet przyćmiewając tytułowego alienistę. Ale to dobrze, ponieważ w drugim sezonie śledztwo kręci się wokół kobiet i dzieci, więc wydaje się to naturalne, że to właśnie ona wychodzi przed szereg i mocniej angażuje się w sprawę. Poza tym, gdy tylko Dakota Fanning nie stara się przesadnie deklamować swoich wypowiedzi, to jej bohaterka staje się bardziej ludzka i wzbudza sympatię. Wtedy też jeszcze lepiej śledzi się jej poczynania.
Podczas tych dwóch odcinków twórcy również zgrabnie żonglowali podejrzeniami między przełożoną pielęgniarek, Colleen i Libby. Nie zabrakło psychologicznych, alienistycznych analiz, które bohaterowie dopasowywali do podejrzanych o porwanie kobiet. A emocji śledztwu dodawała Bitsy, która szpiegowała w szpitalu, co jest takim typowym elementem seriali kryminalnych. Jednak poziom napięcia nie dorównał temu z pierwszego sezonu, gdy to Stevie pomagał przy sprawie w podobnym sposób. W każdym razie twórcy osiągnęli zamierzony efekt, aby najpierw odciągnąć uwagę widzów od Libby, żeby następnie zaskoczyć dramatyczną prawdą.
W rezultacie końcówka czwartego odcinka tak emocjonowała. Z jednej strony oglądaliśmy, jak bohaterowie odkrywają, kim jest porywaczka, w czym pomogła señora Linares. A z drugiej strony Bitsy wpadła po uszy w niebezpieczną sytuację, gdy zaatakowała ją Libby. Jej życie zawisło na włosku. Twórcy świetnie to zmontowali, a muzyka podsycała podekscytowanie. Do tego jeszcze krwawe i brutalne spotkanie Libby z przełożoną pielęgniarek wyjawiło, z jakim przebiegłym potworem ekipa współpracowała. Rosy McEwen jest fantastyczna w tej roli, a jej postać budzi strach. Dzięki temu czwarty epizod można ocenić jako najlepszy w historii serialu.
Choć w Alieniście widzieliśmy już sporo metod śledczych, które wykorzystują postacie w poszukiwaniach śladów i tropów, to wciąż pojawiają się też kolejne. Z fascynacją można oglądać, jak Isaacsonowie korzystają z mikroskopu i wirówki laboratoryjnej, kiedy technologia w tamtych czasach jeszcze nie była bardzo rozwinięta. Poza tym Laszlo także mógł się wykazać, wykorzystując hipnozę na pani Linares. To akurat wyszło raczej przeciętnie, bo tylko wzbudzało ciekawość, co odkryją i nic poza tym.
Jak zwykle w Alieniście imponują kostiumy, na które mogliśmy się napatrzeć podczas balu. Ten wątek zajął dużą część odcinka, więc było dużo czasu, aby docenić kunszt strojów, makijaży i samej scenografii. Jednak ważniejsze było to, że poświęcono też sporo uwagi postaci Johna i jego relacjom z Hearstem, co jest całkiem interesujące. Dzięki temu możemy obserwować życie elit oraz obyczaje panujące w końcówce XIX wieku. Co nawet zabawnie komentował Kreizler, który niespodziewanie odnalazł bratnią duszę w postaci Karen Stratton. Alienistka zaintrygowała na tyle, aby widzowie zapragnęli zobaczyć ją jeszcze raz na ekranie, co na pewno wzbogaci serial o świeże psychologiczne spojrzenie na sprawę.
Warto też wspomnieć, że w tym sezonie twórcy trochę bardziej dbają o głównych bohaterów. Podczas wieczoru kawalerskiego Moore’a w końcu można był poczuć, że łączy ich wszystkich przyjaźń, a nie tylko śledztwo. Alienista jest mroczny, ale te wspólne obrazki rozluźnionego teamu wniosły nieco pozytywnej energii do serialu. Nawet scena, gdy Sara i John wyjaśnili sobie prywatne sprawy i nieporozumienia, niosła ten niezły ładunek emocjonalny. Aktorzy doskonale oddali w niej uczucie, dzięki czemu nie wypadła sztucznie, co notorycznie zdarzało się w pierwszym sezonie. Dopiero teraz ten romansowy wątek nabrał odpowiedniego kształtu i prawdziwości.
Dwa najnowsze odcinki Alienisty były dynamiczne, co akurat nie dziwi w tym serialu. Natomiast twórcy na tyle dobrze prowadzą fabułę, że widzowi się nie gubią natłokiem informacji i postaci. Szkoda, że aspekt psychologiczny pozostaje w tle śledztwa, ale powinien zaistnieć w większej skali w kolejnych epizodach ze względu na postać demonicznej Libby. A pewnie czeka nas jeszcze niejeden zwrot akcji.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat