Asystentka – recenzja filmu [TOFIFEST 2020]
Kitty Green poruszyła temat systemowej dyskryminacji i nadużyć w środowisku biurowym - jej Asystentka, mimo formalnego minimalizmu, przeraża.
Kitty Green poruszyła temat systemowej dyskryminacji i nadużyć w środowisku biurowym - jej Asystentka, mimo formalnego minimalizmu, przeraża.
Jane (dwukrotnie nagrodzona Emmy za rolę w serialu Ozark Julia Garner) to absolwentka prestiżowego Uniwersytetu Northwestern, która po kilku odbytych stażach kontynuuje zdobywanie doświadczenia w branży filmowej, zaczynając, rzecz jasna, od stanowiska asystentki prezesa korporacji. Dzień pracy rozpoczyna bardzo wcześnie i bardzo późno go kończy - w biurze musi zjawić się przed pozostałymi pracownikami, a opuszcza je jako ostatnia - dopiero wówczas, gdy szef na to pozwoli.
W międzyczasie musi wywiązać się z nieokreślonego precyzyjnie, szerokiego zakresu obowiązków. Umawianie spotkań, rezerwowanie lotów i pokojów, drukowanie grafików - skany, wydruki, tabelki, telefony, przesyłki. Przy okazji: mycie brudnych naczyń po współpracownikach. Zbieranie śmieci i resztek jedzenia. Uzupełnianie potrzebnych szefowi lekarstw. Szorowanie zapaskudzonej czymś kanapy w jego biurze.
Kanapy, na temat której inni pracownicy firmy żartują między sobą półgłosem. Mówią, że woleliby na niej nie siadać. Gośćmi w biurze szefa często bywają młode kobiety. Jane znajduje kolczyk jednej z nich.
Kitty Green, z właściwą dokumentalistce precyzją, relacjonuje dzień z życia asystentki prezesa dużej firmy. Zrealizowany niemal w całości na jednym planie obraz śledzi codzienny, przyziemny rytm zadań młodej dziewczyny na tytułowym stanowisku, skupia się na rutynie pracy i typowych zachowaniach współpracowników. Pracę nad Asystentką Green poprzedziła wywiadami z ludźmi, którzy pracowali w The Weinstein Company i Miramaksie - jak twierdzi, najbardziej szokujące w ich wyznaniach było to, jak bliźniaczo było one do siebie podobne.
Biuro, w którym pracuje Jane, znajduje się nieopodal Greenwich Street, gdzie siedzibę miała firma Harveya Weinsteina, co rzecz jasna, nie jest przypadkiem. Błędem byłoby jednak postrzeganie Asystentki jako filmu odnoszącego się wyłącznie do problematyki wykorzystywań w Hollywood - Green ilustruje charakter pracy w biurach i związanych z nią nadużyć. Nie podaje nam ich jednak na tacy, nic nie wykłada wprost, nie sięga po dosłowność, niczego nie deklaruje.
Asystentka to film minimalistyczny i skromny - i to dzięki tej skromności tak potężnie wybrzmiewa wstrząsająca codzienność mobbingu i kultury milczenia. Jane wykonuje swoje obowiązki. W tle wybrzmiewają dzwonki telefonów, mdłe rozmowy, drukarki, dystrybutory wody, stukot palców na klawiaturze. Współpracownicy Jane, pozornie sympatyczni, właściwie odruchowo traktują ją z góry, protekcjonalnie, przerzucając na nią - ich zdaniem - zadania bardziej "kobiece" lub właściwe jej pozycji, jak wspomniane umycie ubrudzonych przez nich talerzy i kubków, a nawet pomoc w opiece nad dziećmi, które ktoś przyprowadził do biura.
Nad całym tym nieprzyjaznym środowiskiem unosi się niepokojące widmo Jego - szefa, którego nigdy nie widzimy i którego nazwiska nikt nie wymawia. Słyszymy tylko jego głos, gdy w wulgarny sposób karci swoją asystentkę przez telefon, a następnie wymusza na niej mailowe przeprosiny. Asystentka komponuje przepraszającą wiadomość, przyjmując sugestie współpracowników. Prezes w odpowiedzi zaczyna jej schlebiać.
Taki właśnie jest On - manipuluje emocjonalnie. Grozi, klnie, poniża. I nadużywa władzy w celach seksualnych - o czym wszyscy wiedzą, czasem nawet o tym wspomną, nikt jednak nie zamierza zareagować. Gdy szef zatrudnia bardzo młodą i niedoświadczoną kelnerkę na stanowisko drugiej asystentki, opłacając jej pokój hotelowy, Jane decyduje porozmawiać z szefem działu HR. I choć wszyscy wiedzą, na co pozwala sobie szef, HR-owiec zwraca się do bohaterki słowami: - Naprawdę chcesz to wszystko spieprzyć? Zeznania (określone mianem "domysłów") asystentki to za mało, a nikt jej przecież nie wesprze. Są rzeczy ważniejsze - któż odważyłby się zaryzykować swoją karierę? - Nie martw się, nie jesteś w jego typie - pociesza Jane na zakończenie rozmowy (będącej zarazem najmocniejszą, doskonale zagraną zarówno przez Garner, jak i Matthew Macfaydena sceną) szef działu HR. A my wiemy, że tak to właśnie działa - i nic nie zwiastuje rychłych zmian. Niewrażliwość, lęk, wpisana w strukturę pracy biurowej mizoginia, mobbing - oto stałe elementy dnia pracy biurowych asystentów.
Swym dusznym, powściągliwym filmem Green potrafi prawdziwie przerazić.
Poznaj recenzenta
Michał JareckiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat