Batman: Ziemia Jeden, tom 3 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 22 lutego 2023Batman: Ziemia Jeden to reinterpretacja mitu o Batmanie. Seria nie tylko opowiada tę samą historię w inny sposób, ale jeszcze ją mocno unowocześnia.
Batman: Ziemia Jeden to reinterpretacja mitu o Batmanie. Seria nie tylko opowiada tę samą historię w inny sposób, ale jeszcze ją mocno unowocześnia.
Poprzednie dwa tomy Ziemi Jeden służyły wprowadzeniu nas w nowy świat Batmana. W rzeczywistość, która z jednej strony jest nam znajoma, z drugiej ma multum unikatowych elementów. Ten kierunek nie jest oczywiście niczym nowym w komiksowych multiwersach, ale w przypadku Batmana dał wyjątkowo dobry efekt. Koncepcja ogrywana w ten sam sposób od tak długiego czasu zdecydowanie potrzebowała odświeżenia. Autor Geoff Johns unowocześnił serię Batmana, nadając jej znamiona filmowego thrillera pełnego atrakcyjnych zwrotów akcji i trzymających w napięciu emocjonujących momentów. Batman: Ziemia Jeden nie ma w sobie nic z morrisonowego symbolizmu, defetyzmu Alana Moore’a czy infantylności twórców z lat dziewięćdziesiątych. To rozrywkowa historia – pisana tak, żeby przyzwyczajone do hollywoodzkiej stylistyki pożeracze popkultury z marszu stali się fanami serii. Mimo to nie traci powagi i monumentalności charakterystycznych dla tego superbohatera.
Tom 3 opowieści przedstawia nam osobliwą drużynę, która uformowała się w poprzednich częściach serii. Już po przeczytaniu pierwszych stron nie ma wątpliwości, że Johns potrafi tworzyć relacje oparte na dobrej chemii. Takowa łączy tytułowego bohatera zarówno z Alfredem, jak i Killer Crockiem. Co więcej, obaj współpracownicy Nietoperza również są w „interesujących” stosunkach. Pod płaszczykiem drwin i złośliwości kiełkuje osobliwa przyjaźń. W dalszej części historii do drużyny dołącza sympatyczna psina i znana każdemu Catwoman. Wizerunek bohaterki mocno różni się od tego, do czego przyzwyczaili nas poprzedni autorzy piszący Selinę Kyle. Jej krzykliwy styl nie każdemu przypadnie do gustu, z drugiej strony pasuje w pewien sposób do tego radykalnego rebootu. Tak uformowana drużyna staje do walki z wielkim zagrożeniem, które – jak w dobrych thrillerach i kryminałach – na początku kryje się w cieniu. Rozwiązanie intrygi nie pozostawia wątpliwości, że autor sprawdziłby się doskonale jako filmowy scenarzysta.
Dla niektórych czytelników w opowieściach o Batmanie zawsze najważniejszy był Człowiek Nietoperz. Dla innych esencję tych historii stanowili barwni złoczyńcy. Jak wiemy, Batman ma całe spektrum przeciwników, którzy sami w sobie są niezwykle interesujący. Część z nich Geoff Johns już zaprezentował. W tomie trzecim reinterpretację przechodzi przede wszystkim bohater znany jako Dwie Twarze. Oprócz niego w główną intrygę wmieszani są jeszcze inni, ale ich tożsamość stanowi olbrzymi spoiler, więc nic więcej tutaj nie napiszemy. Warto zaznaczyć jednak, że podczas lektury praktycznie do samego końca towarzyszą nam zwroty akcji i szokujące zaskoczenia. Opowieść nie traci czasu na refleksję i psychologiczne rozważania, a pędzi na złamanie karku, serwując coraz bardziej zadziwiające rozstrzygnięcia.
Z warstwą fabularną dobrze koresponduje oprawa graficzna. Jest bardzo poprawnie, kolorowo i efektownie. Nie ma tu obrazów, które na długo zapadają w pamięć, ale ten komiks absolutnie tego nie potrzebuje. Ziemia Jeden to nie Azyl Arkham, gdzie każde okienko musi być arcydziełem. Gary Frank wywiązuje się jednak ze swoich zadań z nawiązką. O ile efekciarski kostium Catwoman może budzić wątpliwości, to już wizerunek Two-Face’a czy mroczna estetyka związana z przeszłością Wayne’ów robią niekwestionowane wrażenie. Gary Frank to zdecydowanie właściwa osoba na właściwym miejscu, doskonale rozumiejąca to, czym jest projekt Ziemia Jeden.
Trzeci tom serii przedstawia nam w pełni ukształtowanego Batmana, który wreszcie staje się rycerzem Gotham, ale wciąż zmaga się z demonami przeszłości. Duża część komiksu koncentruje się właśnie na rodzinnej historii Bruce’a, a Johns zaskakująco finezyjnie łączy ją z główną intrygą. Wszystko to sprawia, że najnowszy tom czyta się z prędkością światła. Jest tak wciągający, że minie chwila, a będziemy mieć go już za sobą. I nawet najbardziej wymagający czytelnicy nie będą narzekać na brak głębi i psychologicznej podbudowy. Niektóre opowieści po prostu tego nie potrzebują.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat