Burmistrz Kingstown: sezon 2 - odcinki 1-4 - recenzja
Burmistrz Kingstown otrzymał drugi sezon, który aktualnie jest w trakcie emisji w Stanach. Oceniam cztery pierwsze odcinki.
Burmistrz Kingstown otrzymał drugi sezon, który aktualnie jest w trakcie emisji w Stanach. Oceniam cztery pierwsze odcinki.
W tym miesiącu w Polsce miał premierę pierwszy sezon serialu Burmistrz Kingstown. Teraz – również na platformie SkyShowtime – sukcesywnie pojawiać się będą odcinki drugiego sezonu, który aktualnie emitowany jest w Stanach. Po seansie czterech pierwszych epizodów można mieć już pewne wyobrażenie tego, w jakim kierunku pójdzie opowieść. Robi się jeszcze niebezpieczniej, a Kingstown jest już innym światem. Głównym zadaniem bohaterów jest się w nim odnaleźć i dopilnować tego, by nie doszło do kolejnej eskalacji. Wydarzenia z pierwszego sezonu boleśnie doświadczyły wszystkich, druga seria to trochę takie lizanie ran. Jednak już teraz czuć, że względny spokój nie potrwa zbyt długo.
Jak można było oczekiwać, drugi sezon Burmistrza Kingstown rozpoczyna się niedługo po zamieszkach z finałowego odcinka – od wydarzeń mija kilka tygodni, prawdopodobnie około miesiąca. Pierwsze emocje już nieco opadły. Więzienie jest na jakiś czas zamknięte, a osadzeni zostali przeniesieni do tymczasowego ośrodka pod namiotami. Dla Mike'a jest to dobra okazja, ponieważ ma łatwiejszy dostęp do przestępczego światka. Ważnym wątkiem 2. sezonu jest celowe osadzenie w więzieniu współpracującego z policją Bunny'ego, który staję się informatorem i narzędziem w rękach McLuskiego. Poza tym główna oś fabularna dotyczy poszukiwań zbiega. Milo uciekł i to na nim skupiać się będą wszystkie działania policji. Czuć mocno atmosferę zagrożenia. Stróże prawa tracą kontrolę, do czego oczywiście za nic nie chcą się przyznać.
Pierwsze cztery odcinki nowego sezonu to także refleksja nad aktualną sytuacją bohaterów – dzięki temu, że w akcję wchodzimy po pewnej przerwie, każda z postaci na swój sposób jest już osadzona w nowej rzeczywistości i mierzy się z konsekwencjami przewrotu. Twórcy pokazali to bardzo umiejętnie – z dbałością o to, by nawet najwięksi twardziele odsłonili swoją ludzką twarz. Boleśnie widać to szczególnie w drugoplanowym wątku Kareema (Michael Beach), w którym w zasadzie bez zbędnych słów zobrazowana jest trauma jednostki. Czas ekranowy w większym wymiarze niż poprzednio otrzymuje też Kyle, który próbuje znaleźć sobie nowe miejsce w tym brutalnym świecie. Na razie jego wątek rodzinny odsunięto na daleki plan i skupiono się raczej na jego powrocie do pracy zawodowej. Na pierwszym planie natomiast wciąż jest Mike, któremu jednak coraz częściej sprawy wymykają się z rąk - presja nakładana na bohatera jest wyraźnie odczuwalna, przez co on sam w naturalny sposób zyskuje jeszcze większą sympatię widza. Aktorsko produkcja stoi na najwyższym poziomie. Wszyscy dają z siebie wszystko, wiarygodni są nawet trzecioplanowi anonimowi gangsterzy, co gwarantuje satysfakcję z seansu.
Niestety parę wątków albo stoi w miejscu, albo wręcz się degraduje – to drugie widać zwłaszcza w historii serialowej Iris, której postępowanie staje się dziwnie nielogiczne, a ona sama zaczyna żyć własnym życiem, gdzieś z dala od głównej osi fabularnej. Śledzenie jej historii męczy, bo wydaje się to niepotrzebne. Postać na ten moment jest tylko dodatkiem do głównych wydarzeń. Oczywiście możemy się spodziewać, że to się jeszcze zmieni i że kobieta odegra kluczową rolę w nadchodzących wydarzeniach związanych z pościgiem za zbiegiem. Na ten moment jednak jej perypetie zwyczajnie nie są interesujące. Żadnego postępu nie widzę też w wątku Mariam McLusky, która wciąż jest postacią nieprzyjemną, pozbawioną empatii czy refleksji. Twórcy dali tej postaci kilka bardziej wyrazistych scen, mających zapewne wywołać w niej przemianę, ale na razie nie jest to przekonujące.
Burmistrz Kingstown trzyma poziom w drugim sezonie, który jest jeszcze mroczniejszy niż pierwszy. Choć akcja nie pędzi już tak szybko – jak to miało miejsce w ostatnich odcinkach dotyczących więziennej rewolty – to w dalszym ciągu obserwujemy ogromne natężenie przemocy za kratkami i w cywilnym świecie. Czuć, że kolejny wybuch jest już za rogiem. Czwarty odcinek może być przełomowy dla kolejnych wydarzeń. Twórcy z powodzeniem podtrzymują uwagę widza przy ekranie – ogląda się to naprawdę dobrze, a każdy kolejny epizod tylko wzmaga apetyt. Oby tak dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat