„Chirurdzy”: sezon 11, odcinek 10 – recenzja
"Chirurdzy" już od dawna nie są serialem medycznym, a jedynie telenowelą związków między bohaterami. Daje się to dalej oglądać tylko dzięki chemii i grze aktorów.
"Chirurdzy" już od dawna nie są serialem medycznym, a jedynie telenowelą związków między bohaterami. Daje się to dalej oglądać tylko dzięki chemii i grze aktorów.
Grey Sloan Memorial Hospital już od dawna nie jest zwykłym szpitalem, w którym chodziłoby o zwykłe zabiegi. Tutaj wszyscy są wybitni, pracują z wybitnymi i robią same wybitne rzeczy – drukują raka, mają same ciekawe badania, a także operują szybko rozwijające się nowotwory. I oczywiście wszystko idzie jak po maśle. Szkoda, że widza to ni ziębi, ni grzeje, ponieważ krótka i szybka historyjka o tym, jak pacjentka poznała swojego ukochanego, nie doprowadza do tego, że kogokolwiek obchodzi to, czy ona przeżyje, czy nie. Jednak mamy całkiem uroczą scenkę z przysięganiem na „Odyseję” i już wiemy, że wszystko będzie dobrze.
I mimo że ten cały wątek z Odyseuszem może widza rozczulić, rozbawić lub załamać, prawda jest taka, że każdy z bohaterów "Chirurgów" ma problem z powrotem do domu. Choć niektórym wychodzi to na dobre – Dereka chyba nikomu nie brak. Biedny Patrick Dempsey od paru dobrych sezonów marnuje się tylko w tym serialu, grając niby główną postać, której wcale jednak nie widać – jest tłem wydarzeń, choć nadal cudownym i pięknym. Dobrze więc, że pojechał do Waszyngtonu: scenarzystom nie ciąży to, że przecież mąż głównej bohaterki musi się pokazać, Dempseyowi, że musi popatrzeć na wydarzenia smutny i zadumany, a widzom, że biedny Derek nadal nie ma żadnej roli do odegrania. Meredith, mimo że tęskni za swoim mężem, wydaje się być rozluźniona i, co więcej, nabrała wigoru. Z nadąsanej, irracjonalnej, wkurzającej postaci stała się znowu osobą zabawną i ciętą. Jej sceny z Alexem, w których próbowała z niego zrobić Christinę 2.0, były zabawne, poszukiwanie przyjaciela do operacji również, a spanie z wydrukowanym nowotworem przypomniało nam o starej, pokręconej Meredith. I mimo całej sympatii dla Patricka Dempseya - mógłby jeszcze przez pewien czas nie wracać do serialu, ponieważ i tak mamy o wiele więcej irytujących postaci.
[video-browser playlist="660814" suggest=""]
Niestety, mimo że wątek dziecka April i Jacksona może być ciekawy z wielu stron (np. konflikt lekarza naukowca i lekarza z wiarą), to na to wszystko cień kładzie zachowanie przyszłej matki. Rozumiem, że April cierpi, rozumiem, że potrzebowała pomocy swojej rodzicielki, na którą mogła się zdenerwować. Jednak robienie z Jacksona tego złego, tego, który nie cierpi, a potem jeszcze narzekanie, że nie ma od niego pomocy, jest karygodne. Zwłaszcza że scenarzyści nie potępiają zachowania swojej bohaterki w żaden sposób. To Jackson jest tym złym, bo nie wspiera własnej żony – i kogo obchodzi to, że on sam zostaje pozostawiony sam sobie z cierpieniem. Najważniejsza jest April Kepner, która teoretycznie ma być dobrą postacią, a wychodzi na hipokrytkę i egoistkę.
Nie wiem, jaki jest problem scenarzystów "Chirurgów", ponieważ mają naprawdę ciekawe męskie postacie. Szkoda tylko, że nie dają im dojść do głosu. Owen już od dawna przestał mieć charakter i wałęsa się jedynie po szpitalu, Jackson jak zwykle chce dobrze, ale nikogo nie obchodzą jego uczucia – czemu nikt nie pokaże, że on cierpi? Że może mieć dość? Czemu zawsze musi być workiem treningowym dla Kepner? Choć to i tak lepiej niż z Alexem, którego zadanie polega jedynie na mizianiu się z Jo i mówieniu „nie” Meredith. Czy mężczyźni w "Chirurgach"” nie mają żadnych ambicji, problemów? Dlaczego to cały czas kobiety są ważniejsze, mimo że nie jest to serial o kobietach? Dlaczego tak rzadko widujemy też Bena, który stał się typową postacią „przynieś, podaj, pozamiataj” i jedynie przypomina widzom, że Bailey ma męża?
Choć, oczywiście, były też pewne wątki urocze. Przyjaźń stworzona między Callie a Owenem jest bardzo przyjemnym elementem serialu – oby scenarzyści tego nie zepsuli, kierując ich do łóżka. Dobrze też, że w końcu pojawiła się jakaś rola dla Stephanie, która od jakiegoś czasu była tylko byłą Jacksona i przyjaciółką Jo. Oby scenarzyści nie zepsuli tego jak orto-teamu, którego nie widzieliśmy od jakiegoś czasu. Cieszę się również, że pojawia się więź między zapomnianą trochę Maggie a Meredith, choć pojawia się ona trochę nie wiadomo skąd.
Czytaj również: ABC znów dominuje w czwartek. Fatalny start „Allegiance” NBC – wyniki oglądalności
Mimo że "Chirurdzy" ("Grey's Anatomy") nadal są przyjemnym serialem, szkoda, że cierpią na syndrom zbyt dużej obsady, przez co nie o wszystkim można opowiedzieć. Wątki się gubią, niektóre postacie w ogóle nie mają żadnej akcji od kilku sezonów, a inne dostają zbyt dużo czasu ekranowego i irytują. Co więcej, gdzieś po drodze pogubili nam się panowie z potencjałem, którzy teraz są tylko tłem wydarzeń. Aż człowiek chce się spytać: gdzie ci mężczyźni?
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat