Chirurdzy: sezon 15, odcinek 3 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Chirurdzy w 3. odcinku 15. sezonu wypadają nieco mniej ciekawie, w porównaniu do premiery, choć i tutaj nie można narzekać na nudę. Pojawia się raczej serialowa rutyna, która z pewnością ma swoich stałych wielbicieli.
Chirurdzy w 3. odcinku 15. sezonu wypadają nieco mniej ciekawie, w porównaniu do premiery, choć i tutaj nie można narzekać na nudę. Pojawia się raczej serialowa rutyna, która z pewnością ma swoich stałych wielbicieli.
Grey's Anatomy może są mniej oryginalni w tym odcinku, ale to nie oznacza, że jest źle. Zawierają w sobie wszystko to, co po prostu jest niezbędne, by fabuła sprawnie potoczyła się do przodu. Jest trochę elementów proceduralnych, trochę obyczajowych, jak zwykle odpowiednio ze sobą wymieszanych. A ponieważ serial rozpieścił swoich widzów doskonałym otwarciem sezonu, nic dziwnego, że oczekiwania są wysokie. Chciałoby się po prostu ponownie doświadczyć czegoś spektakularnego. Ale chyba jeszcze za wcześnie na kamienie milowego tego sezonu.
Dlatego też sensowne wydaje się, że nowy odcinek stoi pod znakiem poczucia humoru. Akcja rozpoczyna się wraz z pojawieniem się dr. Kareva, który korzysta z uroków nowo zdobytej władzy. I tak jak można się było tego spodziewać, radzi sobie z różnym skutkiem. Pod tym względem nie ma za bardzo zbyt wielu zaskoczeń. Oczywiście dr Karev wydał sporą sumę pieniędzy już pierwszego dnia, a co ciekawsze, zwolnił dr. Roya. O ile postać młodego stażysty jest raczej irytująca i bez większych problemów można sobie wyobrazić serial bez niego, to o tyle ten fakt może okazać się o bardzo kłopotliwy dla kondycji szpitala. Już w poprzednim sezonie dr Roy uciekał się do metod prawnych, byle tylko pozostać w pracy. Również i teraz można spodziewać się kontynuacji jego wątku na podobnych warunkach. Czy przysporzy to kłopotów dr. Karevowi? Zapewne będzie można dopisać do listy jego pomyłek i przewinień.
Pod względem proceduralnym serial stoi na wysokim poziomie. W dalszym ciągu śledzimy historię swatki Cece, która jest pod opieką dr Grey. Jej stan zdrowia pogarsza się, ale mimo wszystko nie przestaje pracować nad życiem uczuciowym Meredith i próbuje otworzyć ją emocjonalnie na miłość. Historie pacjentów ciągnących się przez kilka odcinków zawsze wypadają na korzyść serialu, także i tym razem ten wątek ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Z kolei przypadki pacjentów epizodycznych też przyciągają wystarczającą uwagę. Chociażby wtedy, kiedy do szpitala zjawia się uczeń, który doznał wypadku pod opieką nauczyciela. Dziecko wylądowało w szpitalu z piłą tarczową w klatce piersiowej, a nauczyciel z uszkodzoną ręką i sporą liczbą promili alkoholu we krwi. I mimo, że na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to sprawa jak najbardziej banalna, to jednak zaproponowany zwrot fabularny potrafi mile zaskoczyć. Zdecydowanie mniej interesująco w tym wątku wypada postać dr. Webbera, który z racji swojego doświadczenia z alkoholizmem, potraktował ten przypadek bardzo osobiście. Niby widać tam napięcie między postaciami i powagę sytuacji, ale reakcja dr. Webbera była przesadzona i mało wiarygodna. I odczuwa się, że twórcy na siłę chcieli zrobić z niego niedocenianego superbohatera odcinka. W efekcie wyszło to trochę nijako.
Z kolei część obyczajowa serialu wypada sympatycznie, ze zwyczajowymi dla tego gatunku wzlotami upadkami. Upadek zalicza dr Pierce, która przez cały odcinek zmaga się z porzuceniem przez dr. Avery’ego w najmniej spodziewanym momencie. Jest przez to na granicy rozstrojenia nerwowego, a biorąc pod uwagę jej dość żywy charakter, to popada w drobne konflikty z niemalże wszystkimi ważniejszymi postaciami. Oznacza to, że jeśli ktoś ma niską tolerancję na marudzenie dr Pierce, to w tym odcinku jest tego dużo. Momentami aż za dużo. O wiele ciekawie wypadają sceny pomiędzy swatką Cece, dr Grey i dr Helm. Młoda stażystka jest zauroczona swoją przełożoną. W tym przypadku chodzi raczej o niuanse i niedopowiedzenia, które doprowadzają do komicznych sytuacji, lekko zawstydzających i czasem nawet budzących zażenowanie. Co prawda w ogóle nie wierzę, że twórcy poszliby w tę stronę, nie mniej jednak stanowi to ciekawe urozmaicenie fabuły. O wiele mocniej sugeruje się nam napięcie pomiędzy dr. DeLucą i dr Grey i tutaj typowa dla serialu ironia błyszczy w pełni. Sceny pomiędzy tą dwójką są podkręcone do granic niezręczności, co czyni je doskonałym przerywnikiem od wszelkiego, serialowego dramatu. Nawet jeśli ich ewentualny związek nie miałby szans, to warto pociągnąć tych kilku odcinków w tym kierunku. Dla czystej serialowej rozrywki.
Całkiem sporo czasu ekranowego dostają dr Shepherd i dr Hunt. Ich miłość kwitnie, a bohaterowie dogadują się zaskakująco dobrze, bez większych problemów. Dlatego wydaje mi się, że zbliża się “burza” spowodowana obecnością i ciążą dr Altman. Jak wiadomo w takich serialach nic nie dzieje się bez przyczyny, a biorąc pod uwagę, że to dr Pierce zna prawdę o stanie dr Altman - katastrofa stoi u drzwi. Wszelkie spekulacje odkładam jednak na bok. Ten wątek ma potencjał, by być skomplikowaną, obyczajową układanką. Równie dobrze też może okazać się przewidywalną klapą. Pozostaje oglądać dalej i poczekać z ostateczną oceną do właściwych wydarzeń.
Jako całość odcinek jest spójny i logiczny, ale tak jak wspomniałam wyżej - nie wybija się ponad swoich poprzedników. Zdecydowanie stawia na pojedyncze relację między bohaterami. Dr Wilson (albo Karev, jak wielokrotnie sama poprawia) posiada cudowną dynamikę z dr Bailey. Z kolei nowy nabytek serialu, dr Lincoln, próbuje odnaleźć swoje miejsce w tak dobranej grupie, jaką są lekarze szpitala Grey Sloan Memorial. W gruncie rzeczy plącze się od jednego chirurga do drugiego próbując zaznaczyć swój teren i umiejętności. Wygląda to ok, choć bez większych rewelacji. Cały odcinek jednak, gwarantuje jednak miło spędzony czas.
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat