

Black-ish pokazuje, czym tak naprawdę powinien być dobry, współczesny serial komediowy. Nie to jest to luźna, głupiutka rzecz oparta na losowych gagach, które pozostawiają z obojętnością. Mamy do czynienia z przemyślanym konceptem, doskonałym castingiem (każdy aktor daje coś od siebie do ogólnej jakości serialu) oraz poważniejszą tematyką, która nadaje całości wyrazu. W tym przypadku twórcy poruszają temat wiary w Boga. Robią to w sposób szalony, niekonwencjonalny, ale też inteligentny i zabawny. Potrafią doskonale lawirować pomiędzy prawdziwymi i ważnymi pytaniami a luzem i dystansem, który pozwala oglądać to z przyjemnością. Ten odcinek idealnie trzyma równowagę pomiędzy obydwoma wątkami, a jeszcze daje emocjonalną bombę w samej puencie. Scena z USG jest tym, co wznosi Czarno to widzę na wyżyny. Niby rozwiązanie motywu jest oczywiste, ale czuć napięcie jest i emocje są jeszcze większe. To potrafi poruszyć. Brawo!
Naturalnie cała tematyka wiary daje szansę na wiele gagów z Dre w roli głównej. Jego przemyślenia na temat tego, kto wierzy i dlaczego, oraz wykorzystanie jego matki w tym wątku sprawdzają się wyśmienicie. Na przykład poruszenie mądrej kwestii używania imienia pana Boga nadaremnie w codziennych sytuacjach potrafi porządnie rozbawić. Czuć też dobre pomysły w rozmowach z ludźmi z pracy. Zastanawia mnie, czy twórcy nie powinni poświęcić więcej czasu Ruby. W tym wątku jej religijne przekonania potrafiły zadziałać na ekranie i był nawet powód do śmiechu. Ba, nie zabrakło przyjemnego popkulturowego nawiązania do kina Tarantino, ale na dłuższą metę ta postać zaczyna nudzić. W tym miejscu powinno się podjąć jakieś ruchy, by wyrwać Ruby ze schematu fanatyczki religijnej, bo ostatecznie to przestanie bawić.
Bliźniaki są przykładem tego, jak znakomicie działa każdy trybik w Black-ish. Ich wątek jest typowy dla tych dzieciaków, a powiązanie go z matką i nastolatkiem wyszło sprawnie i zabawnie. Zauważmy, że jest to rzecz prosta, ale naprawdę komiczna.
Black-ish to nadal znakomita komedia, która potrafi wywołać emocje i porusza poważne tematy w mądry sposób. Udało się twórcom wziąć wydawałoby się zwyczajną afroamerykańską rodzinę i napisać niezwykle zabawną, uniwersalną historię dla wszystkich.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


