Początek 4. serii "Czasu honoru" był bardziej emocjonujący i coś się działo. Wątki były ciekawsze i mniej przewidywalne.

[image-browser playlist="606903" suggest=""]fot. Monika Zielska, ©TVP 2011

Tym razem, według oczekiwań, Ruda zdradziła Władkowi sekret Karoliny Osmańskiej. Władek na własne oczy zobaczył, jak narzeczona brata spotyka się z Dykowem, który na początku sezonu pojmał ich, gdy przylecieli do Polski. Tak sądziłem, że ta idealna miłość była zbyt piękna, by była prawdziwa. Od początku można było przewidzieć, że Michał zachowuje się jak naiwny młokos i jego zauroczenie Osmańską przyniesie kłopoty. Najwyraźniej jest ona szpiegiem Sowietów. Bardzo ciekawiło mnie, jak aktorsko zostanie rozwiązania scena, w której Władek wyjawi Michałowi straszną prawdę. Cóż, nie zostałem zaskoczony - chociaż Jan Wieczorkowski jako Władek jest przekonujący i wiarygodny, to Jakub Wesołowski w roli Michała to król sztuczności. Od początku nie podobała mi się jego gra i tutaj mam na to kolejny dowód. Położył tę scenę pod względem emocjonalnym - była po prostu sztuczna. Niestety, ale przy Wesołowskim gra braci Mroczków zasługuje na Oscara.

Widać było to też jakiś czas później. Władek kazał Michałowi zachowywać się normalnie, by mogli odkryć szczegóły tajnej operacji Osmańskiej, czy jak ona tam naprawdę się nazywa. Oczywiście Michał zachowuje się sztucznie, wzbudzając podejrzenia ukochanej. Mam uwierzyć, że tak doświadczony żołnierz polskiego podziemia nie potrafi się wziąć w garść i zrobić swoje?

Wątek mamy Konarskiej w końcu ruszył z miejsca. Kobieta nadal szpieguje dla podziemia, lecz tym razem była nieostrożna. Fischer odkrywa ją w swoim biurze, więc innymi słowy przyszedł czas na pokazanie przez Roberta Kozyrę, jak bardzo jest słabym aktorem. Konarską od śmierci ratuje matka Fischera, tłumacząc, że weszła tam na jej polecenie. Jak można przypuszczać, Fischer sprawdził Konarską i dowiedział się, że ma powiązania z polskim podziemiem. Pomimo obrony matki Fischera, starcie jest nieuchronne - Konarscy muszą odbić panią doktor.

[image-browser playlist="606904" suggest=""]fot. Monika Zielska, ©TVP 2011

Najlepszy wątek to zdecydowanie Lena i Janek. Pierwszy element to szczyt głupoty - panna jest gdzieś w 8. miesiącu ciąży, a wysyłają ją do Poznania, co może być groźne dla jej życia. Jest to okres II wojny światowej, więc kolejki jechały dłużej z Warszawy do Poznania niż jest to obecnie. Wracając, tajemniczym zbiegiem okoliczności trafia na tego samego kontrolera biletów, co w drodze do Rzeszy. Zostaje pojmana i Rainer nie omieszka tego wykorzystać do złamania Janka. Scena, w której pokazuje Jankowi, że Lena jest w jego łapach, została dobrze nakręcona. Nawet, co jest rzadkie w obecnych serialach TVP, a zwłaszcza w ugrzecznionym "Czasie honoru", Janek bardzo brutalnie przezywa Rainera - może to tylko moje odczucie, ale nie spodziewałem się soczystego wulgaryzmu, chociaż jak najbardziej pasował do tej sceny.

Przed nami tylko dwa odcinki, więc liczę, że będą emocje, będzie napięcie i dobre zakończenie wątków. 11. odcinek można określić mianem "taki sobie". Szkoda, że ten sezon nie trzymał równego poziomu, jak miałem na to nadzieję.

Ocena: 6/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj