Dragon Ball Daima: odcinek 15 - recenzja
Dragon Ball Daima wchodzi na etap ostateczny. W końcu mamy non stop akcję!
Dragon Ball Daima wchodzi na etap ostateczny. W końcu mamy non stop akcję!
Goku, Vegeta i spółka kontra armie żandarmerii. Pozornie można by uznać, że to starcie, które zajmuje większość odcinka Dragon Ball Daima, jest trywialne i niepotrzebne, bo dobrze wiemy, że to żadne wyzwanie. Twórcy jednak pokusili się o zbudowanie wrażenia, że nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać. To mogłoby być banalne dla Goku czy Vegety w wersjach dorosłych, ale w dziecięcych już niekoniecznie. Problem mam z tym, że w trakcie dotychczasowych odcinków budowano wrażenie niezłomności i wielkiej potęgi wszystkich bohaterów, by dopiero w 15. odcinku w pewnym sensie ich „osłabić”. To pozostawia zbyt duże mieszane wrażenia, ponieważ na taką decyzję czas powinien przyjść zdecydowanie wcześniej, a nie w momencie takiego scenariuszowego widzimisię, bo akurat teraz to pasuje. Pozostawia trochę zbyt odczuwalny niesmak.
Nie zmienia to jednak faktu, że walka z żandarmerią – szczególnie w pobliżu pałacu króla Gomaha nie jest bez znaczenia. To są setki żołnierzy i sprzętu, więc siłą rzeczy nie powinno być to łatwe. Dlatego można uznać to za mile widzianą zmianę, ponieważ Dragon Ball Daima nie obfitował w sceny akcji, a w końcu 15. odcinek z nawiązką to nadrabia. Wszystkie starcia z żandarmami mogą się podobać, bo pozwalają zabłysnąć każdej postaci, choć na chwilę. A dobra animacja umożliwiła zbudowanie wrażenia ładnego dla oka widowiska, którego ten serial potrzebował.
Nie zabrakło jednak uproszczeń, który wydają się zbyt duże, by móc na nie przymknąć oko. Odsiecz ze strony króla trzeciego świata demonów i ojca Panzy początkowo pojawia się z dobrym wyczuciem czasu. Jest klimat i efekt, gdy bomby rozwalają czołgi, a oddział króla wyłania się z kurzu gotowy do walki. Wspomniane niepotrzebne uproszczenie pojawia się w momencie, gdy te kilka osób wystarczy, by przeważyć szalę w walce z tak naprawdę armią żandarmów. Nie ma ku temu żadnego powodu, wyjaśnienia i usprawiedliwienia, dlaczego akurat teraz udało się przeważyć szalę, gdy sami bohaterowie o podkreślanej o wiele większej mocy niż wszyscy mieszkańcy świata demonów nie potrafili sobie poradzić. Nie zmienia to jednak faktu, że odcinek dostarcza wrażeń i dobrych scen.
Twist z Trzecim okiem jest tak bardzo utrzymany w stylu Akiry Toriyamy, że za sam fakt ocena wyżej. Fakt, że to właśnie ten artefakt ma najmniej znaczący bohater tego serialu, jest osobliwie zabawny. Dzięki temu twórcy mogli pokusić się o rozbudowę świata i wyjaśnienie, co to w ogóle jest. To nadaje sensu i znaczenia temu odcinkowi, ponieważ ta rzecz może być kluczowa w ostatecznym starciu. Pytanie, kto ją zdobył? Teoretycznie ta kobieta to powinien być Degeus w przebraniu, ale czy na pewno?
Pomimo niedociągnięć i uproszczeń to w końcu dobry odcinek Dragon Ball Daima. Oby teraz każdy kolejny był lepszy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaNajlepsze z 24h
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1943, kończy 82 lat