Dziewczyna i kosmonauta - recenzja
Data premiery w Polsce: 17 lutego 2023Netflix serwuje nam kolejny polski serial. Tym razem jest to połączenie dwóch gatunków: romansu i science fiction. Co z tego wyszło? Sprawdzamy.
Netflix serwuje nam kolejny polski serial. Tym razem jest to połączenie dwóch gatunków: romansu i science fiction. Co z tego wyszło? Sprawdzamy.
Niko (Jędrzej Hycnar) i Bogdan (Jakub Sasak) są polskimi pilotami wojskowymi, którzy niby się lubią i szanują, ale tak w głębi serca to się jednak nienawidzą. Pierwszy jest narwańcem, który za nic ma zasady. Uważa, że jest najlepszy, bo je łamie i osiąga przy tym założone cele. Drugi natomiast robi wszystko zgodnie z regułami. Zawsze. Obaj panowie kochają się w Marcie (Vanessa Aleksander) – didżejce, która nie myśli o tym, co będzie jutro. Cieszy się chwilą. Dziewczyna do końca nie potrafi wybrać, którego chłopaka woli, więc los decyduje za nią. Niko leci z misją w kosmos i nagle urywa się z nim łączność. Trzydzieści lat później jego kapsuła znów pojawia się na radarach i ląduje na Ziemi.
Marta (w starszej wersji gra ją Magdalena Cielecka) jest od dawna żoną Bogdana (starszą wersję gra Andrzej Chyra), z którym ma córkę. Jednak wiadomość o tym, że Niko wraca na Ziemię, budzi w niej dawne uczucie, przez które podaje w wątpliwość całe swoje dotychczasowe życie.
Produkcja Dziewczyna i kosmonauta rozgrywa się równolegle w dwóch liniach czasowych – teraźniejszej i przyszłej. To dzięki tej drugiej stara się podczepić pod gatunek science fiction. Robi to nieudolnie, nie wykorzystując w pełni możliwości, jakie ta opcja stwarza. Polska przyszłości wygląda ciekawie. Dużo lepiej niż chociażby w 1983. Widać, że spece od efektów specjalnych bardziej się przyłożyli – może mieli większy budżet lub ciekawszą wizję. Ja ją kupuję. Podoba mi się to, co zostało nam zaprezentowane, i żałuję, że nie wykorzystano tego bardziej. Twórcy postanowili skupić się nie na świecie, a na wątku romansu, który jest przewidywalny, sztampowy, by nie powiedzieć nudny. Dziewczyna najpierw nie może się zdecydować, kogo kocha, a potem, gdy prawda do niej dochodzi, jest już za późno. Chyba by się ukarać, zakłada rodzinę z tym drugim, którego tak naprawdę nie kocha. I tyle... Nie ma tajemnicy, suspensu, zaskoczenia, twistu fabularnego. W sumie nie rozumiem, czemu to jest 6-odcinkowy serial, a nie film. Akcja ślimaczy się przeokropnie. Widz może wyjść na 10-15 minut, zrobić pranie i wrócić – a wciąż będzie w tym samym miejscu fabularnym. Nic nie straci.
Nie powiem, widać, że aktorzy próbują stworzyć coś z tego scenariusza. Zbudować pełnokrwiste postaci i obudować je emocjami. Czuć to w szczególności w grze Vanessy Aleksander, która stara się, by jej postać była bardziej złożona i intrygowała widza swoim niezdecydowaniem. Niestety, tekst jest tak nijaki, że to wszystko się bardzo szybko rozpada, a cały konflikt przypomina operę mydlaną – tyle że z większym budżetem. Te puste i przekombinowane dialogi są pozbawione jakichkolwiek emocji. Jakby twórcy dostali wytyczne, że serial ma jedynie ładnie wyglądać. Jeśli tak faktycznie było, to muszę powiedzieć, że efekt został osiągnięty w 100%. To jedno trzeba przyznać Dziewczynie i kosmonaucie – wizualnie wygląda bardzo fajnie. Bogato! Zdjęcia Jeremiego Prokopowicza wznoszą ten serial na odrobinę wyższy poziom.
Najbardziej rozczarowujący jest wątek pomiędzy Magdaleną Cielecką a Andrzejem Chyrą, który dzieje się w przyszłości. Aktorzy ewidentnie nie mieli werwy na planie. Wyrzucają z siebie tylko zapisane na kartkach dialogi, bez jakichkolwiek emocji. Widzowi trudno uwierzyć, że między tą dwójką kiedykolwiek były jakieś głębsze uczucia. Niby ma świadczyć o tym córka, która równie jak widzowie czuje się w tym związku mocno zagubiona.
Nie za bardzo rozumiem, na jakim etapie ten pomysł tak się posypał. W założeniu brzmi ciekawie. Tekst napisała Agata Malesińska, która wcześniej dość sprawnie zaadaptowała dwie powieści Harlana Cobena (W głębi lasu i Zachowaj spokój) na scenariusze, osadzając historie w polskich realiach. Nie były to produkcje wybitne, ale oglądanie ich nie sprawiało takiego dyskomfortu jak seans Dziewczyny i kosmonauty. Kompletnie nie kupuję wizji, jaką serwuje nam reżyser Bartosz Prokopowicz. Nie powinienem być jakoś zaskoczony, ponieważ podobne odczucia miałem w stosunku do dwóch jego ostatnich filmów – Narzeczonej na niby i Szczęścia chodzą parami. Łudziłem się jednak, że może przy pewnej zmianie gatunku i pójściu w kierunku science fiction pozytywnie mnie zaskoczy. Wyszło niestety tak jak przy poprzednich projektach. Nijak.
Z przykrością stwierdzam, że jest to kolejny nieudany projekt platformy, która dużo nam obiecywała, ale jak na razie nie dostarczyła zbyt wielu dobrych tytułów wyprodukowanych w Polsce. Wychodzi na to, że zarówno Wielka Woda, jak i Rojst '97 (obie produkcje Jana Holoubka) były tylko szczęśliwymi strzałami. Szkoda.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat