Dzikość - recenzja miniserialu
Data premiery w Polsce: 17 lipca 2025Dzikość to nowy kryminał Netflixa, w którym wątek straty i wewnętrznego rozdarcia miesza się z tajemnicą ogromnego amerykańskiego parku narodowego i nieprzewidywalnością natury. A to wszystko okraszone głośnymi, choć nieco przykurzonymi nazwiskami. Czy warto sięgnąć po tę produkcję?
Dzikość to nowy kryminał Netflixa, w którym wątek straty i wewnętrznego rozdarcia miesza się z tajemnicą ogromnego amerykańskiego parku narodowego i nieprzewidywalnością natury. A to wszystko okraszone głośnymi, choć nieco przykurzonymi nazwiskami. Czy warto sięgnąć po tę produkcję?

Eric Bana chyba w ostatnim czasie polubił role detektywów-wyrzutków badających niekonwencjonalne sprawy. Niedawno wystąpił w dwóch częściach filmu Susza, a teraz wcielił się w Kyle'a Turnera, śledczego, który jak własną kieszeń zna nawet najciemniejsze zakamarki ogromnego i dzikiego parku narodowego. Jego postać to funkcjonariusz starej szkoły, opryskliwy i ostry dla współpracowników, lubiący tradycyjne rozwiązania i jazdę konną. Jednak zmaga się on także z wielką wewnętrzną tragedią, co świetnie widać na ekranie dzięki wspaniałej grze aktorskiej Bany. Turner to bardzo jasny punkt tego serialu, ale nie zabiera dla siebie całego światła.
Sama historia naprawdę dobrze się broni. Wszystko zaczyna się dość niepozornie. W dziczy młoda dziewczyna spada z wysokiej skarpy. Wypadek jakich wiele w takich rejonach. Jak się jednak okazuje, nic w tym serialu nie jest takie, na jakie wygląda. Rozpoczyna się niezwykle ciekawe śledztwo, w którym każda najdrobniejsza poszlaka może popchnąć niemalże martwą sprawę do przodu. Turnerowi towarzyszy agentka Vasquez (Lili Santiago) i trzeba przyznać, że tworzą oni niezwykle zgrany duet. Przez cały czas widać naprawdę ciekawą chemię między bohaterami. Wygląda to trochę tak, jakby stary nauczyciel nie chciał przyznać, że widzi potencjał młodej śledczej i udaje, że wcale nie szkoli jej na swoją następczynię. Niby do wszystkiego ją zniechęca, a tak naprawdę bardzo chce, żeby za nim podążała i uczyła się od niego fachu. To interesujące połączenie charakterów.
W tle widzimy piękne krajobrazy, ale nie jest ich nazbyt wiele, nie przytłaczają i nie męczą. Park mimo wszystko nie jest bohaterem tej historii, nie znajdziemy w tym serialu scen przesadnej ekspozycji przyrody. Nie będzie turystów, którzy chodzą po parku po to, by widz mógł zachwycić się widokami. Twórcy ograniczają liczbę nic niewnoszących scen do minimum. Wszystko ma czemuś służyć. Serial jest wypełniony po brzegi pobocznymi wątkami, które wciągają nie mniej od głównej historii. Prywatne sprawy bohaterów wpływają na losy różnych ludzi dookoła. Scenariusz trzyma poziom przez całe sześć odcinków. Wije się i niespiesznie prowadzi do finału. Przy okazji nie raz zaskakuje w totalnie niespodziewany sposób. Już pierwszy epizod przynosi lekko oklepany, ale i wzruszający zwrot akcji, który uderza nieprzygotowanego widza.
Jednak Dzikośćnie jest serialem idealnym. Można przyczepić się do tego, że historia jest zbyt rozwleczona, że można było zamknąć to w czterech odcinkach, bo gdzieś w połowie czuć delikatne zmęczenie materiału i brakuje dynamiki. Tyle że ostateczne rozwiązania rekompensują czekanie. Naprawdę warto przemęczyć się przez kilka dłużyzn, by zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w tym parku. Jak daleko ludzie są w stanie się posunąć, kiedy w grę wchodzi ich spokój i bezpieczeństwo. Dzikość to studium walki ze stratą, to pokaz bólu, jaki towarzyszy człowiekowi, który nie może pogodzić się z własną słabością – z tym, że w przeszłości poniósł porażkę, której konsekwencji nie da się naprawić. To wchodzący głęboko pod skórę dramat, pełen prawdziwych, namacalnych emocji. Depresyjna historia tego, jak żyje się z ogromnym ciężarem, z podjętą decyzją, której nie można sobie wybaczyć.
Wartością dodaną serialu są postacie drugoplanowe. Sam Neil (doktor Alan Grant z Parku Jurajskiego) jako szef miejscowej policji i Wilson Bethel (znany jako Bullseye z Daredevila), czyli leśniczy zatrudniany przez park. Ten pierwszy jest odległym mentorem nadzorującym sprawę, służącym radą i ograniczającym nieco poczynania Turnera, przy okazji także motywującym dużo młodszą Vazquez. Ten drugi to człowiek zagadka, ironiczny i nieodgadniony. Nigdy nie wiadomo, o czym właściwie myśli i na co go stać. Jest bardzo pewny siebie i pozbawiony jakichkolwiek skrupułów. Były żołnierz, któremu wojna odebrała układ nerwowy i instytucje sumienia. Bethel gra tę postać niezwykle przekonująco.

Siłą serialu Dzikość są wątki poboczne. Aż dziwne jak wiele historii udało się twórcom zmieścić na terenie parku. Oglądanie tego wszystkiego naprawdę wciąga. Największym plusem jest to, że kiedy wydaje się, że już po wszystkim, otrzymujemy kolejne wielkie zaskoczenie. I choć niektóre tajemnice nie są specjalnie skomplikowane, chociażby wątek pana Sandersa, to jednak finalnie ten serial jest jednym z bardziej zawikłanych kryminałów ostatnich lat. W sprawie dziewczyny spadającej ze skarpy praktycznie nie ma się za co złapać, a jednak w jakiś sposób w ostatnim epizodzie udaje się połączyć wszystkie kropki i dać wzruszającą finałową konfrontację – pełną wyrzutów, oskarżeń i wyznań. Wiele dowiadujemy się o ludzkiej słabości, perfidii i całym złu, które potrafi siedzieć w człowieku.
Polecam seans tym wszystkim, którzy lubują się w niekonwencjonalnych kryminałach, łączących dziewiczą przyrodę z ludzkimi dramatami. W tym serialu można odnaleźć wiele ważnych treści. Niech nie zraża Was dość powolny pierwszy epizod, plus nieco słabszy środek miniserii. Finał ogląda się z zapartym tchem. Eric Bana wznosi się na wyżyny swoich zdolności aktorskich, a świetnie dobrany drugi plan pomaga mu nie upaść pod ciężarem historii. Raczej nie pożałujecie czasu, który przeznaczycie na oglądanie Dzikości.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1985, kończy 40 lat

