Fantastyczna Czwórka – recenzja Blu-ray
Data premiery w Polsce: 14 sierpnia 2015Autorskie podejścia filmowych twórców do ekranizacji komiksów zwykle przynoszą niezły efekt - ale nie tym razem. Oceniamy film Fantastyczna Czwórka.
Autorskie podejścia filmowych twórców do ekranizacji komiksów zwykle przynoszą niezły efekt - ale nie tym razem. Oceniamy film Fantastyczna Czwórka.
The Fantastic Four - ten film od samego początku budził kontrowersje. Ba, nie tylko ten – cała historia ekranizacji tego konkretnego komiksu Marvela miała jakoś pod górkę - od przerażająco złego pierwszego filmu, który powstał tylko po to, by producent nie stracił praw do licencji, przez dwa filmy słabsze niż większość innych ówczesnych komiksowych superprodukcji, po ten najnowszy, o którym też trudno powiedzieć coś dobrego.
Już kiedy wiele miesięcy temu usłyszeliśmy, że Johnny Storm (czyli Człowiek-Pochodnia) będzie tu grany przez czarnoskórego Michaela B. Jordana, zrobiło się dziwnie. Część widzów i fanów protestowała, część spokojnie czekała, by dać filmowi szansę - może ten pomysł będzie miał jakiś powód, jakiś sens. Dziś (pomijając kwestię, że to świetny aktor, któremu ostatecznie w tym filmie nie dano szansy na dobrą kreację) widać, że tego sensu nie było, a jedynym powodem tej zmiany było "żeby było inaczej". I tak samo z wieloma kolejnymi fabularnymi twistami w tej opowieści - jakby jej reżyser, Josh Trank, zdecydował się zmienić mnóstwo rzeczy w fabule komiksu tylko po to, by na ekranie wykazać się oryginalnością: inny kolor skóry jednego z bohaterów, inna geneza supermocy, inaczej wymyślona i poprowadzona postać głównego antagonisty, Doktora Dooma.
Acz też do końca trudno to stwierdzić, bo mocno nagłośniony konflikt między nim a producentami dał nam – jak rozumiem – w efekcie film, który nie jest właściwie niczyją wizją do końca. Trank chciał jeszcze dalej i mocniej, producenci odebrali mu projekt i zrobili go ostatecznie po swojemu, ale przecież mnóstwo tu musi być efektami jego pracy.
Tak czy owak - dostajemy film średni, pozbawiony pasji, emocji i mocno, zbyt mocno próbujący za wszelką cenę oderwać się od pierwowzoru. Ze świetnymi aktorami, którzy nie dostali nic ciekawego do zagrania, z prościutką fabułą i nieprzesadnie efektowną realizacją. Historia młodego geniusza Reeda Richardsa, który wpada na pomysł technologii przenoszącej na inną planetę, jakoś nie zachwyca. Tak samo jak mocno zmieniona opowieść o tym, jak tytułowa Fantastyczna Czwórka nabywa swoje moce i co się potem z nimi dzieje. Ale najsłabiej wypada wątek ich przeciwnika, czyli Doktora Dooma. Gdzieś gubi się tu oryginalna komiksowa charyzma tej postaci, a dostajemy słabą podróbkę Dartha Vadera (który, żeby było zabawniej, był w jakiejś mierze wzorowany na oryginalnym komiksowym Doktorze Doomie, więc koło się domyka).
W wersji Blu-ray oglądamy to wszystko w świetnej jakości, a potem możemy zajrzeć do dodatków, których jest zaledwie kilka nieciekawych – to szkice koncepcyjne i krótkie materiały making of o tym, jak to wszyscy byli zaangażowani i jak bardzo się starali, zwłaszcza tworząc efekty specjalne, by wyszło super. Szkoda, że nie wyszło.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat