Gas Guzzlers Extreme – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 8 października 2013Są gry wyścigowe wyborne i są takie jak Gas Guzzlers Extreme. Pierwsze są dobre, drugie niezbyt. Pierwsze cieszą niemal na każdym kroku, drugie nie cieszą wcale. Czasami wystarczy tylko kilka minut, żeby wyrobić sobie zdanie. Czasem jednak pierwsze wrażenie może być mylące. Tu akurat nie jest.
Są gry wyścigowe wyborne i są takie jak Gas Guzzlers Extreme. Pierwsze są dobre, drugie niezbyt. Pierwsze cieszą niemal na każdym kroku, drugie nie cieszą wcale. Czasami wystarczy tylko kilka minut, żeby wyrobić sobie zdanie. Czasem jednak pierwsze wrażenie może być mylące. Tu akurat nie jest.
Muszę się przyznać, że Gas Guzzlers Extreme to dla mnie zupełna nowość. Nie słyszałem nigdy wcześniej o grze, a szybkie poszukiwania u wujka Google pokazały, że jest to gra, która oryginalnie zadebiutowała w 2013 roku na PC. Nieco głębszy research pokazał, że tytuł dostępny jest na tej platformie w ramach serii „Dobra gra”. Że co?! Przecież tam trafiają gry, które możne kupić za grosze! Kto, na Boga, zabiera się za wydanie kilkuletniej niszowej pecetowej gry na platformę PlayStation 4? Chyba porywa się z motyką na słońce. Te strzępki informacji pozwoliły mi wyrobić opinię o grze – musi być strasznie słaba. Odpaliłem i się przekonałem, jak to ma się do rzeczywistości.
Nisza (nie)wypełniona
Kiedyś to były gry. Był Carmageddon, seria Twisted Metal, a teraz? Teraz próżno szukać takich tytułów, w których oprócz ścigania się można robić coś innego, jak masakrować swoich przeciwników. Jest więc nisza, ale czy warto ją wypełniać? Czy warto wydawać pieniądze na stworzenie gry w tym gatunku, podczas gdy inni już – zapewne w związku z finansami – zrezygnowali z tego pomysłu? Ktoś zdecydował, że warto. I tak tym sposobem dochodzimy do roku 2013 i premierowego wydania Gas Guzzlers Extreme. Lata minęły, a wydawca zdecydował się przenieść grę na Xbox One, a teraz także na PlayStation 4. Zdaje się więc, że nisza wypełniona. Jest na rynku tytuł taki, który wpasowuje się w określony szablon gatunku.
Gra nie rozpieszcza nas zawartością. Jest to beztroska prostota, w sam raz do produkcji dołączanych na płytach w gazetkach. Ma być produkt i ma to być produkt kompletny. I jest. Gas Guzzlers Extreme oferuje minimalistyczne menu, które rzuca nas w wir rozgrywki. Mamy kampanię, w której musimy zostać mistrzem mistrzów i… tyle.
W tym najważniejszym trybie zabawy chodzi o to, aby zdobywać punkty w każdym z wyścigów, a następnie wygrać trzy większe eventy. Kiedy tego dokonamy brawo dla nas, zostaliśmy mistrzem gry. Koniec i możemy się rozejść do domów. Pewnie wielu z Was nie dotrwa do tego momentu, bo gra lepiej sprawuje się jako odstresowywacz, w którym możemy spędzić kilka wyścigów oraz rozwalić to i owo.
Samo ściganie to tutaj nie ma większego znaczenia, bo trybów zabawy jest sporo więcej. Jest destrukcja, jest CTF i inne tego typu podobne zagrywki. Nie zawsze więc chodzi o to, aby przejechać pierwszym linię mety, ale o to, aby po upływie określonego czasu to nasze nazwisko znajdowało się w czołówce tabeli. To gwarantuje nie tylko zdobycz punktową, ale również wirtualną gotówkę.
Odpicuj furę
Wirtualna kasa wpada zawsze. Nawet jak będziemy „czerwoną latarnią”. Pieniądze te zaś posłużą nam do ulepszania garażu. Na początek mamy fury kiepskiej jakości. Zarówno, jeśli chodzi o parametry jezdne jak i ochronę i uzbrojenie. Z czasem mamy dostęp do coraz to lepszych aut i arsenału. Wiadomo, im głębiej w las, tym więcej drzew. Wirtualną kapustę wydamy też na czysto wizualne modyfikacje, jak kolor lakieru.
Od czasu do czasu pojawi się opcja zarobienia dodatkowej kasy i podłapania sponsora, który wymaga od nas określonych wyników. Szczerze? Nie są to aż tak istotne zastrzyki gotówki, żeby się przejmować sponsoringiem, więc można, ale nie trzeba skorzystać z takich propozycji i realizacji wyznaczonego przez sponsora celu.
Konsolowa wersja gry to wydanie kompletne, a więc z dodatkami, które ukazały się do oryginalnej produkcji.
Jest tak sobie
Jazda i strzelanie w tej gry to tylko OK. Czyli całkiem nieźle, jak na tytuł, który na PC chodzi za grosze. W wydaniu na konsole trzeba będzie zapłacić znacznie więcej i jak przypuszczam niewielu się skusi. W zasadzie to ich rozumiem, bo sam bym po grę nie sięgnął. Przede wszystkim dlatego, że wcześniej jej nie znałem. Teraz, po zagraniu w Gas Guzzlers Extreme również z tego powodu, że nie przekonuje mnie zawartością, oprawą graficzną i mechaniką destrukcji. Tylko oprawa muzyczna – jeśli ktoś lubi rockowe brzmienie – może się spodobać. Pozostałe istotne elementy są w najlepszym przypadku znośne.
Chciałbym podzielić entuzjazm recenzenta, którzy przed laty podsumował pecetowe wydanie gry. No ale nie potrafię, bo chyba się nie da. Nie wiem, jaki jest sens wydawać Gas Guzzlers Extreme na PS4. Świat szalonych gier wyścigowych przez to nie stał się lepszy. Sama gra to jedynie wydmuszka, pozbawiona mnogości trybów zabaw czy mnogości wyboru pojazdów. Zabawa z nią jest przyjemna na kilka chwil. Żeby się rozerwać, pobawić przed TV, posłuchać fajnej muzyki i ponarzekać, że nie ma już serii Twisted Metal, która bawiła miliony.
PLUSY:
+ dobra muzyka;
+ strzelanie.
MINUSY:
- tryby gry;
- uboga zawartość;
- grafika;
- krótka "kampania".
Źródło: fot. fot. Iceberg Interactive
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat