Guilt: sezon 1, odcinek 6 i 7 – recenzja
Chciałoby się rzecz, że Guilt zaskakuje i w końcu mamy do czynienia z dobrą kryminalną produkcją. Niestety można jedynie westchnąć z rozczarowania pod nosem i poprzestać na biernym oglądaniu serwowanej nam historii. I tak w końcu doczekamy się wyjaśnienia, dlaczego właściwie Molly musiała umrzeć, zwłaszcza że wskazano potencjalnego mordercę.
Chciałoby się rzecz, że Guilt zaskakuje i w końcu mamy do czynienia z dobrą kryminalną produkcją. Niestety można jedynie westchnąć z rozczarowania pod nosem i poprzestać na biernym oglądaniu serwowanej nam historii. I tak w końcu doczekamy się wyjaśnienia, dlaczego właściwie Molly musiała umrzeć, zwłaszcza że wskazano potencjalnego mordercę.
Dwa ostatnie odcinki obfitowały w akcję, to można śmiało przyznać. Zakradnie się do samochodu, podrzucanie telefonu, brutalne morderstwa, szantaże czy zacieranie śladów - Guilt nas trochę rozpieszcza pod tym względem. Niestety należy jednak przymknąć oko na ich jakość. Już nawet nie chodzi o zachowanie zdrowego rozsądku przez Grace. Zostaliśmy przyzwyczajeni, że jej postać nie przejmuje się jakimikolwiek konsekwencjami i robi to, co jej się żywnie podoba. Jej naiwność postępowania, wraz z nieustannie przerażonym wyrazem twarzy, nie tylko nie wzbudza sympatii, ale systematycznie odpycha widza. Nawet teraz, kiedy została aresztowana pod zarzutem morderstwa, trudno jest samemu określić w kategoriach dobra i zła, czy na to zasłużyła, czy może po prostu w końcu pora zacząć jej współczuć. Tak czy inaczej, Grace jest w więzieniu, a jej zachowanie utwierdza w przekonaniu, że nie jest ona do końca poukładana emocjonalnie. Nie pomaga w tym również fakt, przyznała się do długotrwałych zaników pamięci. Sama powoli zaczyna wątpić w siebie, czy aby na pewno to ona nie jest winna. Czyżby przejawiała wcześniej ku temu skłonności? A może raczej to jej kolejna sztuczka, by uniknąć odpowiedzialności?
Z kolei Natalie, która z założenia ma być superbohaterem serialu, głosem rozsądku i tarczą dla emocjonalnych potyczek swojej młodszej siostry, wykazuje poziom logiki godny głównej bohaterki. Ślepo zrobi wszystko, o co Grace ją poprosi, nie zważając na konsekwencje. Dosłownie wszystko, bo bez mrugnięcia okiem zgodziła się uwieść właściciela ekskluzywnego domu uciech, byle tylko pomóc Grace dostać się do jego samochodu. Siostrzana miłość jest wielka, ale niech pozostanie w granicach rozsądku. To tak, jakby grało się w grę o lemingach za czasów Amigi – nikt o nic nie pyta, tylko działa bez zastanowienia. Dopiero rozmowa Natalie z adwokatem Stanem otworzyła jej oczy na to, w jak nieciekawej pozycji znajdują się zarówno Grace, jak i ona sama. Co więcej, mimo wszystkich wyuzdanych rewelacji, które Natalie poznała o Grace, starsza z sióstr dalej nie potrafi zrozumieć, że nie wszystko jest tak czarno-białe, jak jej się początkowo wydawało.
Sam wątek morderstwa nabiera rumieńców, a to za sprawą informacji, jakie ujawnił Neville. Jak się okazuje, zakochany w Molly, młodociany stalker obserwował feralnej nocy mieszkanie, w którym zamordowano współlokatorkę Grace. Jego wypowiedź była jasna i treściwa: książę Theo jest odpowiedzialny na śmierć Molly. Szczerze mówiąc, ta informacja jawi się niczym wisienka na torcie. Czyżby faktycznie Książę Theo sam dopuścił się tak krwawej zbrodni? Kiedy przypominamy sobie, jak bardzo ciało Molly było zmasakrowane, wydaje się niemożliwe, by książę był w stanie tego dokonać, tym bardziej że ewidentnie był z nią związany emocjonalnie. Choć z drugiej strony kto wie, przecież jest mistrzem wyrafinowania i kłamstwa, inaczej nie byłby w stanie prowadzić podwójnego życia. Sam fakt rzucenia tak jasnego światła na sprawę Molly działa elektryzująco. W końcu coś się ruszyło!
W międzyczasie odcinki wypełnione są tradycyjnymi przesłuchaniami, odbijaniem piłeczki z fałszywymi informacjami pomiędzy detektywem a panią prokurator. Nic szczególnego, ot, zwyczajny wypełniacz pomiędzy właściwą akcją serialu. Jest to może i miłe dla oka, ale momentami przewidywalne i nieco nudzące.
Zaskoczeniem ostatnich odcinków jest postać Kaley, rudowłosej prostytutki, która gra na więcej niż dwa fronty. Nie do końca można było przewidzieć, po czyjej tak naprawdę jest stronie. Współpracuje z bratem Molly, by odkryć, kim jest Gentlemen 33, jednocześnie próbując zwieść Fincha, właściciela klubu. Jest jeszcze trzecia osoba - jej kochanka, Roz. Razem dodały swoje trzy grosze do i tak napiętej sytuacji z Finchem. Opisany wątek wyszedł zaskakująco dobrze, co naprawdę wpłynęło na wrażenia po seansie.
Guilt zbliża się powoli do końca - i dobrze, bo wątki zaczynają komplikować się w niepokojący sposób, trochę za bardzo odrealniony. Co prawda akcja ewidentnie zmierza do finału, ale do końca zostało jeszcze trzy odcinki, które - miejmy nadzieję - przyniosą nam satysfakcjonujące wyjaśnienie. Jest tyle odpowiedzi, na które z niecierpliwością czekam. Czy książę Theo zostanie ukarany, o ile w ogóle to on jest mordercą? Jak zakończy się historia Grace? Wróci w końcu do Stanów Zjednoczonych czy załamie się emocjonalnie w wyniku całej tej historii? Co z tym wszystkim ma wspólnego ojciec sióstr Grace i Natalie? Co się stanie z klubem Fincha? Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, jest jeszcze trochę czasu, aby się tego dowiedzieć.
Źródło: zdjęcie główne: Freeform/ Angus Young
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat