Halston - recenzja miniserialu
Ewan McGregor wciela się w Halstona, legendarnego projektanta i twórcę światowego imperium mody w nowym miniserialu Daniela Minahana, reżysera American Crime Story: Zabójstwo Versace. Jak wyszło? Przeczytajcie naszą recenzję.
Ewan McGregor wciela się w Halstona, legendarnego projektanta i twórcę światowego imperium mody w nowym miniserialu Daniela Minahana, reżysera American Crime Story: Zabójstwo Versace. Jak wyszło? Przeczytajcie naszą recenzję.
Roy Halston (Ewan McGregor) jest jednym z bardziej znanych amerykańskich projektantów mody, który zdominował rynek w latach 70. Jednak do historii przeszedł nie ze względu na wymyślone kreacje, a dlatego, że stracił prawa do własnego nazwiska. Do końca życia był przestrogą dla innych twórców, nie tylko w świecie mody, by czytać umowy, które się podpisuje, i nie wierzyć biznesmenom.
Za miniserialem Halston odpowiada producent Ryan Murphy, którego Bal - wcześniejszy film stworzony dla Netflixa - nie zachwycił ani widzów, ani krytyków. Miałem więc obawy, że teraz też dostaniemy trochę przejaskrawioną historię, w której postaci będą ważniejsze od fabuły. Na szczęście nad całością czuwał reżyser Daniel Minahan, który pokazał swoje umiejętności w American Crime Story: Zabójstwo Versace czy w Newsroom. Panowie postanowili zafundować nam skróconą wersję życia Roya Halstona, pokazując tylko jego wybrane fragmenty. Te bardziej pikantne lub te, które miały istotny wpływ na jego karierę. Dlatego praktycznie przemilczano jego dzieciństwo. Matkę, która była dla niego tak ważna, widzimy tylko dwa razy. Jakby twórcy uznali, że traumę, jaką przeżył, gdy był młodym chłopcem, możemy pozostawić w pewnym niedomówieniu. Niech widz sam sobie wyobrazi, co się tam wydarzyło. Roya poznajemy w momencie, kiedy Jacqueline Kennedy występuje publicznie w zaprojektowanym przez niego kapeluszu. Nagle wszystkie kobiety w całych Stanach pragną taki mieć. Projektant z dnia na dzień staje się gorącym nazwiskiem w przemyśle modowym. Jednak każdy wie, że trendy mijają i gdy pani prezydentowa przestaje pojawiać się w kapeluszach, moda na nie automatycznie się kończy. Roy jednak przyzwyczaił się już do sławy, choć pieniądze były mu zawsze obojętne. Dla niego liczy się tylko - własna marka i poklask krytyków. Reszta mogłaby nie istnieć.
I na tym polega największa tragedia postaci, którą starają się nam pokazać Minahan i Murphy. Główny bohater to gigant, który w pewnym momencie tak jest przekonany o swojej nieomylności, że sam podcina sobie nogi, odtrącając wszystkich, którzy pomogli mu dostać się na szczyt. Jeśli tylko ktoś z jego otoczenia głośno wypowie własne zdanie, jest automatycznie uznawany za niewdzięcznego darmozjada - człowieka, który bez Halstona nic nie znaczy. Nie trudno się domyślić, jak ta historia się kończy.
Pierwsze trzy odcinki to obraz tego, jak rosło imperium Halstona. Widzimy, w jaki sposób walczy na wybiegach z konkurencją o uwagę świata. Nie można mu odmówić talentu i genialnych pomysłów. Wykorzystanie koleżanki, światowej sławy aktorki Lizy Minnelli, do tego, by promowała go podczas jednej z gali, było strzałem w dziesiątkę. Oczywiście, Murphy nie byłby sobą, gdyby nie pokazał przedstawicieli świata mody w trochę ironiczny i karykaturalny sposób jako snobów z zadartymi nosami, którzy nie przepuszczą żadnej okazji na promocję. Niemniej jest to historia udowadniająca, że ciężką pracą i odrobiną szczęścia można dostać się na szczyt. Jednak finałowe dwa odcinki pokazują wielki upadek gwiazdy, do którego przyczyniło się nie ego, a kokaina i ciągłe zabawy w legendarnym Klubie 54. W pewnym momencie swojego życia Halston wydawał 1000 dolarów tygodniowo na samą kokainę, co odbijało się nie tylko na finansach firmy, ale przede wszystkim na jego kreatywności. Do tego wszystkiego przyczyniły się jeszcze problemy natury biznesowej, gdy wspólnicy projektanta popełnili duży błąd, chcąc przejąć firmę, przez co nasz bohater stracił prawa nie tylko do swojej marki, ale również nazwiska.
Cały ciężar Halston leży na barkach Ewana McGregora, który usilnie próbuje nie popełnić błędów Jamesa Cordena z Balu. Łatwo jest bowiem przeszarżować i stworzyć karykaturalną postać homoseksualnego projektanta. McGregorowi udaje się jednak tego uniknąć. Aktor tworzy pełnokrwistą postać, której historia nas interesuje. I choć od początku wiemy, jaki będzie finał tej przygody, to i tak trzymamy za niego kciuki. Ewan potrafi bowiem pokazać ludzką stronę Halstona, który zachowuje się jak cham, ale po jego twarzy momentalnie widać, że przekroczył pewną granicę. Wstydzi się tego. Wie, że powiedział za dużo, ale jego ego nie pozwala mu za to przeprosić. Jest to bowiem człowiek, który przyznanie się do błędu traktuje jako wyraz słabości. A on nie chce być tak postrzegany. Wynika to z sytuacji z jego dzieciństwa.
Oprócz świetnego McGregora mamy mnóstwo drugoplanowych postaci, równie dobrze obsadzonych co tytułowa. Krysta Rodriguez jest fenomenalna jako Liza Minelli, kradnąc Ewanowi show za każdym razem, jak się pojawia na ekranie. Podobnie jest z Gianem Franco Rodriguezem grającym bardzo temperamentnego kochanka głównego bohatera, Victora Hugo. Do tego Rory Culkin jako młody projektant Joel Shumacher, David Pittu jako prawa ręka Halstona Joe Eula oraz Bill Pullman jako biznesmen David Mahoney. Wszyscy są świetni w swoich rolach i pomagają McGregorowi miejscami nieść ten serial.
Halston może nie jest idealną biografią. Posiada wiele dziur. Przemilcza pewne historie, ale jest ciekawą produkcją, która nie nudzi. Nie stawia tytułowemu bohaterowi idealnego pomnika. Pokazuje po prostu artystę, któremu sława zawróciła w głowie. Historia stara jak świat, ale bardzo fajnie opowiedziana.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat