Hawaii Five-0: sezon 7, odcinek 5 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024W najnowszym epizodzie Hawaii Five-0 podążyło za obranym przez siebie tytułem i zajęło stanowisko w sprawie ważnego społeczno-politycznego tematu. Takie zaangażowanie wychodzi serialowi na plus.
W najnowszym epizodzie Hawaii Five-0 podążyło za obranym przez siebie tytułem i zajęło stanowisko w sprawie ważnego społeczno-politycznego tematu. Takie zaangażowanie wychodzi serialowi na plus.
Ke Ku ‘Ana (The Stand), bo takie miano nosi bieżący odcinek Hawaii Five-0, udowadnia, że nawet w rozrywkowej i słonecznej konwencji można przemycić niegłupie uwagi. Zanim przejdziemy jednak do meritum wypada zaznaczyć, że dobrze prezentuje się także drugi plan, a ten zapowiadają już sympatyczne pierwsze minuty ze zgrabnie dobraną piosenką. Kono i Adam stanowią dobraną parę, miło ogląda się więc ich relację i tę odrobinę szczęścia, jakiej w końcu się doczekali. Obietnica Noshimuriego złożona przyjacielowi z więzienia nie ma o dziwo drugiego dna i nie prowadzi do nowej sprawy kryminalnej. Ten z pozoru nic nie znaczący i sentymentalny wątek podkreśla jednak motyw rodzicielstwa i dobrze komponuje się z główną historią.
Tym razem w centrum fabuły znalazł się bowiem sfrustrowany ojciec, który poczucie niesprawiedliwości postanowił przekuć w drastyczne działania. Jego plan walki z powszechną dostępnością do broni palnej zaczyna się niczym niskobudżetowe kino akcji rodem z VHS (opancerzony buldożer, przerysowany celebryta), ale w trakcie odcinka wydźwięk ten zostaje stonowany, a śledztwo zmierza do wyważonej konkluzji. Wprowadzono co prawda dynamiczną sytuację z braniem zakładników w sądzie i lekko naciągany motyw transmisji telewizyjnej, ale scenarzyści wykazali się ostatecznie wstrzemięźliwością i zamiast naciskać na akcję oraz bohaterskie rozwiązania, uwypuklili omawianą tematykę.
Kluczowe dla jej odbioru były dwie rozmowy. Dyskusja Williamsa i McGarretta, tradycyjnie prowadzona w trakcie jazdy, pozwoliła pierwszy raz od dawna zgodzić się z wywodami Danny’ego. Być może to efekt doświadczeń z naszego rodzimego podwórka, ale faktycznie broń nie jest konieczna do poczucia bezpieczeństwa, a jej brak tylko temu celowi służy. Inaczej wygląda to jednak w USA, dlatego argumenty Steve’a również mają sens, co nietypowo dla produkcji dodaje dialogowi merytorycznej wartości. Wyróżnia się także rozmowa telefoniczna Williamsa z Kane’em, ale choć jest równie racjonalna, to w większej mierze dotyka emocjonalnej strony problemu. Bardzo dobrym pomysłem było nakreślenie nieoczywistej historii mężczyzny i ukazanie jego syna jako strzelca, co zmieniło typową motywację zemsty na bardziej ludzkie poczucie porażki i bezsilności.
Tak też ustanowiony został mały precedens, bo serial faktycznie skłaniał do refleksji. Problematyka dostępności do broni jest mi daleka, ale w Stanach Zjednoczony stanowi drażliwą kwestię. Oprócz tego ma ona wymiar nie tylko społeczny i polityczny, ale także kulturowy. Śledząc chociażby popkulturę widać, że broń obecna jest w niej od zarania amerykańskich dziejów. Nie odkrywam tu prochu na nowo, ale choćby na Dzikim Zachodzie rodził się mit coltów i winchesterów, który obecnie wciąż jest żywy. Również w Hawaii Five-0 celebruje się obecność broni palnej (strzelba China, wygląd bohaterów), która stanowi przede wszystkim element rozrywkowy (częste strzelaniny bez realnych konsekwencji), co na dłuższą metę nie pomaga w rozwiązaniu problemu. Warto jednak o tym mówić i właśnie to jest największą zaletą opisywanego epizodu, który nawet mimo nieco ckliwego i spodziewanego zakończenia potrafił sprowokować do myślenia.
Źródło: zdjęcie główne: CBS
Poznaj recenzenta
Piotr WosikKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat