Kochanek lady Chatterley – recenzja filmu
Nieszczęśliwe małżeństwo poprzedzające burzliwy romans to historia stara jak świat. Kochanek lady Chatterley nie przełamuje znanych schematów, ale oferuje wiarygodny konflikt i szczere emocje bohaterów. Jest to kolejna adaptacja klasycznej powieści z 1928 roku.
Nieszczęśliwe małżeństwo poprzedzające burzliwy romans to historia stara jak świat. Kochanek lady Chatterley nie przełamuje znanych schematów, ale oferuje wiarygodny konflikt i szczere emocje bohaterów. Jest to kolejna adaptacja klasycznej powieści z 1928 roku.
Film Kochanek Lady Chatterley zaczyna się od tego, gdy poszkodowany po wojnie Clifford Chatterley wraca na dwór w Anglii i stara się odbudować dawne życie ze swoją żoną Connie. Para ta, z początku szczęśliwa, zaczyna napotykać trudności. Connie jako jedyna zajmuje się mężem, co pozbawia ją zdrowia i dobrego samopoczucia. Czuje się też przytłoczona i uwięziona w domu, przez co często wymyka się na spacery po okolicy. Podczas jednego z nich natrafia na chatkę gajowego, z którym nawiązuje znajomość. Dwójka ta szybko się zakochuje, ale ich droga do szczęścia staje się coraz bardziej skomplikowana.
Fabuła filmu podąża schematami znanymi z setek innych, podobnych romansów. Konflikt, jaki pojawia się między główną bohaterką a jej mężem na początku ciekawi i fascynuje. Nie potrafią się dogadać w sprawie własnych potrzeb, przez co coraz bardziej oddalają się od siebie. Ich nieszczęśliwa relacja zostaje jednak zepchnięta na boczny plan, gdy na scenie pojawia się Oliver Mellors – gajowy Chatterleyów, który wkrótce zostaje tytułowym kochankiem. O ile emocje, jakie w swoich występach pokazują Emma Corrin i Jack O’Connell, są czarujące, sam związek dwójki bohaterów nie porywa. Zakochują się oni w sobie szybko i intensywnie, przez co widz nie ma szans, aby przekonać się do uczuć, które wobec siebie żywią. Jest to też historia miłosna osób z dwóch różnych klas społecznych, ale nawet ten wątek nie zostaje poprowadzony z odpowiednią głębią. Connie i Oliver mierzą się z osądem i plotkami, które zagrażają ich związkowi, wszystko to jednak rozwiązuje się w łatwy, wręcz naiwny sposób.
Uwagę z pewnością przykuwa sceneria filmu. Otwartość natury i jasne, zielona pola stanowią kontrast dla ciemnego, szarego domu Chatterleyów. Kolory i światło oddają stany emocjonalne Connie, która znajduje wytchnienie poza czterema ścianami posiadłości. Emma Corrin także świetnie radzi sobie w roli głównej bohaterki, trafnie przedstawiając jej zagubienie, samotność, a potem zakochanie. Na pochwały zasługuje ścieżka dźwiękowa, która zaskakuje żywiołowością i wzniosłością. Te bardziej delikatne utwory dopasowane zostały do scen romantycznych, ale nie brakuje też takich, które budują rosnące napięcie między bohaterami. Pozwalają one zrozumieć szczerość bólu, z jakim mierzą się postaci.
Zalety filmu nie potrafią jednak odwrócić uwagi od tego, że Kochanek lady Chatterley to historia, która się dłuży. Connie i Oliver nie są wyjątkową parą, która skradnie serce każdemu widzowi. Nawet w momentach, w których chce się im kibicować, trudno zapomnieć o schematach, które ograniczają to, jak przedstawiona została ich relacja. Clifford w końcu przemienia się w niesympatycznego, złośliwego męża, podczas gdy Oliver ukazany zostaje jako wybawiciel głównej bohaterki. Rozwiązanie takie nudzi brakiem oryginalności i przewidywalnością. Przyjemność z seansu można jednak czerpać ze skupienia się na detalach technicznych i przebłyskach wiarygodnych emocji. Mimo tego, że film zatrzymuje się na przeciętnym poziomie, nadal ma kilka udanych aspektów, które mogą sprawić, że zaciekawi on fanów gatunku czy aktorów, którzy się w nim pojawiają.
Poznaj recenzenta
Oliwia BorowiecDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat