Lucyfer: sezon 3, odcinek 1 – recenzja
Lucyfer wraca do ramówki w całkiem niezłej formie. Dobra - jest spalony słońcem i daleko mu do ideału, ale jak to on, szybko dochodzi do siebie i rzuca się w wir nowych wydarzeń. A te zapowiadają ciekawy wątek główny, bo reszta właściwie będzie taka jak zawsze – trochę naiwna, trochę infantylna.
Lucyfer wraca do ramówki w całkiem niezłej formie. Dobra - jest spalony słońcem i daleko mu do ideału, ale jak to on, szybko dochodzi do siebie i rzuca się w wir nowych wydarzeń. A te zapowiadają ciekawy wątek główny, bo reszta właściwie będzie taka jak zawsze – trochę naiwna, trochę infantylna.
Naszego bohatera zastajemy dokładnie w tym samym momencie, w jakim go opuściliśmy wraz z końcem 2 sezonu – na środku pustyni. Lucyfer nie wie, jak się tam znalazł, ani jak długo był nieobecny. Co więcej, znowu ma skrzydła, co dla niego jest ogromnym problemem. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest ich więcej.
Po szybkim powrocie do Los Angeles z żalem stwierdza, że nikt specjalnie za nim nie tęsknił. No ale nie było go zaledwie dwa dni więc trudno było odczuć jego brak. Detektyw Decker po raz kolejny (jak to w każdym sezonie się dzieje) nabrała do niego dystansu tuż po tym, jak się do siebie zbliżyli. Niestety z Lucyferem tak łatwo nie jest i w chwili, kiedy wszystko zmierza ku ich związkowi, ten znów się wycofuje. Ma to oczywiście związek z jego dość paranoicznym podejściem do kwestii sterowania wszystkimi wydarzeniami przez jego Ojca, co jest wystarczającą przeszkodą w nawiązywaniu mimo wszystko bliskich kontaktów z ważnymi dla niego osobami. Ale nie o tym przecież premierowy odcinek był!
Policja Los Angeles podjęła temat zniknięcia nie tylko Lucyfera, ale też jednego z właścicieli bardzo rozrywkowego hotelu, którego ciało znaleziono w tym samym miejscu, gdzie przebywał Lucyfer. Jak się szybko okazało, obu porwali niemal ci sami ludzie – firma specjalizująca się w fikcyjnych porwaniach na zamówienie. Niemal, ponieważ Lucyfera „przejął” potem niejaki Pan Sinnerman, który poza porwaniem niegdysiejszego władcy piekieł zostawił mu kilka niemiłych fantów. O skrzydłach już było wspomniane. Są zdecydowanie anielskie, a fakt ten potęguje jeszcze inna rzecz – odebranie Lucyferowi jego diabelskiego oblicza. Dla naszego bohatera to niewątpliwie tragedia ale też wyraźny sygnał, że tym razem nie było boskiej interwencji jego ojca.
Wątek nie tylko porwania Lucyfera, ale tajemniczego Sinnermana będzie zapewne głównym wątkiem trzeciego sezonu. Wraz z nim pojawił się zupełnie nowy bohater – szef policji w LA – Marcus Pierce. Gra go Tom Welling, którego doskonale pamiętamy z roli młodego Supermana w serialu Tajemnice Smallville. Dla aktora jest to powrót na mały ekran po wielu latach odgrywania młodego Clarka Kenta. I jest to powrót mało udany. Jego kreacja nie przekonuje. Odnosi się wrażenie, że ma on być pewną przeciwwagą dla czarującego Toma Ellisa, ale efekt jak na razie jest mierny, a Welling wypada przy nim dość karykaturalnie. Zwłaszcza kiedy rzuca mało zabawnymi tekstami. Jego debiut należy więc jak na razie oceniać z ogromną rezerwą i raczej nie liczyć na to, że będzie tak wyrazistą postacią, jak choćby Tricia Helfer, której będzie mimo wszystko wielu widzom brakować.
Trzeba też wspomnieć o reszcie bohaterów. Ci właściwie niewiele się zmienili, no ale inaczej być nie mogło, skoro przeskok czasowy między sezonami był naprawdę niewielki. Dan Espinoza nadal jest nieoficjalną maskotką posterunku policji, detektyw Decker nadal próbuje nadać sobie twarz zdolnej pani detektyw, by nikt nie patrzył na nią przez pryzmat występu w filmie pornograficznym, co zresztą już po kilkunastu minutach zostało jej ponownie wypomniane, a Ella Lopez nadal próbuje wspiąć się na szczyty śmieszności, nadając wydarzeniom chwilę oddechu i luzu. Jest jeszcze Amandiel, który wciąż chodzi naburmuszony i natchniony nadzieją, że spłynie na niego łaska Ojca przywracającego mu jego anielskie moce. Zastanawia natomiast brak Maze, która była obok Lucyfera najbardziej wyrazistą i lubianą przez widzów postacią. Nie zdziwi chyba nikogo, że jej brak ma związek ze zniknięciem Lucyfera, ale o tym przekonamy się zapewne w kolejnych odcinkach.
Premiera trzeciego sezonu Lucifer jest na wskroś udana. To serial, który nadal potrafi bawić swoją formą, dowcipem sytuacyjnym i „sprawami tygodnia”. Interesująco zapowiada się też główny wątek fabularny tego sezonu, który być może nada tej produkcji tego, na co narzekali często fani komiksowego pierwowzoru – szeroko rozumianego mroku. Choć zapewne twórcy zrobią wszystko, alby to była nadal lekka i przyjemna rozrywka na jesienne wieczory.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat