MediEvil - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 25 października 2019Sir Daniel Fortesque powraca! Nie robi tego w wielkim stylu, ale remake kultowej gry MediEvil sprzed ponad 20 lat jest w zupełności wystarczający, ażeby odżyły miłe wspomnienia z czasów PSX.
Sir Daniel Fortesque powraca! Nie robi tego w wielkim stylu, ale remake kultowej gry MediEvil sprzed ponad 20 lat jest w zupełności wystarczający, ażeby odżyły miłe wspomnienia z czasów PSX.
Dlaczego lubię takie gry, jak Spyro Reignited Trilogy czy odświeżone przygody Crasha, a teraz również nowe wydanie „mrocznej” opowieści o podwojach sir Daniela Fortesque'a? Dlatego, że dzięki nim mogę cofnąć się do czasów, kiedy miałem naście lat i zagrywałem się bez pamięci w tego typu gry na „szaraczku”. Teraz te uwspółcześnione doświadczenia cenię jeszcze bardziej, bo towarzyszy mi w nich mój osobisty mały gracz, syn który, podobnie jak ja przed dziesiątki laty, czerpie niesamowitą radość z tych gier. Także z MediEvil, które choć nie jest bez wad, jest grą jak najbardziej do zaakceptowania i do polecenia.
Zły Zarok - dobry Daniel
Fabuła gry toczy się wokół fajtłapowatego Daniela, który w 1286 roku ginie w głupkowaty sposób. Podczas szarży przeciwko czarnoksiężnikowi Zarokowi, Daniel Fortesque zostaje trafiony w oko i umiera – stąd jego taki, a nie inny wygląd. Daniel był ulubieńcem króla, a ten nie chcąc tracić twarzy postanawia wymyślić fikcyjną historyjkę o bohaterskiej śmierci i nadaje mu szlachecki tytuł sir.
Sto lat później sir Daniel ma okazję udowodnić, że zasłużył na ten tytuł. Czarnoksiężnik, postanowiwszy w końcu osiągnąć swój cel i do pomocy wskrzesza umarlaków, przez przypadek również leżącego w ziemi od dziesiątek lat sir Daniela, który wprawdzie poza zbroją, w niczym nie przypominał już wyglądem „dzielnego i męskiego” ulubieńca króla, ale swoimi kościotrupimi palcami chwycił za rękojeść miecza i ruszył zakończyć to, co los brutalnie przerwał wiek wcześniej.
Wątek fabularny MediEvil jest przedstawiony dokładnie tak, jak pamiętam go z czasów mojej młodości. Prosto, bez udziwnień i z sympatycznymi wejściami z udziałem głównego bohatera, z przypadku raczej niż z umiejętności fechtunku. W nowej wersji jest ten plus, że mamy pełną polską lokalizację, która znacznie ułatwia zorientowanie się najmłodszym graczom – często tylko widzom – „z czym to się je”.
Oryginalny = archaiczny
Odświeżona wersja MediEvil może odstraszać przy pierwszym kontakcie. Twórcy swego czasu udostępnili nam wersję demonstracyjną, która zawierała pierwsze lokacje z pełnego wydania gry. Demo jednym się podobało, innym nie. Zawierało jednak istotną rzecz – archaiczny model pracy kamery i sterowania. To był sygnał dla wszystkich. Sygnał mówiący: "Hej, zostawiamy to tak, jak było w oryginale".
Nie wiem, czy to hołd w kierunku oryginału czy nie, ale uważam to za główną zaletę gry. Dość toporne sterowanie i momentami uciążliwa praca kamery to wypisz-wymaluj tamte lata, gdzie projektowanie gier nie było tak mocno popchnięte do przodu, jak dziś. Cenię sobie fakt, że zdecydowano się na jak najbardziej zbliżone do oryginału zachowanie nowego wydania.
Nasz kościsty kolega skacze, jakby miał się zaraz rozpaść, macha kończynami w sposób dość komiczny i przy tym bawi, choć cała otoczka gry ma więcej z Halloween niż z komedii.
Starsi gracze, którzy pamiętają jeszcze czasy PSX od razu pokochają ten styl. Młodzież, która od gier wymaga bardzo dużo, a praca kamery ma nie przeszkadzać, a wręcz ułatwiać im grę, będą kręcić nosem i mruczeć pod nim, jakie to jest złe.
Mnie też z początku nie przypadło to do gustu, ale jak powiadają – im głębiej w las, tym więcej drzew – więc z czasem przestałem zauważać te mankamenty, a zacząłem doceniać fakt, że przecież 21 lat temu było identyczne.
Również przypomniałem sobie jedną istotną rzecz – MediEvil był wymagający. Tak samo, jak wymagający jest i dziś. Niektóre z lokacji mogą przysporzyć kłopotów, szczególnie dzieciakom, do których ten tytuł jest przede wszystkim skierowany. Nie obejdzie się bez pomocy starszych. Nie jest to poziom trudności zręcznościowych sekwencji w przygodach Crasha, ale trzeba się przygotować na pewne utrudnienia.
Burton by pochwalił
Zaskakująco słabo w nowym wydaniu gry wygląda oprawa graficzna. MediEvil na PS4 prezentuje się raczej brzydko. Spodziewałem się czegoś ładniejszego, a przecież takie coś można stworzyć. Dwa przywoływane wcześniej klasyki, które na współczesne platformy dostały nowe życie, pokazały, jak to osiągnąć.
W MediEvil jest kiepsko. Cierpią na tym lokacje oraz sami bohaterowie, w tym postać Daniela Fortesque’a, która nie wygląda najlepiej.
Chwalę za to styl graficzny. Ten przypomina burtowonwskie produkcje filmowe. Jest mrocznie, jest brudno, ale jednocześnie jest ciekawie i trochę komediowo. W sam raz dla gracza w każdym wieku, chociaż nie ukrywajmy, że z MediEvil najbardziej cieszyć się będzie młoda gawiedź i stare byki – jak ja – które pamiętają oryginał, nie wersje dostępne na inne urządzenia, ale właśnie ten tytuł, który debiutował ponad 21 lat temu.
MediEvil czarowało 20 lat temu, ale nie czaruje dziś. Nowe wydanie gry dostarcza zabawy na dobre kilka, a nawet kilkanaście godzin, w zależności od tego, jak sobie radzimy z produkcją, ale jest jedynie kopią oryginału. Czy to źle? Broń Boże! Produkcja dostarcza wciąż przedniej zabawy, którą naprzemiennie przerywa frustracja spowodowana poziomem trudności. Wprawdzie nie ma tego czaru, co kiedyś, ale miło było za jej sprawą wrócić do Gallowmere.
PLUSY:
- klimat oryginału,
- kapitalna muzyka,
- przystępna cena,
- pełna polska lokalizacja,
- archaiczna, wierna oryginałowi rozgrywka.
MINUSY:
- brzydka oprawa graficzna,
- praca kamery może odstraszyć.
Źródło: fot. SIE
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat