Miasto Boga: Walka trwa: sezon 1 – recenzja
Po ponad 20 latach wracamy do słonecznego Rio De Janeiro i mieszkańców jednej z faweli. Czy jest w tym serialu jakaś ciekawa historia? Czy to tylko odcinanie kuponów od hitu sprzed lat? Sprawdzamy.
Po ponad 20 latach wracamy do słonecznego Rio De Janeiro i mieszkańców jednej z faweli. Czy jest w tym serialu jakaś ciekawa historia? Czy to tylko odcinanie kuponów od hitu sprzed lat? Sprawdzamy.
Film Miasto Boga z 2002 roku w reżyserii Fernanda Meirellesa był dla widzów ogromnym zaskoczeniem. Historia społeczności z najbiedniejszej części Rio De Janeiro, zdominowanej przez gangi i kartele narkotykowe, była wstrząsająca. Zwłaszcza że główne role w dużej mierze grali mieszkańcy tego miasta, którzy po raz pierwszy stali przed kamerą. Widzowie mogli zajrzeć do faweli i zobaczyć, jak wygląda jej codzienność. A nie była ona tak roztańczona i kolorowa, jak przedstawiały ją inne filmy osadzone w stolicy Brazylii. Każdy dzień okazywał się walką o przetrwanie. I to nie tylko ze względu na biedę, ale też z powodu kul, które mogły wlecieć przez okno czy drzwi i zakończyć żywot przypadkowej osoby. W faweli życie ludzkie nie miało żadnego znaczenia. Liczyły się tylko wpływy i władza nad poszczególnymi dzielnicami. I taką rzeczywistość światu swoimi fotografiami pokazywał młody Wilson, który wiele ryzykował, by zdobyć odpowiedni kadr.
Po ponad 20 latach wracamy do tej samej faweli. Na pierwszy rzut oka jest bezpieczniej i bardziej cywilizowanie. Po ulicach nie biegają już dzieci z karabinami, a władzę nad dzielnicą sprawuje jeden człowiek, jeden gang. Nowy szef jest wyrozumiały i dba o okolicę – o ile nikt nie wchodzi mu w paradę. Mieszka tu Wilson (Alexandre Rodrigues), znany fotoreporter lokalnej gazety, który jest już zmęczony robieniem zdjęć zabitych gangsterów i chętnie przeniósłby się do działu sportowego. Niestety naczelny nie ma zamiaru rezygnować ze swojego najlepszego reportera. Berenice (Roberta Rodrigues) stara się prowadzić spokojne życie i niezbyt jej się podoba, że partner myśli o dołączeniu do gangu. Jest też oczywiście Bradock (Thiago Martins), który 20 lat temu wraz z kolegami zabił szefa mafii. Teraz wychodzi z więzienia i chce odzyskać swój dawny teren. Ten jednak już przeszedł we władanie kogoś innego. Bohater z powodu urażonej dumy rozpoczyna nową wojnę.
Serial Miasto Boga: Walka trwa to bardzo fajne rozwinięcie filmu, ukazujące, jak wydarzenia sprzed lat wpłynęły na daną grupę. Zakończenie Miasta Boga było raczej słodko-gorzkie i zostawiało widza z wieloma pytaniami. Aly Muritiba w produkcji dla HBO Max świetnie na nie odpowiada i pokazuje zmiany, które zaszły w społeczności. Kiedyś to było takie państwo w państwie, wzbudzające strach nawet u władzy. Teraz specjalny oddział codziennie przemierza uliczki i bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej likwiduje gangsterów.
Świat, który niegdyś stworzył Fernando Meirelles, jest wciąż żywy. Czuć, że nie napisano tej kontynuacji na siłę. Podczas seansu towarzyszą nam emocje, bo niektóre wydarzenia są szokujące. Może nie aż tak jak w 2002 roku, bo od tego czasu produkcje telewizyjne (np. Gomorra) przesunęły granice brutalności na ekranie. Niemniej życie w brazylijskich slamsach dalej przyciąga naszą uwagę. Zwłaszcza że twórcy nie skupiają się tylko na przemocy, ale także na codzienności bohaterów. Wilson na przykład nie radzi sobie z wychowaniem córki, którą oddał pod opiekę babci. Ucieka od odpowiedzialności rodzicielskiej, zasłaniając się pracą i chęcią zapewnienia rodzinie jak najlepszej przyszłości. Jest to oczywiście wymówka. Mężczyzna kryje się w przeszłości, która kojarzy mu się jedynie z walką o przetrwanie. Paradoksalnie uważa, że dawniej życie było dla niego łatwiejsze. Podobnie zresztą ma Bradock, który z trudem odnajduje się w nowej rzeczywistości. Nie przepada za zmianami i chciałby, by wszystko zostało po staremu.
Miasto Boga: Walka trwa pokazuje społeczność, która stara się dostosować do zmian, choć cały czas z nostalgią spogląda w przeszłość. Problem pojawia się, gdy ta przeszłość zaczyna wracać i uaktywnia negatywne wspomnienia. Nagle okazuje się, że wcale nie było tak fajnie.
Nowy projekt HBO Max jest jak powiew świeżego powietrza wśród amerykańskich seriali kryminalnych. Ma w sobie jakiś pierwiastek prawdy, który przyciąga i wyróżnia go na tle konkurencji. Przyjemnie było też wrócić do znanych bohaterów i zobaczyć, jak potoczyło się ich życie. Może produkcja Miasto Boga: Walka trwa nie jest tak brutalna i szczera, jak jej filmowy pierwowzór, ale to historia bardzo sprawnie skonstruowana i – co najważniejsze – opowiedziana z pasją.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat