Mortal Shell - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 18 sierpnia 2020Twórcy Mortal Shell stworzyli grę, która pełnymi garściami czerpie z serii Dark Souls, ale przy tym oferuje też kilka unikatowych rozwiązań. Efektem tego jest produkcja udana, choć niepozbawiona wad.
Twórcy Mortal Shell stworzyli grę, która pełnymi garściami czerpie z serii Dark Souls, ale przy tym oferuje też kilka unikatowych rozwiązań. Efektem tego jest produkcja udana, choć niepozbawiona wad.
Premierę Dark Souls w 2009 roku można śmiało uznać za pewnego rodzaju przełom we współczesnej branży gier. Tytuł ten pokazał, że wciąż istnieje sporo grono graczy, których wysoki poziom trudności nie odstrasza, a wręcz przeciwnie - przyciąga do ekranu na długie godziny. Nic więc dziwnego, że wielu deweloperów postanowiło podążyć trasą wytyczoną przez From Software i zaczęło samemu tworzyć własne dzieła inspirowane twórczością tego japońskiego studia - z różnym skutkiem. Na taki krok zdecydowała się też niewielka ekipa z Cold Symmetry i trzeba przyznać, że udało im się stworzyć coś naprawdę interesującego i wyróżniającego się na tle licznej konkurencji.
Mortal Shell wrzuca graczy do wyjątkowo mrocznego świata. Wzorem produkcji From Software, tak i tutaj nie mamy co liczyć na to, że opowieść zostanie nam podana na tacy. Zamiast tego strzępy historii są przemycane w lokacjach czy opisach przedmiotów. Równie tajemnicza jest postać, w którą się wcielamy, czyli istota zdolna do wchodzenia w tytułowe “skorupy”. Mechanika ta początkowo robi spore wrażenie, ale stosunkowo szybko zdajemy sobie sprawę z ograniczeń, które są z tym związane. Zapomnijcie o wcielaniu się w dowolnych wrogów, niczym w Super Mario Odyssey. Tutaj mamy raczej do czynienia z czymś na kształt klas postaci, które nie są nam przypisane na całą przygodę i możemy się między nimi dość swobodnie przełączać w trakcie rozgrywki. Dobre wrażenie robi natomiast ich zróżnicowanie, dzięki czemu coś dla siebie powinien znaleźć tutaj praktycznie każdy. Mamy tu m.in. dobrze zbalansowanego rycerza, który odpowiednio równoważy atak i obronę, oraz zwinnego “zabójcę”, który brak opcji defensywnych rekompensuje sobie możliwością szybszego przemieszczania się i unikania wrażych ciosów.
Same podstawy systemu walki to w dużej mierze to, co od lat doskonale znają fani Dark Souls. Jest atak słaby i mocny, kultowa już “rolka”, a także przedmioty lecznicze - tu w formie grzybów, które musimy podnieść z ziemi, gdzie odnawiają się przez kilka minut. Nowością jest jednak możliwość utwardzania naszej zewnętrznej powłoki, zmieniania jej w kamień na krótki czas. Zastępuje to klasyczny blok i można wykorzystać to nawet w trakcie wyprowadzania przez nas ciosów, co otwiera zupełnie nowe możliwości taktyczne. Możemy rozpocząć atak, zmienić się w głaz, odbijając tym samym cios przeciwnika, a następnie uderzyć go, wyprowadzając przy tym z równowagi. Trzeba też przyznać, że w przypadku niektórych starć może być to sporym ułatwieniem. Wystarczy trzymać się na dystans i przystępować do ofensywy dopiero wtedy, gdy ta zdolność się odnowi, dając nam możliwość uratowania życia w sytuacji kryzysowej.
Nie oznacza to jednak, że Mortal Shell jest proste. Wzorem innych gier Soulslike, tak i tutaj zginąć można naprawdę łatwo i wystarczy kilka ciosów (ich dokładna liczba uzależniona jest od rodzaju naszej powłoki), by pożegnać się z tym padołem łez. Z drugiej jednak strony mniejsza liczba przeciwników i ograniczona pula ruchów bossów oznacza, że łatwiej wszystkiego się wyuczyć i odpowiednio dostosować swoją strategię.
Mniejszą skalę tej produkcji widać też po systemach rozwoju postaci i wyposażenia. Oba są tutaj naprawdę proste i odstają od konkurencji. Zamiast klasycznego wybierania statystyk do rozwinięcia mamy tutaj umiejętności przypisane do konkretnych powłok, a broni jest stosunkowo mało. Co gorsza twórcom średnio udało się je zbalansować i cały czas odnosiłem wrażenie, że pierwszy miecz jest po prostu najlepszy, najbardziej uniwersalny i sprawdza się w praktycznie wszystkich sytuacjach. Ciekawie rozwiązano jednak kwestie pozostałych przedmiotów. Są one bowiem owiane tajemnicą i dopiero po ich użyciu dostajemy ich konkretny opis. Pasuje do mrocznego i pełnego sekretów klimatu tej produkcji, chociaż czasami może poważnie zirytować, gdy okaże się, że bardzo rzadki przedmiot użyjemy w kompletnie nieodpowiednim miejscu…
Bardzo dobre wrażenie robi tutaj oprawa audiowizualna, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że to dzieło niewielkiego studia. Do gustu przypadł mi szczególnie pokręcony design postaci i przeciwników. Nieco gorzej wypadają lokacje, które są mało zróżnicowane. Momentami zawodzi też AI wrogów, którzy stają na naszej drodze. Szybko tracą zainteresowanie naszą obecnością, zdarza im się zablokować, a kusznicy od czasu do czasu lubią sobie postrzelać w ściany. Wszystko to jednak zdarza się nawet w grach weteranów z From Software.
Mortal Shell to naprawdę udana gra, którą można opisać jako "Dark Souls w wersji lite" - nie dlatego, że ma ona znacznie niższy poziom trudności, ale z uwagi na mniej mechanik, przeciwników, bossów i znacznie krótszy czas trwania całej przygody. Mimo tego warto się z nią zapoznać, bo jest to jeden z najciekawszych przedstawicieli podgatunku soulslike, jaki trafił w ostatnim czasie na rynek.
PLUSY:
+ oprawa;
+ wymagający gameplay;
+ mroczny, tajemniczy świat.
MINUSY:
- mało rodzajów broni, przeciwników i bossów;
- AI wrogów;
- niezbyt rozbudowany rozwój postaci.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat