Okupowani: sezon 2, odcinek 1 – recenzja
Norweski thriller polityczny Okupowani powraca z 2. sezonem. Pierwszy odcinek jest należytym wprowadzeniem w bieg wydarzeń, który po dłuższej przerwie zdaje się być koniecznością.
Norweski thriller polityczny Okupowani powraca z 2. sezonem. Pierwszy odcinek jest należytym wprowadzeniem w bieg wydarzeń, który po dłuższej przerwie zdaje się być koniecznością.
Okupowani zadebiutowali w 2015 roku jako wysokobudżetowy thriller norweski, traktujący o okupacji tego kraju przez Rosję. Produkcja doczekała się dziesięciu odcinków, które podsumowano otwartym zakończeniem. Teraz, po dłuższym czasie od debiutu, powraca drugi sezon, który staje się bezpośrednią kontynuacją tego, co zapamiętaliśmy z finału pierwszej odsłony. Akcja rozpoczyna się 8 miesięcy po ostatnich wydarzeniach, co zaznaczono wyraźnie już na samym starcie epizodu.
Na dobry początek twórcy zdecydowali się przypomnieć widzom, jak wyglądało zakończenie sprzed lat. W tym celu wykorzystano krótkie sekwencje zmontowane ze sobą w typowy flashback w stylu: "W poprzednim odcinku...". Dla rozjaśnienia aktualnej sytuacji dodano również planszę tekstową, która niejako porządkuje informacje - wiemy, że były premier wciąż jest w Szwecji, a w tym samym czasie w Norwegii funkcjonuje rosnący w siłę ruch oporu. I w zasadzie tymi słowami można podsumować epizod otwierający bieżącą serię, ponieważ to głównie wokół tych wydarzeń będzie obracała się cała akcja.
Bieżący odcinek skupia się w głównej mierze wokół Anity Rygg - kobieta staje się kluczową bohaterką dla wszystkich postępujących po sobie wydarzeń, a twórcy wyraźnie akcentują jej osobiste przemyślenia i rozterki moralne z tymi, które proponuje rząd czy buntownicy. Przez 45 minut odcinka postać wielokrotnie zdołała zaskoczyć nie tylko rząd własnego kraju, ale i samego widza, czego zwieńczeniem był jej awans na stanowisko premiera. Janne Heltberg jest w swojej roli bardzo przekonująca i pokazuje, że nie boi się ryzyka ani postawienia na swoim. Jej decyzje mogą być rozpatrywane jako kontrowersyjne, ale umówmy się - w sytuacji, w której państwo znajduje się w szponach rosyjskiego mocarstwa, nie istnieją jednolicie dobre decyzje. Fakt, że to, co dzieje się w serialu jest takie dyskusyjne, tylko dodaje mu autentyczności, działając na korzyść i przykuwając uwagę widza.
Pierwszy odcinek 2. serii można nazwać przegadanym, jednak nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Owszem, miłośnicy napiętej akcji może i będą odrobinę zawiedzeni, za to fani politycznej intrygi już mogą zacierać ręce. Całość silnie bazuje na dialogu, dyskusjach rządowych i spekulowaniu, która z możliwych opcji jest najlepsza dla obywateli Norwegii. To właśnie oni stają się głównym tematem na ustach polityków - rząd stawia przede wszystkim na bezpieczeństwo człowieka, decydując się nawet na to, by gasić powstania buntowników walczących przecież o wolny kraj. Na chwilę obecną w świetle reflektorów stoi przede wszystkim Norwegia - konfrontacji ze stroną rosyjską jest niewiele, a jeśli już je obserwujemy, są one bezpieczne i bardzo ugrzecznione. Celem bieżącego epizodu nie jest bowiem zarysowanie konfliktu zewnętrznego, a raczej tego, który tli się w granicach okupowanego kraju. Mamy tu do czynienia także z dylematem moralnym - czy wspierać działania radykałów i buntowników, czy raczej tłumić je, żeby nie stracić poparcia Unii Europejskiej? Kontrowersje widać na każdym kroku i choć każdy z widzów może mieć własne przekonania i światopoglądy, tutaj tak naprawdę nie ma jednego dobrego wyjścia z sytuacji. Rząd ma zwyczajnie związane ręce, co jest w serialu znakomicie pokazane - rozterki polityków zajmują w zasadzie cały czas trwania epizodu, a mimo to nie jest monotonnie ani nudno. Odcinek numer jeden dobrze sprawdza się w swojej roli wprowadzenia. Liczę, że od kolejnych epizodów akcja tylko się rozkręci.
Na mały minus mogę zapisać w zasadzie tylko efekty specjalne. Wybuchy czy wynurzające się z wody łodzie podwodne wypadają nieco nienaturalnie, od razu rzucając się w oczy. Co jak co, ale od produkcji, która jest najdroższym serialem w Norwegii, chyba wymagałabym czegoś więcej. Na szczęście efekciarskich elementów nie ma w serialu wiele, a poza nimi na płaszczyźnie technicznej jest bardzo dobrze. Ciekawe ujęcia i montaż oraz świetnie wkomponowana w całość delikatna muzyka bardzo sprzyjają odbiorowi.
Okupowani powracają po długiej przerwie i już na wejściu udowadniają, że intryga polityczna w norweskich realiach w dalszym ciągu jest wciągająca. Drobne przesłanki sugerują, że będzie się tu działo jeszcze dużo, w związku z czym pierwszy odcinek można uznać za dobrze sprawdzającą się zachętę. Stawką jest tu nie tylko suwerenność kraju, ale i bezpieczeństwo jego obywateli. Społeczeństwo zaczyna się buntować, a sojusznicy z zewnątrz odwracają wzrok w sytuacjach kryzysowych. Akcja płynie wartko, a dyskusje są angażujące... - wszystko wskazuje na to, że najtrudniejsze jeszcze przed nami. Na dobry początek ode mnie 7/10.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat