Ostatnia nadzieja ludzkości
Data premiery w Polsce: 14 sierpnia 2013Piąta fala jest dziełem kompletnym - nawet biorąc pod uwagę, że to pierwsza część trylogii. Jest dziełem kompletnym, bo zawiera wszystkie elementy, które składają się na dobrą powieść science-fiction. Inwazja obcych, ciekawi bohaterowie, doskonale poprowadzona narracja, wspaniały rytm powieści i wiele innych czynników sprawiających, że odniesie sukces. Żeby jednak ją pokochać, trzeba zrozumieć jedną, najważniejszą rzecz: to powieść dla nastolatków. Po zaakceptowaniu tego faktu pozostaje już tylko ją przeczytać.
Piąta fala jest dziełem kompletnym - nawet biorąc pod uwagę, że to pierwsza część trylogii. Jest dziełem kompletnym, bo zawiera wszystkie elementy, które składają się na dobrą powieść science-fiction. Inwazja obcych, ciekawi bohaterowie, doskonale poprowadzona narracja, wspaniały rytm powieści i wiele innych czynników sprawiających, że odniesie sukces. Żeby jednak ją pokochać, trzeba zrozumieć jedną, najważniejszą rzecz: to powieść dla nastolatków. Po zaakceptowaniu tego faktu pozostaje już tylko ją przeczytać.
Wspominam o tym fakcie na początku, bo nie od razu jest on taki jasny i klarowny. Oto widzimy główną bohaterkę, Cassie, która ma co prawda szesnaście lat, ale wydarzenia, które ją spotkały, są już całkiem dorosłe. Kosmici zaatakowali ziemię. Nie zrobili tego potężnymi maszynami, robotami czy armadą - wystarczył jeden przeogromny niezidentyfikowany obiekt kosmiczny, który dryfuje nad Ziemią, do tego kilkadziesiąt dronów i przede wszystkim... fale.
Pierwsza przyniosła ciemność, całkowicie zniszczyła urządzenia elektryczne, wszelkie silniki i zaniepokoiła ludzi. Druga fala przyniosła powodzie i kataklizmy, zatapiając dziesiątki największych miast - zabiła mnóstwo ludzi i odcięła drogę ucieczki. Trzecia zaś przyniosła zarazę i sprawiła, że zostały zaledwie niedobitki ludzi. Czwartak sprowadziła to, co najgorsze - uciszaczy, którzy zabijali całą resztę. Podobno to już wszystko, podobno nie ma nic więcej oprócz agonii i cierpienia, które doprowadzą do końca ludzkość. Podobno... bo właśnie zbliża się piąta fala - wbrew pozorom najokrutniejsza ze wszystkich.
Początek powieści, a właściwie jej pierwsza część, trzyma w napięciu. Dzięki Cassie powoli dowiadujemy się, co się stało, bo jako czytelnicy zostajemy wrzuceni w wir akcji. Tyle że ta akcja na początku jest bardzo ospała. Przypomina raczej historię survivalową niż poczytną powieść science-fiction. I istotnie, nie uświadczymy tutaj spektakularnych bitew - z czego sam autor nawet kpi - tylko raczej wojnę partyzancką i powolną próbę zrozumienia całej sytuacji. Strzałem w dziesiątkę okazało się pisanie całości z perspektywy szesnastolatki.
Cassie ma brata Sama, który zostaje uratowany przez żołnierzy, ale przy okazji ci sami "wybawcy" zabijają jej ojca. Jest to najlepszy przykład ilustrujący, co czeka czytelnika: ból, śmierć, cierpienie, stratę, ale i wewnętrzną walkę z samym sobą, siłę i nadziei, która choć ledwie się tli, cały czas gdzieś tam jest. Rick Yancey doskonale wyczuwa nastroje towarzyszące młodym osobom przy czytaniu i stopniowo dawkuje napięcie. Zmienia też często tempo akcji i narrację. Drugim bohaterem jest Zombie - cudem uratowany z zarazy chłopak, który zostaje wcielony do armii mającej powstrzymać najazd obcych. Fort Przystań, ostatni bastion ludzkości, i dzieci - ostatnia nadzieja ludzkości.
Fabuła jest trudna do opisania, tak żeby nie zdradzać całości, dodam więc tylko, że drogi Zombie i Cassie podążają w podobnym kierunku, ich cele w pewnym momencie stają się zbieżne (choć bohaterowie o tym nie wiedzą), a niemałą rolę w całej historii odgrywa tajemniczy Evan Walker.
O sile powieści stanowią klisze, schematy i nawiązania. Autor jest niezwykle świadomym pisarzem, który bardzo dobrze orientuje się w trendach popkultury. Jego powieść na pierwszy rzut oka przypomina "Drogę" McCarthy'ego, "Igrzyska śmierci" Collins, a nawet "Intruza" Mayer. Z każdej zaczerpnięto pewne motywy, które bardzo dobrze wykorzystano w odpowiednich momentach. Chcecie więcej? Proszę bardzo! Jeden z najbardziej wymagających dowódców mających skłonności socjopatyczne nazywa się Reznik. Mówi wam to coś? Takich smaczków jest dużo więcej. I przyjemnością jest je wyłapywać.
Piąta fala ma właściwie jeden słabszy moment - jest to chwila, podczas której Cassie przeżywa swój raczkujący związek. Rodząca się historia miłosna pomiędzy bohaterką a Evanem jest po prostu słabiej napisana, tak jakby autor nie potrafił w najlepszy sposób przekazać uczuć, robiąc to prosto i tanio niczym w "Zmierzchu". Na szczęście nie trwa to długo i szybko wracamy do właściwych wydarzeń. Cieszy natomiast, że jeżeli zmienia się narrator powieści, jest to wyczuwalne w stylu pisania, używanych opisów i języka.
Piąta fala to doskonała okazja, żeby zająć czymś sobie długie wieczory. 500 stron wypełnionych wartką akcją, świetnymi opisami i ciekawymi pomysłami to najlepsza rekomendacja dla tej książki. Nie mogę się doczekać kolejnych części, aby wiedzieć, co stanie się z ludzkością. Literatura z wysokiej półki godna każdych pieniędzy.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat