Podwójna randka, podwójna katastrofa
Miało być zabawnie, miało być fajnie, a wyszło jak zwykle. Gdyby nie Schmidt, serial ten dawno przestałby widnieć na liście pozycji, które oglądam. A szkoda, bo uwielbiam Zooey Deschanel i jej role.
Miało być zabawnie, miało być fajnie, a wyszło jak zwykle. Gdyby nie Schmidt, serial ten dawno przestałby widnieć na liście pozycji, które oglądam. A szkoda, bo uwielbiam Zooey Deschanel i jej role.
Deschanel miała być gwiazdą produkcji i istotnie tak jest. Robi to, co wychodzi jej najlepiej - dziwne miny, śpiewa, czasami neurotycznie się zachowuje. Takie wieczne dziecko. I się to sprawdza, choć problem z jej postacią polega na tym, że widzieliśmy to już w jej wcześniejszych rolach i brak tutaj odkrywczości czy pokazywania autentycznych umiejętności aktorskich (no, chyba że w rzeczywistości Zooey jest zupełnie inną osobą i jej rola w "500 dni miłości" była po prostu podobnie zagrana). Abstrahując, serial od dawna trzyma jedna osoba - Schmidt.
O tym, jak dobrze rozpisaną postacią jest osoba Schmidta, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Jako jedyny przeszedł ogromną metamorfozę fizyczną, a zarazem psychiczną. Jest pewny siebie, lubi podrywać, a jednocześnie ma w sobie wiele delikatności, uczuć i niepewności. Jest postacią bardzo kompletną, na wskroś rozrysowaną w porównaniu do innych bohaterów. W szranki z nim stawać może tylko Nick, ale epizodycznie, bo nie zawsze trafia mu się coś zabawnego do powiedzenia.
Idea odcinka jest prosta i znowuż kręci się wokół ulubionego bohatera, czyli Schmidta właśnie. Do tego dochodzi standard, czyli życie uczuciowe Nicka i Jess. Temat przewodni to podwójna randka: Jessiki z Nickiem i Schmidta z Cece. Oczywiście, jak dobrze pamiętamy, Schmidt nadał nie zerwał z żadną z jego dziewczyn - stąd musi cały czas udawać, kręcić i oszukiwać.
[video-browser playlist="634737" suggest=""]
Oczywiście znając postać współlokatora, nietrudno domyślić się, że musiał się komuś zwierzyć - padło na najlepszego kumpla, Nicka. W ten sposób Nick dowiaduje się, że Schmidt wciąż zdradza, a że nie potrafi dotrzymać sekretu, o wszystkim dowiaduje się także Jess. Z góry wiadomo, jak się to skończy.
Jako że randka do skutków nie dochodzi, pozostaje pośmiać się z samych do niej przygotowań. Prym wiedzie Schmidt i jego rozterki, ale także zachowanie zakochanych w sobie Jess i Nicka. O dziwo swój dobry epizod miał Winston - pomimo słabego momentu, kiedy prosi, żeby iść na randkę z kotem, ma potem o wiele ciekawsze i śmieszniejsze sceny, jak siedzi i pilnuje miejsc w restauracji. Cieszy to bardzo, bo Winston jest najmniej wyrazistą postacią i częściej irytuje lub wywołuje uśmiech politowania niż bawi.
Trzeci epizod Jess i chłopaków nie był zły. Był taki jak zawsze - w miarę zabawny, trzymający swój stały, niezły poziom. Rewelacji nie ma, ale można się momentami pośmiać.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat