Wydaje się, że najciekawszym elementem Quantico są tym razem sceny ze szkolenia. Twórcy zepchnęli wszelkie obyczajowe i romantyczne wątki na drugi plan, zwiększając znaczenie lekcji, jakie dostają bohaterowie. W kilku poprzednich odcinkach to tutaj działo się najwięcej i choć teraz jest spokojniej, nadal jest interesująco. Ćwiczenia z aresztowaniem bandytów oraz symulacja porwania samolotu to dwa dobrze prowadzone elementy, które są w stanie zaangażować widza. Nie ma w tym nic wyjątkowego, emocjonującego czy zaskakującego, ale ogląda się to lekko, przyjemnie i z zainteresowaniem.
Problemem początku sezonu Quantico były wszechobecne romanse i wątki obyczajowe. Swego czasu można było odnieść wrażenie, że serial ten jest operą mydlaną, a szkolenie na agentów FBI i historia kryminalna to zaledwie marne dodatki. Było tego po prostu za dużo. Twórcy naprawdę wyciągnęli wnioski, bo ten element został wyraźnie stonowany. Nie jest już tak nachalnie i nie ma się wrażenia, że te wątki mają priorytet w opowieści. Oczywiście nadal tutaj są - relacja Caleba z Shelby jest tego najlepszym dowodem, tyle tylko, że jest ona troszkę inaczej prowadzona, dzięki czemu nie razi i można ją zaakceptować. Interesująco zapowiada się wątek z sektą, w której był Caleb. Dzięki niemu lepiej poznamy nowego współlokatora bohatera i być może twórcy zaoferują trochę napięcia oraz emocji urozmaicających fabułę. Najsłabiej w tym wszystkim wygląda relacja Alex z Drew. Z jednej strony jest lepsza niż ta z Ryanem, która przypominała nędzną imitację licealnego zauroczenia, ale nadal czegoś tutaj brakuje. Oby tylko scenarzyści nie zbliżyli ich do siebie zbyt szybko, bo może to nie wyjść za dobrze.
Intryga w teraźniejszości nabiera rumieńców, a otoczka tajemnicy naprawdę jest w stanie zaciekawić. Współpraca Alex z Hanną dobrze się rozwija. Te kobiety tworzą niezły duet, który może się podobać. Problem mam z tym, jak rozegrano sprawę domniemanego zamachu. Rozwiązanie wydaje się trochę zbyt banalne i za szybko wykluczające Hannę z rozgrywki. Niby jej decyzja o strzale w powietrze wydawała się słuszna, ale jednocześnie tutaj coś zgrzyta, bo tak doświadczona osoba nie powinna była znaleźć się tak daleko od pani senator i podejmować tak pochopnych decyzji. W tym wszystkim Ryan irytuje swoim zachowaniem w stosunku do Alex. Jeśli jedynym pomysłem na tę postać jest stworzenie nowego wroga dla bohaterki, to nie wygląda to obiecująco.
Fabuła rozwija się powoli i pierwszy trop z tego odcinka może być obietnicą większych emocji w kolejnych. Na razie tak naprawdę trudno powiedzieć, w jakim kierunku to się rozwinie, bo nawet nie ma podejrzanych. Udaje się jednak twórcom Quantico wzbudzić większe zainteresowanie niż w dość przeciętnym wątku pogoni z Alex z pierwszej połowy sezonu. Jest to drobna poprawa, ale wartościowa, bo Quantico powoli staje się serialem w stylu guilty pleasure, czyli nie jest to wysoka jakość, ale ogląda się przyjemnie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/