„Quantico”: sezon 1, odcinek 5 – recenzja
"Quantico" ogląda się dobrze, bo tajemnica i nowe tropy ładnie napędzają tę opowieść. Niestety wątki obyczajowe nadal nie działają.
"Quantico" ogląda się dobrze, bo tajemnica i nowe tropy ładnie napędzają tę opowieść. Niestety wątki obyczajowe nadal nie działają.
"Quantico" może się podobać, kiedy obserwujemy nowe zadania bohaterów podczas szkolenia w akademii. Są tutaj fajne pomysł na pokazanie nauki pracy agenta i różne elementy rozwijające poszczególne postacie. Tym razem skupiono się na pracy pod przykrywką podczas korporacyjnej imprezy. Cóż, na pewno jest to pokazane lekko i zabawnie, ale nie do końca przekonująco. Momenty prób wkupienia się w łaski korporacyjnych dyrektorów działają, ale po prostu okazjonalnie bohaterowie są w tym tak bardzo nieprzekonujący, że ich przykrywka już dawno powinna zostać zdemaskowana. Trochę naciągane. Plus za działania Nimah i jej siostrę - zaczyna to w końcu ciekawie działać.
Największy problem mam z tym, jak twórcy "Quantico" wykorzystali tę fajną misję do poruszenia niepotrzebnych wątków obyczajowych. Naprawdę czasem można odnieść wrażenie, że obserwujemy nastolatków w liceum, bo bohaterowie często zachowują się niepoważnie i w sposób za bardzo młodzieżowy. Z jednej strony mamy wymuszoną, ale niestety konieczną rozbudową intymnej relacji Alex z Liamem. Musieli to pokazać, by bardziej usprawiedliwić jego chęć pomocy w teraźniejszości. Szkoda tylko, że zrealizowano to w sposób tak zwyczajny i bez pomysłu. Z drugiej strony mamy dziwne zachowanie Caleba względem Shelby, które doprowadza do oczywistego rozwiązania. I jak w takich momentach nie widzieć tutaj skojarzeń z liceum? Ja rozumiem, że nawiązują się relacje, kiedy grupa ludzi żyje ze sobą na co dzień, ale jest to jakieś takie sztuczne, mało dojrzałe i wymuszone. Czegoś tutaj brakuje.
[video-browser playlist="756661" suggest=""]
W teraźniejszości jest ciekawiej niż ostatnio. Cały wątek z nadaniem wiadomości przez Alex do Amerykanów jest sprawnie zrealizowany i mówi nam wiele o bohaterce. W końcu dostajemy trochę konkretnych informacji o tym, co robiła podczas podróży po islamistycznych krajach, a jej wytłumaczenie jest proste i klarowne. Mamy zatem wprowadzenie tutaj motywu wpływowych aktywistów, którzy mogą być sojusznikami Alex i zmorą FBI. To raczej jest dopiero początek czegoś, co może się w kolejnych odcinkach fajnie rozwinąć. Znakomicie wypada motyw z ukryciem się w meczecie - trudno było tego oczekiwać.
Nadal zainteresowanie wzbudza Asher w Quantico, który jest tajemniczy, dziwny i momentami przerażający. Widzimy, że próbuje utrzymać swoją fasadę, przez którą Harper widzi wiele prawdy. Mamy jednak scenę, w której niby Asher się otwiera i wyjawia o sobie coś więcej. Odnoszę jednak wrażenie, że to też jest gra i w tej postaci kryje się coś więcej. Nie sądzę też, by to on odpowiadał za zamach, bo nie miałby raczej interesu w pomaganiu Alex.
Jeśli ktoś przyzwyczaił się do konwencji „Quantico”, może bawić się przy tym serialu naprawdę nieźle. Problem mam z niektórych wątkami obyczajowymi, które są niedojrzałe i niedopracowane. No i główna bohaterka czasem nie przekonuje swoim zachowaniem, ale nadal wzbudza sympatię. Potrzebny jest tutaj jakiś ciekawszy rozwój Alex, by całość nabrała wiatru w żagle.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat