Quantico: sezon 1, odcinek 9 i 10 – recenzja
Romanse, trójkąty miłosne, kłótnie i gdzieś tam śledztwo w tle - Quantico uparcie oferuje wciąż to samo.
Romanse, trójkąty miłosne, kłótnie i gdzieś tam śledztwo w tle - Quantico uparcie oferuje wciąż to samo.
Oba odcinki Quantico pokazują trochę sprawniejszą historię w teraźniejszości. Oddanie się Alex w ręce sprawiedliwości lekko rozruszało i wyrwało tę opowieść ze sztampowej nudy. Jest przede wszystkim ciekawiej w 9. odcinku, gdy Alex jest przesłuchiwana w sposób bezkompromisowy. Wiemy jednak, że tu nie chodzi o prawdę, ale o przyznanie się do winy, więc cały dramat jest w pewien sposób usprawiedliwiony. Mimo wszystko fajny pomysł został popsuty przez torturowanie ukochanego, bo to właśnie jest ten ciut przesadzony element. Mogli to zrobić inaczej.
Poza tym prowadzenie historii Alex działającej z ukrycia i obserwującej każdego z klasy w Quantico jest naprawdę niezłe i dobrze się ogląda. Pewnie wszystko byłoby OK, gdyby nie popsuto tego dramatem niczym z serialu młodzieżowego. Scena z tym, jak sojusznicy Alex dowiadują się, że oni też są obserwowani, a potem oczywiście obrażają się, rzucając ostre słowa, jest niedorzeczna. Myślałem, że mamy do czynienia z agentami FBI, którzy powinni zrozumieć tę procedurę i nie denerwować się jak dzieci w liceum, bo Alex naskarżyła nauczycielce. W gruncie rzeczy sam fakt, że bohaterowie nie zabezpieczyli się przed tym, by ktokolwiek wszedł do tego pomieszczenia i zobaczył, co robią, jest absurdem. Rozwiązanie jest za bardzo naciągane i chyba powstało tylko po to, by wprowadzić kolejny mdły obyczajowy dramat.
Twórcy sprawnie sugerują, że to Asher stoi za wszystkim. Tak naprawdę oba odcinki robią z niego najciekawszą postać, która ma historię, osobowość i problemy, a każdy ten element jest odpowiednio zaakcentowany. Chyba można powiedzieć, że jest on jedynym niepapierowym bohaterem tego serialu, a jego dwuznaczność śmiało to udowadnia. Fajny jest jego wątek w 9. odcinku z panią profesor, która chciała go zabić. To jest coś zaskakującego w tym serialu, gdyż trudno było przewidzieć taki obrót spraw. Dzięki temu retrospekcje z Quantico stają się ciekawsze. Konsekwencje decyzji Ashera są nawet zrozumiałe i po prawdzie chyba pokazano to tak, że można śmiało się identyfikować z jego przeciwnikami. Tylko ta scena z publicznym upokorzeniem Ashera trochę niepotrzebna i dramatyczna do przesady. Psuje wrażenie. Sęk w tym, że Asher od samego początku sprawia wrażenie idealnego kandydata na winowajcę, a to raczej jest za proste rozwiązanie, nawet jak na ten serial. Trudno powiedzieć, czy cliffhanger z porwaniem Ashera jest odpowiedzią, ale na pewno ciekawą sugestią tego, że intryga może jeszcze się rozwinąć.
Kiedy Quantico skupia się na śledztwie, pracy FBI i intrydze, jest serialem nawet przyjemnym. Szkoda jedynie, że to wszystko zajmuje mniej niż połowę czasu ekranowego. Pozostała część ma za zadanie rozbudować charakter i osobowość bohaterów, abyśmy mogli ich lepiej poznać. Cel dobry, ale wykonanie poniżej przeciętnej. Ciągłe mdłe wątki obyczajowe niczym ze słabego serialu młodzieżowego strasznie się ogląda. Trójkąt miłosny z Shelby, Calebem i jego ojcem to katorga, ale zresztą też nieciekawie jest pomiędzy Shelby i Calebem w Quantico. W takich momentach naprawdę można zapomnieć, że oglądamy serial o agentach FBI. Być może zmiana tytułu na Quantico 90210 przynajmniej jednoznacznie wyjawiłaby, z jakim serialem mamy do czynienia. No i też cały dramat bohaterki, której odebrano córkę. Może i są w tym niezłe pomysły, ale wykonanie jest okropne. Nie wywołuje żadnych emocji, ciekawości, a już z całą pewnością nie robi z tych papierowych postaci kogoś ludzkiego i wyrazistego. To nie działa.
Przez jakiś czas główna bohaterka, Alex, wzbudzała moją sympatię, gdy jednak wszystko oparło się na jej romansie, coś siadło. Alex jest teraz kimś w rodzaju sympatycznej dziewczyny, najlepszej przyjaciółki bohatera z liceum, która chce dla wszystkich dobrze i w ogóle jest okazem perfekcji. Szkoda tylko, że postać zaczyna irytować i całkowicie stanęła w miejscu. Nie ma tutaj żadnego rozwoju, pokazania czegoś więcej o Alex - mamy ustawiony schemat, z którym aktorka musi się męczyć. Szkoda.
Nie mogę powiedzieć, że Quantico źle się ogląda, bo pomimo tych wszystkich głupot, niedociągnięć i absurdalnych decyzji fabularnych całość jest zrealizowana sprawnie. Jakaś przyjemność jest z seansu, a chęć poznania prawdziwego winowajcy pozostaje. Na razie jest przeciętnie, ale do prawdziwej guilty pleasure jeszcze daleko.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat