Ranma 1/2: odcinek 1-5 - recenzja
Data premiery w Polsce: 5 października 2024Ranmna 1/2 to nowy serial anime Netflixa. Czy warto obejrzeć?
Ranmna 1/2 to nowy serial anime Netflixa. Czy warto obejrzeć?
Ranma 1/2 to serial anime dla wielbicieli historii opowiadanych z dużym dystansem. Jest to bowiem komedia, która jest nastawiona na rozrywkę; trochę pokręcony świat przedstawiony z lekką nutką romansu, który rozwijany jest w stylu „ten się lubi, kto się czubi”. Mamy tutaj dużą mieszankę różnych elementów, które jakimś cudem w tych pierwszych pięciu odcinkach nawet udanie ze sobą działają. Jest dużo sztuk walki, trochę akcji, ale przede wszystkim absurdalna konwencja wynikająca z przybyłych do dojo bohaterek Ranmy i jego ojca, którzy w związku z pewną sytuacją zostali przeklęci. Kiedy zostaną oblani zimną wodą, ojciec zmienia się w pandę, a Ranma w dziewczynę, więc to samo w sobie wpisuje się w dość osobliwą zabawę humorem na rozmaitych poziomach, który wpisując się w obrany styl, potrafi nie raz dobrze rozbawić.
W centrum jest relacja Akane z Ranmą, którzy w wyniku decyzji rodziców w młodym wieku stają się narzeczonymi, choć tego nie chcą. Te odcinki świetnie rozwijają ich jako osoby, ale też jako ludzi, którzy czasem przypominają dzieci w przedszkolu, które mówią, że przeciwna płeć jest zła i trzeba jej dokuczać. Jednak twórcy starają się za bardzo nie powtarzać, więc ta relacja ma skrupulatny rozwój, który generuje w pewnych momentach emocje i pokazuje, że jest tutaj potrzebna bliskość. Dzięki temu łatwo zaangażować się w ich historię, ponieważ pozwala poczuć ten drzemiący potencjał, zaskakująco dobrze wykorzystywany do tej pory.
Dla jednych absurdalna konwencja i totalnie szalone sytuacje będą zaletą, dla innych wadą, przez którą odbiją się od serialu. Jedną z pierwszych scen akcji jest walka Ranmy ze swoim ojcem pod postacią pandy – publicznie, na ulicy, przy ludziach, więc to wygląda tak samo niedorzecznie, jak brzmi. A potem mamy Akane rozbijającą armię adoratorów i Ranmę walczącego z konkurentem dziewczyny. Ta wisienka na torcie z piątego odcinka to postać przeciwnika z przeszłości bohatera jest komicznie niedorzecznym dodatkiem, który podsumowuje to jak specyficzny jest to serial. Twórcy nie udają czegoś, czym nie są, więc ta konwencja jest świadomie luźna, te wszystkie sytuacje są zabawne, niedorzeczne i absurdalne, bo takie mają być. Dzięki temu poziom rozrywki jest dobry.
Jest to nowa adaptacja mangi, która już miała serial anime na przełomie lat 80. i 90. Oczywiście animacja jest dostosowana do współczesnych standardów, więc nowa wersja jest ładna dla oka i może się podobać, ale nie idzie też z duchem czasu jak choćby netflixowe Niebieskie pudełko, które miksuje piękną rysowaną animację z efektami komputerowymi z dobrym skutkiem. Ta animacja w Ranma 1/2 jest bardzo tradycyjna, a dla niektórych może wydawać się nawet przestarzała, ale czy to na pewno wada? To pozwala jednak docenić historię, która wraz z rozwojem stylu wizualnego potrafi zachwycić oko. Mam tutaj podobne wrażenie, jak z nową wersją Kapitana Tsubasy: czuć różnicę, ale też czuć, że twórcy chcieli wyczuć balans pomiędzy modernizacją a tradycją, więc to tutaj determinuje niezły charakter wizualny. Czuję jednak, że to jednocześnie dla niektórych może być wadą, bo odstaje od standardów.
Ranma 1/2 może swoją osobliwością odstraszyć osoby, które chciałyby zacząć przygodę z anime od tego serialu. Dla widzów oczekujących po anime zwariowanych pomysłów i dobrego poczucia humoru powinien być to dobry wybór. Warty czasu, bo bawi, angażuje i pozwala poczuć jakieś emocje.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaNajlepsze z 24h
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1935, kończy 89 lat