Rekrut: sezon 1 - recenzja
Rekrut to serial o początkujących policjantach, wśród których jest najstarszy świeżak na służbie. Czy warto obejrzeć?
Rekrut to serial o początkujących policjantach, wśród których jest najstarszy świeżak na służbie. Czy warto obejrzeć?
Rekrut to serial, który na pierwszy rzut oka może zapowiadać się na sztampową rozrywkę. Ileż to było tytułów o mundurowych policjantach? W pewnym sensie można powiedzieć, że w temacie opowiedziano wszystko, co tylko się da, na wszelkie sposoby, prawda? Bynajmniej! Rekrut udowadnia, że można stworzyć rozrywkę nietuzinkową, emocjonującą, często zaskakującą i przez cały sezon utrzymującą równowagę pomiędzy częścią dramatyczną, a bawiącym do łez humorem.
Nathan Fillion to aktor doskonale znany fanom lekkich seriali z Castle’a oraz Firefly. Jego najstarszy świeżak w policji nie jest postacią szalenie ambitnie rozpisaną czy mającą w sobie potencjał w jakiś sposób zaskakujący. Nie jest to nawet potrzebne, byśmy momentalnie go polubili w wyniku tego, jaki jest, i poczuli sympatię oraz nawet szacunek za to, jak zmienia swoje życie. Charyzma Filliona napędza każdy odcinek, a humor płynący ze scen z jego udziałem często bawi do łez. To nie tak, że jest to spektakl jednego aktora, bo jego towarzysze niedoli, czyli pozostała dwójka rekrutów dobrze się z nim uzupełnia. Każda postać dostaje ciekawy wątek, ich relację są stale, stopniowo rozwijane w atrakcyjnych kierunkach, a nie brak nawet emocjonujących i zaskakujących motywów. Najsłabszy wydaje się West przez całą swoją otoczkę bycia idealnym gliną, choć brakuje mu wiele na każdym polu. W trakcie sezonu twórcy za bardzo skupili się na jego problemach z ojcem, które mają wpływ na to, jak chce wykonywać zawód. To wszystko odbywa się zwyczajnie, a czasem popada w skrajności. Chen dla odmiany jest postacią silną, charyzmatyczną i twardą. Jej wątki są często emocjonujące i niespodziewane – zwłaszcza kwestia strzykawki czy choćby relacja z trenujących ją oficerem, której kulminacja doskonale buduje emocje w finale. A on przecież też ma dobrze prowadzoną historią z żoną ćpunką. To właśnie też jest plus, że mamy tutaj wiele postaci, które dotrzymują sobie kroku. Każdy trenujący oficer w kontrakcie ze swoim podopiecznym tworzy dynamikę stającą się fundamentem rozrywki każdego odcinka. Twórcy pamiętają, że trzeba tez czasem wyrwać bohaterów z rutyny i mieszają ich w różne pary, tworząc sporo świeżości.
W serialach liczących tak dużo odcinków często problemem jest utrata rytmu, brak pomysłu i zapychacze. Rekrut w sposób wręcz szokujący unika podobnych błędów, pozwalając wciągnąć się i świetnie bawić od początku do końca. Nie jest to serial oparty na jakiejś rozbudowanej historii, bo nią jest przygoda każdego z tych policjantów, ich nauka i rozwój w zawodzie. Mierzenie się z czasem kuriozalną, czasem przerażającą rzeczywistością. Twórcy budują narrację sezonu tak, że nigdy nie czujemy powtórki – zawsze coś, co początkowo zapowiada się sztampowo, szybko staje się wątkiem szalenie zabawnym, nieprzewidywalnym i ciekawym. Tego typu zrywania z ogrywanymi gatunkowo schematami stają się szybko podstawą budowania każdego odcinka. A to przecież nie tylko często komiczna do łez zabawa, ale też emocjonująca fabuła, w której bohaterowie podejmują kluczową dla życia i śmierci decyzję. Biorą udział w misjach, które początkowo wydają się zwyczajne, a szybko idą w innym kierunku – atrakcyjniejszym, bardziej ekscytującym i nieprzewidywalnym. W sezonie dochodzi do śmierci istotnej postaci, której odejście jest szokiem, bo tak oto lekki, przyjemny serial oparty na humorze pokazuje pazur. Ta praca to nie jest wesoła frajda jak z reklamy, każdy z bohaterów ryzykuje życie i ostatecznie może je stracić. A potem to wszystko doskonale wpływa na rozwój bohaterów i ich dojrzewanie w coraz ciekawsze postacie. W tym właśnie najbardziej tej granej przez Filliona, który jest najbardziej usytuowany w centrum wydarzeń i choć reszta ma dużo czasu ekranowego i ważne wątki, to on jest najważniejszy.
Pierwszy sezon serialu Rekrut mija szybko i często się ogląda go jak dobrą komedię o policjantach, w której humorem jest samo życie, a nie gagi jak z sitcomu. Jednocześnie nie jest to po prostu głupkowata rozrywka, bo praca często rzuca gliniarzy w najgorsze i najbardziej niebezpieczne sytuacje. Równowaga pomiędzy obydwoma podejściami jest dobrze utrzymana. To sprawia, że Rekrut jest jednym z zaskoczeń w świecie serialu, bo to, co na pierwszy rzut oka wyglądało na ograną sztampę, stało się świeżym spojrzeniem na oklepany temat. Rozrywkowym, emocjonującym, przeważnie lekkim i zabawnym. Nie jestem w stanie powiedzieć, że jakiś odcinek odstawał poziomem od reszty i to jest na pewno duża zaleta. Rekrut zaczyna dobrze, a potem jest tylko lepiej. Dawno nie widziałem serialu, który cały czas miałby pomysł na siebie w czasem kuriozalnej konwencji i nigdy nie oferował absurdów często związanych z takim gatunkiem. Co tu dużo mówić? Zabawa jest przednia i trzeba czekać na 2. sezon.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat