Riverdale: sezon 1, odcinek 4 i 5 – recenzja
Akcja serialu Riverdale powoli zaczyna się rozkręcać. Robi się coraz ciekawiej, pojawiają się kolejni podejrzani w sprawie tajemniczego morderstwa Jasona.
Akcja serialu Riverdale powoli zaczyna się rozkręcać. Robi się coraz ciekawiej, pojawiają się kolejni podejrzani w sprawie tajemniczego morderstwa Jasona.
Muszę przyznać, że dwa ostatnie odcinki serialu dosyć pozytywnie mnie zaskoczyły. Zminimalizowano bowiem chwyty charakterystyczne dla produkcji high school drama, a wątek kryminalny zaczął nabierać kolorytu. Porównując to do ubiegłych odcinków, można zauważyć, że perypetie nastolatków zaczęły stopniowo schodzić na dalszy plan. Choć oczywiście nie uciekniemy od nich zupełnie, gdyż taką właśnie formę historii narzuca nam konwencja tego serialu. Mimo wszystko epizody dotyczące życia towarzyskiego licealistów nie były już aż tak drażniące i dosyć dobrze współgrały z innymi wątkami.
Twórcy serialu całkiem sprawnie wykreowali suspens i atmosferę tajemniczości wokół postaci pani Grundy, która to jak na razie została w pewnym sensie wycofana z życia głównych bohaterów. Możemy się jedynie zastanawiać – na jak długo? Coś mi mówi, że jest pewna szansa na powrót tej bohaterki już w niedalekiej przyszłości. Wydaje się, że pani Grundy nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Warto także dodać, że coraz ciekawsza staje się postać Jugheada. Dodatkowego smaczku dostarczyła wiadomość o jego dosyć bliskim powiązaniu z jednym z członków miejscowego gangu Południowych węży. Najnowsze odcinki Riverdale zmieniły także nieco moje spojrzenie na postać Cheryl Blossom. Początkowo wydawała się być jedynie cheerleaderką, zapatrzoną w siebie królową szkoły. Krótko mówiąc, całkowicie typową bohaterką tego typu produkcji. Jednak z każdym nowym odcinkiem poznajemy Cheryl od nieco innej strony. Można powiedzieć – bardziej ludzkiej. Tym samym klasyfikacja tej postaci jako typowego, czarnego charakteru staje się coraz mniej zasadna. Jestem niezwykle ciekawa, jak wątek tej bohaterki zostanie rozwinięty w dalszej części historii.
Natomiast do miana nowych, czarnych charakterów pretendują rodzice Betty Cooper. Jak to w mieście, w którym nic nie jest takie, na jakich wygląda, i oni zdają się mieć swoje mroczne tajemnice, które mogą znacząco wpłynąć na opowiadaną w serialu historię. Szczególnie zastanawiający jest ojciec dziewczyny. Postać ta była dotychczas dosyć neutralna, trzymana na dalszym planie. Teraz stopniowo wychodzi z cienia i zaznaczana jest jej wartość dla tej historii. Fakty, które zostały ujawnione w ostatnich odcinkach serialu, pozwalają nam sformułować pewną teorię, w której to bohater ten może być powiązany z tragedią, która wydarzyła się w Riverdale. Jednak oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone. Wątek państwa Cooper łączy się także z dosyć tajemniczą postacią siostry Betty – Polly, jest on niezwykle obiecujący i ma naprawdę duże szanse na ciekawy rozwój. Oby twórcy serialu dobrze wykorzystali ten potencjał.
Warto zaznaczyć, że ogromnym atutem 5 odcinka Riverdale były sceny kręcone w Thronhill – posiadłości rodziny Blossom. Twórcy serialu wykreowali niesamowity klimat, przedstawiając to miejsce niczym senny koszmar każdego z nas. Nieco odrealnione, momentami przyprawiające widza o gęsią skórkę, bardzo mroczne. Ujęcia utrzymane w zimnej tonacji dodatkowo potęgowały to wrażenie. Co więcej, mrok ukazany w poszczególnych kadrach odzwierciedlał doskonale chłód panujący w relacjach w rodzinie Blossom. Tym samym klimat niezmiennie pozostaje ogromnym, o ile nie największym, walorem serialu Riverdale.
Historia opowiadana w serialu Riverdale robi się coraz bardziej obiecująca. Odcinki 4 i 5 wprowadziły do serialu kilka nowych, znaczących faktów, które z pewnością sprawiły, że w widzach zrodziło się wiele pytań. Od początku w tej produkcji zachwyca mnie klimat i nie zapowiada się, aby miało to ulec zmianie − na tym polu twórcy serialu wykonali naprawdę dobrą robotę. Jednak najnowsze odcinki Riverdale wywarły na mnie pozytywne wrażenie nie tylko dzięki specyficznemu nastrojowi, jaki towarzyszy przedstawianej historii. Poszczególni bohaterowie Riverdale zaczynają być coraz ciekawiej kreowani. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że twórcy serialu zaczęli powoli odchodzić od schematów, które z początku były niesamowicie drażniące. Tym samym klisze typowe dla produkcji o nastolatkach już tak nie wdają się widzom we znaki, choć oczywiście na tej płaszczyźnie można by według mnie jeszcze co nieco ulepszyć. Jak na razie jest dobrze, ale w dalszym ciągu może być o wiele lepiej. A widząc tendencję wzrostową, jeśli chodzi o jakość odcinków, myślę, że nie zawiedziemy się na Riverdale.
Źródło: zdjęcie główne: Diyah Pera /The CW
Poznaj recenzenta
Anna ParcheniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat