Second Chance: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Rand Ravich, twórca seriali Life i Stan kryzysowy, w Second Chance luźno inspiruje się Frankensteinem Mary Shelley i tworzy jego nową, współczesną wariację. Recenzja nie zawiera spoilerów.
Rand Ravich, twórca seriali Life i Stan kryzysowy, w Second Chance luźno inspiruje się Frankensteinem Mary Shelley i tworzy jego nową, współczesną wariację. Recenzja nie zawiera spoilerów.
Przyznaję, że ogólny pomysł na Second Chance nie jest zły i zdecydowanie ma potencjał. Problem w tym, że pilot bardzo szybko sugeruje widzom typowy procedural (oparcie na sprawach kryminalnych pojedynczych odcinków) bez żadnego wątku głównego. Nie ma tu żadnej większej intrygi czy wątku, który mógłby zasygnalizować, że w tym serialu drzemie coś więcej.
Nie przeczę - realizacja pilota stoi na niezłym poziomie. Opowieść potrafi wciągnąć i zaciekawić do pewnego momentu, kiedy śledzenie losów tej wariacji potwora Frankensteina zapewnia przyzwoitą frajdę. Kłopot w tym, że gdy dochodzimy do kulminacji, wszystko zaczyna opierać się na przewidywalnych rozwiązaniach, banalnych zabiegach fabularnych i kliszach gatunkowych. Nie mam nic przeciwko schematom, ale trzeba umieć się nimi bawić, by przedstawić je w sposób interesujący - a tutaj tak nie jest. Choć zainteresowanie serialem początkowo rośnie, to pod koniec pierwszego odcinka maleje prawie do zera.
Nie mogę niczego dobrego powiedzieć o bohaterach. Jedynie Rob Kazinsky w głównej roli potrafi w miarę wzbudzić sympatię i sprawić, że jest w ogóle sens śledzić jego losy. Poza nim nie ma kompletnie nikogo nawet odrobinę interesującego. Nudne, mdłe i kompletnie pozbawione ikry postacie, wśród których najgorsza jest para bliźniaków, będących przykładem niezłego pomysłu, ale całkowicie popsutego w realizacji.
Serial zawodzi także wtedy, gdy przyjrzymy się detalom. Kiedy obserwujemy głównego bohatera mówiącego z angielskim akcentem, staje się to co najmniej dziwne, ponieważ jego wcielenie przed przemianą mówiło z typowym amerykańskim akcentem . Problem w tym, że tak drastyczna zmiana w tej kwestii nie jest w ogóle usprawiedliwiona fabularnie. Są też inne detale, które rażą i irytują niedopracowaniem. Trudno na to przymknąć oko.
Potwór Frankensteina rozwiązujący zagadki kryminalne to pomysł kuriozalny, ale z fajną realizacją można było zrobić z tego coś wyjątkowego. Niestety Second Chance to typowy przeciętniak, który nie ma sobą nic ciekawego do zaoferowania, a przedstawiona sprawa kryminalna to banał oparty na oczywistościach. Jeśli pilot sprawia takie wrażenie, to niestety wątpię, by lepiej było w kolejnych odcinkach.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat