Spider-Man. Niebieski – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 31 maja 2017Spider-Man. Niebieski to bez wątpienia jeden z najlepszych komiksów superbohaterskich dostępnych na polskim rynku. Choć samej akcji jest tu sporo, większe znaczenie dla całej historii mają subtelnie wkomponowane w fabułę uczucia, które rodzą się pomiędzy głównymi bohaterami.
Spider-Man. Niebieski to bez wątpienia jeden z najlepszych komiksów superbohaterskich dostępnych na polskim rynku. Choć samej akcji jest tu sporo, większe znaczenie dla całej historii mają subtelnie wkomponowane w fabułę uczucia, które rodzą się pomiędzy głównymi bohaterami.
Są w świecie superbohaterów historie większe niż życie, są też takie aż do bólu zanurzone w prawdzie o istnieniu. Nie ma więc żadnego przypadku w tym, że już we wstępie do komiksu Spider-Man: Blue #1-6 legendarny John Romita Sr pisze o "życiu i umieraniu wraz z superbohaterami", zapewniając jednocześnie czytelnika, iż lektura może go wzruszyć do łez. W takim stwierdzeniu nie ma ani grama przesady: to opowieść nostalgiczna, zadziwiająco często melancholijna, urzekająca swoją prostotą. Mamy tu do czynienia z bez wątpienia najlepszą odsłoną Kolorowej Kolekcji Bohaterów Marvela, na którą składają się też: Daredevil: Yellow, Hulk: Gray i Captain America: White #1-5 - jej twórcy chcieli opowiedzieć na nowo historie początków karier bądź co bądź ikon popkultury. Podobnie jak w poprzednich częściach cyklu, w Spider-Man: Blue #1-6 świat przedstawiony jest jedynie wspomnieniem głównego bohatera, który wraca do wydarzeń z przeszłości, próbując na nią spojrzeć przez pryzmat swoich życiowych doświadczeń. W ten sposób dochodzimy do paradoksu: z jednej strony z kart komiksu wyłania się obraz Pajączka, który wszyscy doskonale kojarzymy, z drugiej zaś autorzy pozycji, Jeph Loeb i Tim Sale , zabierają nas za kulisy jego młodości i dorastania.
Po dziś dzień niektórzy amerykańscy znawcy tematyki starają się przekonywać, że Srebrna Era Komiksu zakończyła się wraz z uśmierceniem postaci Gwen Stacy w 1973 roku - tamto wydarzenie odcisnęło piętno na całej fanowskiej społeczności na długie lata. To właśnie ten moment w życiu Petera Parkera staje się de facto punktem odniesienia w Spider-Man: Blue #1-6. Loeb prowadzi narrację w taki sposób, by z jednej strony odwoływać się do sentymentów czytelników, z drugiej zaś nad całą historią unosi się aura wszechobecnej nostalgii, zgrabnie wpasowującej się w przyjętą konwencję wspomnieniową. Choć Spider-Man będzie musiał tu zmierzyć się z bandą swoich ikonicznych rywali, to najważniejsza część akcji rozgrywa się w zaciszu domu cioci May i mieszkania Harry'ego Osborna. Obie lokacje doskonale ze sobą kontrastują, oddając to, co w całej opowieści najważniejsze: zawieszenie pomiędzy życiem a śmiercią, miłością a strachem przed uczuciem, młodzieńczymi latami a dorosłością. Raz po raz powraca tutaj motyw "czegoś bardzo złego", co poprzedza tylko i aż "dobro". Loeb nie rozmienia jednak potencjału historii na drobne; choć Spider-Man: Blue #1-6 teoretycznie najbliżej na poziomie gatunkowym ma do romansu, to scenarzysta w żaden sposób nie zamierza bombardować czytelnika tanimi chwytami, miłosnym czary mary i ckliwością. To po prostu opowieść o uczuciu, które dojrzewa w dwojgu (choć niekiedy nawet trojgu) zagubionych osób.
Peter Parker musi więc przejść przyśpieszony kurs dojrzewania. Choć wciąż powracają do niego wspomnienia o nieodżałowanym wujku Benie, to jednak lada moment w jego życiu pojawią się pierwsze oznaki pozostawiania za sobą okresu młodzieńczego: kupno motoru, wykłócanie się o swoją pensję, przeprowadzka, przyjaźń z Harry'm Osbornem, a nade wszystko - prawdziwe wejście smoka, jakie zafundują mu niezwykle przebojowe Gwen Stacy i Mary Jane Watson, wyraźnie zainteresowane tajemniczym chłopakiem z sąsiedztwa. Nawet obity niemiłosiernie i leżący gdzieś na zaśnieżonym dachu budynku Spider-Man będzie więc myślał jedynie o tym, że spóźni się na imprezę, na którą zaproszono dwie kobiety, które, co tu dużo mówić, zawróciły mu w głowie. Heroiczne łubu dubu z kolejnymi superzłoczyńcami ma tu wręcz znaczenie marginalne, rezonując w dojrzewającym w Parkerze uczuciu – naiwnym, przytłaczającym, jakże typowym dla nastolatka. Sam pomysł na historię może wydawać się banalny, ale bodajże nikt w komiksach tak pięknie nie przedstawiał piękna banalnych igraszek z codziennością. Zrozumiemy to dopiero na końcu opowieści; jej finał nada dotychczasowym wydarzeniom znacznie głębszy sens, a niektórym starym wyjadaczom komiksowego chleba, zgodnie z proroctwem Romity, łezka w oku może się zakręcić.
Na szczególną uwagę zasługują także rysunki Tima Sale'a. Laikom mogą one wydać się momentami karykaturalne, ale w tym artystycznym szaleństwie z pewnością jest metoda: twórca nie stara się nawet ukryć, że na każdym kroku chce hołdować konkretnej komiksowej epoce, odwołując się jeszcze do wspomnień młodzieży, dorastającej na przełomie lat 60. i 70. w USA. Jeśli więc w opowieści pojawia się kobieta, jest ona tak piękna, na ile walory jej urody jest w stanie wydobyć sztuka rysowania komiksów. Na drugim biegunie takiego podejścia wyłaniają się świadomie przerysowane sylwetki łotrów - czytelnik od razu będzie miał wrażenie, że to istoty nie z tego świata, a już na pewno nie ze świata dorastającego Parkera. Doskonale sprawdza się także dynamika kadrów, która niekiedy będzie przywoływać na myśl najważniejsze powieści graficzne w stylu Sin City czy Dark Knight Returns.
Choć komiks ten ukazał się już w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, to w nowym wydaniu znajdziecie dodatkowo szkice Sale'a wraz z komentarzami obu autorów. Spider-Man: Blue #1-6 jest pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika superbohaterów; to opowieść o rodzeniu się miłości w obliczu nadchodzącej tragedii, pokazująca w dodatku, jak mocno życie pozornie roześmianego Pajączka determinował smutek.
Źródło: Zdjęcie główne: Marvel
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat