Strefa gangsterów: sezon 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 czerwca 2025Guy Ritchie wraca z kolejnym serialem o gangsterach w gwiazdorskiej obsadzie. Czy jest w tej historii coś oryginalnego? Sprawdzamy.
Guy Ritchie wraca z kolejnym serialem o gangsterach w gwiazdorskiej obsadzie. Czy jest w tej historii coś oryginalnego? Sprawdzamy.

Guy Ritchie to wszechstronny reżyser, który odnajduje się w każdym gatunku, ale widzowie kojarzą go przede wszystkim z kinem gangsterskim. To wychodzi mu najlepiej; wspomnę tylko o Przekręcie, Dżentelmenach i Porachunkach. Ostatnio brytyjski reżyser zasmakował także w tworzeniu seriali. Po ogromnym sukcesie Dżentelmenów dla Netflixa poszedł za ciosem i nakręcił dla platformy Paramount+ oryginalną historię o wojnie dwóch zwaśnionych rodzin. Produkcja zatytułowana Strefa gangsterów została napisana przez doświadczonych scenarzystów: Ronana Bennetta (Dzień Szakala) i Jeza Butterwortha (Agencja). Panowie zbudowali mroczny mafijny świat, w którym liczy się wyłącznie język siły. Choć dorzucili do niego trochę niepotrzebnej moim zdaniem telenoweli, zwłaszcza w ostatnich odcinkach. Jakby postanowili jeszcze bardziej zszokować widzów.
Przenosimy się do Londynu, gdzie władzę nad przestępczą częścią miasta dzierżą dwie nienawidzące się rodziny. Harriganowie na czele z bezwzględnym Conradem (Pierce Brosnan) i Stevensonowie, którymi dowodzi Richie (Geoff Bell). Każdy z nich największą przyjemność czerpie z tego, gdy drugiemu nie idzie. Od kilku lat panuje między nimi względny pokój. Każdy zajmuje się swoimi biznesami i się przy tym bogaci. Okazuje się jednak, że Richie jest dużo bardziej obrotny – szybciej niż konkurencja bierze się za handel fentanylem, co czyni go bardziej wpływowym gangsterem w środowisku. Tym samym jego ego zaczyna rosnąć. Nie podoba się to młodemu Eddiemu Harriganowi (Anson Boon) – mężczyzna jedną decyzją rozpoczyna wojnę, która doprowadzi do przebudowania całej mapy przestępczej Londynu i zakończy pewną erę. Nastroje ma uspokoić Harry Da Souza (Tom Hardy), człowiek do zadań specjalnych Harriganów, który cieszy się poważaniem wśród wszystkich w środowisku przestępczym. Nikt nie chce z nim zadzierać. Jednak jego umiejętności mogą okazać się niewystarczające.
Strefa gangsterów znacznie różni się od innych produkcji Ritchiego. Świat mafii jest bardziej mroczny niż zazwyczaj. Wydaje się, że reżyser jest tutaj tylko gościem, który odpowiedzialny jest za wyreżyserowanie pilota i nadanie pewnego sznytu całej opowieści. Widać to w szczególności po bohaterach, którzy są bardziej przyziemni niż ci, których zazwyczaj kreuje Guy. Są mniej barwni i już nie tacy karykaturalni jak w Przekręcie czy Dżentelmenach. Łatwiej dzięki temu uwierzyć, że tacy przestępcy faktycznie mogą rządzić miastem. Podoba mi się taka zmiana, bo odróżnia tę produkcję od poprzednich.
Najmocniejszą stroną serialu jest casting. Uczynienie z Pierce’a Brosnana popadającego w szaleństwo irlandzkiego gangstera Conrada było świetnym posunięciem. Aktor doskonale pasuje do tej postaci. Widać, że czekał tylko na okazję, by kogoś takiego zagrać – delektuje się każdą sceną, w której może zaprezentować ciemną stronę mafiosa. Gdy trzeba, jest czarujący i szarmancki, a gdy nikt się tego nie spodziewa, pokazuje okrutną twarz. Wspaniale dopełnia się z partnerującą mu Helen Mirren. Grana przez nią Maeve jest na zupełnie innym biegunie emocjonalnym niż stonowana i zawsze spokojna Cara Dutton z 1923. Tym razem zdobywczyni Oscara gra tak negatywną postać, że aż nie można od niej oderwać wzroku. Dawno chyba nie dostała tak fajnie napisanej bohaterki, która była zagadką nie tylko dla otaczających ją ludzi, ale także dla widzów.
Niekwestionowaną gwiazdą tej produkcji jest Tom Hardy. Grany przez niego Harry Da Souza to człowiek, który wbrew wszelkim przeciwnościom chciałby wieść normalne życie. Chce, by jego córka skończyła studia i nie miała styczności z ludźmi, z którymi on musi się spotykać każdego dnia. Ciekawie obserwuje się proces rezygnacji z marzeń i przebudowywania planów na przyszłość. Hardy jest zawsze bardzo opanowany. Jego bohater nie może sobie pozwolić na nadekspresyjność czy jakieś emocje, które mogłyby odsłonić jego czułe punkty. Scenarzyści dali mu wiernego przyjaciela, jakim jest najmłodszy syn Conrada, Kevin (Paddy Considine). Nie jest to tradycyjna przyjaźń, a raczej relacja opiekuna z podopiecznym, która trwała tak długo, że przekształciła się w coś więcej.
Strefa gangsterów to świetnie napisany, zagrany i poprowadzony przez sprawnych reżyserów serial gangsterski. Pokazuje, że w tym gatunku jest jeszcze miejsce na coś innego i intrygującego. Jeśli miałbym postawić jakąś inną produkcję obok tej, to byłyby to Gangi Londynu Garetha Evansa. Oba tytuły opowiadają o tym samym, ale w zupełnie inny sposób. Mam nadzieję, że twórcy serialu z Hardym mają więcej pomysłów na kontynuowanie historii i nie zakończy się ona na pierwszym sezonie.
Poznaj recenzenta
Dawid Muszyński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1979, kończy 46 lat

