Super Mario Bros. Wonder - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 20 października 2023Super Mario Bros. Wonder powinno stać się książkowym przykładem tego, jak łączyć znane i lubiane elementy z czymś zupełnie nowym dla serii.
Super Mario Bros. Wonder powinno stać się książkowym przykładem tego, jak łączyć znane i lubiane elementy z czymś zupełnie nowym dla serii.
Dwuwymiarowe platformówki z Mario mają długą historię, bo ich korzenie sięgają 1983 roku. Mogłoby się wydawać, że przez 30 lat twórcy dopracowali tę formułę już do perfekcji i nie da się wnieść do niej niczego nowego. Super Mario Bros. Wonder to jednak dowód na to, że wszędzie można znaleźć miejsce na świeże, ciekawe pomysły, jednocześnie nie siląc się na żadne rewolucyjne zmiany, które mogłyby podzielić społeczność.
W Wonder główny bohater i jego przyjaciele będą musieli ponownie zmierzyć się ze złowieszczym Bowserem. Główny czarny charakter cyklu postanowił bowiem ponownie namieszać i ukradł magiczny kwiat, którego moc zespoliła go z jego zamkiem, zapewniając mu tym samym ogromną potęgę. Historia, jak nietrudno się domyślić, nie jest tu jednak najistotniejsza. Stanowi tylko pretekst do tego, by posłać sympatycznego wąsacza i jego kompanów w podróż przez kilka kolejnych światów i wiele zróżnicowanych etapów. I to nie tylko takich, które polegają na "biegu z przeszkodami" od lewej do prawej. Mamy też bowiem prościutkie pokoje z minigierkami, wyścigi czy areny, na których musimy jak najszybciej pokonać wszystkich przeciwników. Na brak różnorodności nie da się narzekać. Przyczepić się można jedynie do czasu zabawy, bo do końca (i to bez specjalnego pośpiechu) można dotrzeć w mniej więcej 8-10 godzin. I jasne, to mniej więcej taki sam czas, jak w przypadku większości innych gier tego typu, ale jednak można poczuć pewien niedosyt.
Klasyka i nowości
Sama rozgrywka wygląda bardzo znajomo, ale to tylko pozory. Owszem, nadal mamy do czynienia z klasyczną platformówką 2D, ale pojawia się tu kilka mechanik, które znacznie zmieniają odczucia płynące z zabawy. Bohaterów możemy wyposażyć w odznaki (zdobywamy je za kończenie niektórych poziomów i w sklepikach), które działają w różne sposoby. Jedne sprawiają, że Mario skacze wyżej, szybuje na czapce lub może odbijać się od ścian, a inne na przykład sprawiają, że wrogowie po śmierci upuszczają cenne monetki lub oferują nam ratunek w momencie upadku w przepaść. Warto natomiast zaznaczyć, że poza kilkoma wyjątkami, nie są one niezbędne do zabawy i praktycznie wszystkie "normalne" etapy możemy ukończyć bez ekwipowania żadnej konkretnej odznaki. To jednocześnie można uznać za zaletę, jak i wadę. Z jednej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by zdecydowaną większość poziomów ukończyć "klasycznie", czyli po prostu skacząc po platformach i unikać lub walczyć z przeciwnikami, z drugiej natomiast czasami brakowało mi większej zachęty do tego, by zerknąć do ekwipunku odznak i nieco z nimi poeksperymentować.
Nie zabrakło też zupełnie nowych power-upów. Mario (i większość innych, grywalnych postaci) może strzelać bańkami mydlanymi, nałożyć na głowę czapkę z wiertłem lub zmienić się w słonia. Co istotne, każda z tych specjalnych mocy daje mu nowe możliwości nie tylko w walce, ale też przy eksploracji! Po bańkach możemy skakać, wiertłem możemy przebić się przez ziemię i sufit, a jako Mario-słoń z łatwością niszczymy terenowe przeszkody. W ten sposób jesteśmy dostać się do miejsc, które na pozór są niedostępne, a fani marki doskonale wiedzą, że twórcy uwielbiają umieszczać w takich miejscach pewne sekrety.
Czas na cuda!
Największą i zarazem najbardziej rewolucyjną nowością, są jednak tytułowe "cuda". Podnosząc "Wonder Flowers", czyli "Kwiaty Cudów", odmieniamy rozgrywkę na różne, często bardzo nietypowe sposoby. Raz będzie skutkować to wprawieniem elementów otoczenia w ruch, innym razem przemieni naszego bohatera lub przeciwników, a jeszcze innym poskutkuje przywołaniem grupy pędzących zwierząt, na których grzbietach będziemy mogli "surfować" w zawrotnym tempie. To zdecydowanie moja ulubiona część Super Mario Bros. Wonder i na każdym poziomie z niecierpliwością wyczekiwałem na moment, w którym wreszcie natrafię na charakterystycznego kwiatka i przekonam się, czym jeszcze zaskoczą mnie deweloperzy.
Nie jest sekretem, że Nintendo zwykle (może z wyjątkiem Splatoona czy Mario Kart) nie jest po drodze z sieciowym multiplayerem. W Wonder zdecydowano się jednak na wprowadzenie całkiem ciekawych opcji sieciowych, które w pewien sposób przypominają... serię Dark Souls (jakkolwiek absurdalnie może zabrzmieć takie porównanie). Możemy między innymi rozstawiać dodatkowe "punkty kontrolne" i korzystać z tych, które na trasach zostawili dla nas inni gracze, a także obserwować "duchy" innych osób na rozgrywanych przez nas poziomach. Oczywiście nie zabrakło też klasycznego, lokalnego trybu wieloosobowego, a opcjonalne postacie odporne na obrażenia (Yoshi i Nabbit) sprawiają, że może być to świetna propozycja nawet dla osób niemających wprawy w użytkowaniu kontrolerów: na przykład znajomych, którzy na co dzień nie grają w gry lub najmłodszych domowników.
Wonder to nie tylko świetna zabawa, ale też kolejny dowód na to, że odpowiednio przemyślany i wdrożony styl graficzny jest w stanie pokonać techniczne ograniczenia. Mimo niewątpliwie przestarzałych już podzespołów Switcha, gra wygląda po prostu rewelacyjnie! Lokacje są zróżnicowane, kolorowe i pełne detali, a wyczyny sympatycznych bohaterów cieszą oko. Wisienką na torcie są wspomniane przeze mnie wcześniej efekty towarzyszące "cudom", które obserwuje się z przyjemnością. Nie sposób pominąć również jeszcze jednej, istotnej kwestii: to pierwsza odsłona serii, w której tytułowy bohater nie przemawia głosem Charlesa Martineta. Na szczęście nowy aktor, Kevin Afghani, okazał się jego godnym następcą i brzmi niemal identycznie jak legendarny poprzednik. Przyznam szczerze, że gdybym o tej zmianie nie wiedział, to pewnie kompletnie nie zwróciłbym na to uwagi, co wydaje się chyba najlepszą rekomendacją dla talentu Afghaniego.
Super Mario Bros. Wonder to nie tylko kolejna świetna odsłona serii. Moim zdaniem to również jedna z najlepszych platformówek 2D w historii i zarazem tytuł, w którym trudno się do czegokolwiek przyczepić. No, może poza czasem gry, bo bawiłem się tutaj tak dobrze, że nie pogardziłbym jeszcze dodatkowymi kilkoma godzinami.
Plusy:
+ piękna oprawa;
+ zróżnicowana rozgrywka;
+ nowe mechaniki zdecydowanie na plus.
Minusy:
- dość krótka.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat