Szklana pułapka 5
John McClane powraca już w piątej odsłonie popularnego kinowego serialu. Tym razem trafia do Moskwy, a za partnera ma własnego syna. Jedyny problem tkwi w tym, że nie ma to nic wspólnego z serią "Szklana pułapka".
John McClane powraca już w piątej odsłonie popularnego kinowego serialu. Tym razem trafia do Moskwy, a za partnera ma własnego syna. Jedyny problem tkwi w tym, że nie ma to nic wspólnego z serią "Szklana pułapka".
"Szklana pułapka 5" zawiera w sobie kilka interesujących pomysłów. Umiejscowienie akcji w Moskwie, gdzie John nie czuje się tak pewnie, ma w sobie spory potencjał na ciekawą fabułę przeplataną zwrotami akcji. Obsadzenie w roli partnera jego syna również wygląda nieźle. Powinno nam to zapewnić sporą dawkę humoru, gdy widzimy działające razem dwa pokolenia - zwłaszcza, że junior wyraźnie inspirowany jest Jasonem Bournem. Sceny akcji są pomysłowe i interesujące, ale... wszystko to jest takie tylko i wyłącznie na papierze.
John Moore, reżyser filmu, ponownie udowadnia, że może walczyć z Uwe Bollem o miano najgorszego filmowca. Co prawda akcji jest dużo, więc na nudę narzekać nie można, ale realizacyjnie wszystko straszliwie kuleje. Począwszy od tragicznej pracy kamery, która podczas scen akcji niszczy ich pomysłowość i zapobiega jej efektowności, na ślamazarnie rozwijanej fabule skończywszy. Tyczy się to zwłaszcza niezłego pościgu po ulicach Moskwy. Dziwne są również zastosowane zabiegi podczas rozmów bohaterów mających pogłębiać ich relacje - wtedy to w sporej ilości scen z niewiadomych przyczyn reżyser ukazuje nam twarze na pełnym zbliżeniu. Nie ma to niestety większego sensu.
[image-browser playlist="594371" suggest=""]
©2013 20th Century Fox
Problem jednak naprawdę leży dużo głębiej, ponieważ nawet najlepszy reżyser z tej parodii scenariusza nie zrobiłby niczego dobrego. Skip Woods pokazuje, że jego prywatnym hobby jest tworzenia karykatur popularnych postaci. Inaczej nazwać nie można nowej odsłony Johna McClane'a, który w żadnym aspekcie nie przypomina samego siebie. Często zachowuje się jak skończony kretyn, co kompletnie nie pasuje do tego bohatera. Rzuca się to w oczy szczególnie w irracjonalnej scenie pościgu, gdy jeździ po samochodach, nie zważając na życie cywiliów. John McClane nigdy by czegoś takiego nie zrobił! Kultowe powiedzonko padające z jego ust nie czyni go od razu bohaterem, którego pokochaliśmy w poprzednich częściach serii.
Co więcej, fabuła pokazuje, że Woods prawdopodobnie nigdy w życiu nie widział żadnej "Szklanej pułapki". Kluczem zawsze był kontekst. McClane nigdy nie był herosem, który miał ratować świat. Jego motywy i zmagania miały charakter bardziej osobisty, dzięki czemu zawsze z całych sił kibicowaliśmy głównemu bohaterowi, kiedy walczył o życie. W pewien sposób jest to jeszcze obecne w części czwartej, która posiada szczyptę klimatu serii, natomiast w "piątce" wszystko to pozbawione zostało sensu. John McClane staje się tutaj superbohaterem, który z tytułowym die hard ma niewiele wspólnego. Zawsze zbliżało nas do niego to, że był człowiekiem - krwawił, klął jak szewc, ale nie poddawał się i walczył do samego końca. McClane to pokaz niezłomności ludzkiego ducha. Trudno dostrzec go zatem w piątej części, gdy po kilkukrotnym dachowaniu samochodu, John nawet nie jest draśnięty. To i tak bardzo subtelny przykład. Oczywiście, że w "Szklana pułapce" na pewne rzeczy przymykamy oko, ale nie da się tego zrobić, gdy z coraz większym natężeniem jesteśmy zalewani głupotami.
Zaprezentowana nam historia jest po prostu zła. Nie ma w niej niczego interesującego, brak w niej emocji czy napięcia. Nie ma nawet dobrego czarnego charakteru. Łotry w tym filmie wywołują śmiech na sali. Charakteryzuje ich deficyt charyzmy, sensownej motywacji dla ich działań oraz kicz - nie mają nic, co sprawiłoby, że byliby ciekawi. Niczego dobrego nie można powiedzieć również o synu Johna. Jai Courtney nie gra najlepiej, a między nim i Willisem zupełnie nie ma chemii. John McClane Jr jest zwyczajnie niegodny noszenia nazwiska swojego ojca. Już córka w czwartej części cyklu była o wiele lepsza. Oczywiście na dokładkę zaserwowano nam jeszcze tragiczne dialogi i irracjonalne zachowanie postaci.
[image-browser playlist="594372" suggest=""]
©2013 20th Century Fox
Kategoria wiekowa R w "Szklanej pułapce 5" prawdopodobnie przejdzie do historii jako największy przekręt kina ostatniej dekady. Szczególnie wielkich scen przemocy w filmie nie uświadczymy i wszystko wskazuje na to, że kategoria dla dorosłych posłużyła jedynie do tego, by Bruce Willis mógł wykrzyczeć słynne powiedzonko. Poza tym, ilość wulgaryzmów w filmie można policzyć na palcach jednej ręki.
Gdyby "Szklana pułapka 5" nosiła inny tytuł, a bohaterem nie byłby John McClane, pewnie dałoby się ją jakoś zaakceptować. Ze sporym przymrużeniem oka, ale jednak. Niestety nie jest to możliwe - Moore i Woods stworzyli szkaradną karykaturę kultowej serii, która po tym filmie powinna przejść na zasłużoną emeryturę.
Ocena: 4/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1942, kończy 82 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1974, kończy 50 lat
ur. 1944, kończy 80 lat