„The 100”: sezon 2, odcinek 10 – recenzja
"The 100" rozbudowuje motyw sojuszu i dojrzewania Clarke oraz rozwija fabułę w oczekiwanym kierunku. Jest dobrze, ale czegoś tutaj brak.
"The 100" rozbudowuje motyw sojuszu i dojrzewania Clarke oraz rozwija fabułę w oczekiwanym kierunku. Jest dobrze, ale czegoś tutaj brak.
"The 100" rozwija przede wszystkim motyw sojuszu Ziemian z przybyszami z Arki. Niby wszystko wygląda nieźle, jest interesująco i każdy element współgra, ale też jest to strasznie schematyczne. Ot, najpierw musimy mieć niechęć obu stron, która z czasem przemienia się we wzajemny szacunek. Po ostatnich kilku dobrych odcinkach tego serialu spodziewałem się czegoś więcej niż takiej oczywistości, która jest zaledwie poprawna i nie wznosi "The 100" na wyżyny.
W tym wszystkim podobać się może prowadzenie postaci Octavii, czyli dziewczyny będącej pomostem pomiędzy obydwoma kulturami. Ten schemat dla odmiany jest pokazany z werwą i klimatem. Cieszyć może fakt, że nikt tutaj nie robi z Octavii po kilku odcinkach najlepszej wojowniczki w okolicy, bo byłoby to komiczne i żenujące - zamiast tego wiemy, że ma niezłomnego ducha i jest niebywale wytrwała. To działa, buduje szacunek widzów oraz staje się kluczem do poprawienia stosunków pomiędzy frakcjami. Scena z jej walką może się podobać, bo wywołuje wiele sympatii do tej postaci. Jednak gdzieś w tle pozostaje podczas seansu echo słów Jaha. Odnoszę wrażenie, że on jednak w tym przypadku się nie myli.
Clarke jest czasem postacią problematyczną. Z jednej strony wiemy, że jest niezłomna, zawzięta i twarda, ale z drugiej brakuje jej jeszcze wiele, by stać się dziewczyną, która może w tym świecie sama przeżyć. Liczę, że jednak pójdzie to trochę tropem Octavii, bo przydałoby się, by Clarke nie była tylko wygadana, ale też - gdy trzeba - potrafiła spuścić łomot. Jej perypetie z królową Ziemian wypadają co najmniej nieźle, bo pokazują dwie przywódczynie o kompletnie różnym podejściu do swojej roli oraz życia. Niby różne, acz bardzo podobne - można założyć, że ten kontrast ma za zadanie pokazanie tego, kim Clarke może się stać. I nie obraziłbym się, gdyby scenarzyści poszli tą ścieżką, bo Clarke byłaby o wiele ciekawszą postacią. Zastanawia mnie opowieść o tym, jak u Ziemian wybierany jest przywódca. Czy tylko ja mam przeczucie, że kwestia ta została poruszona nie bez powodu i z czasem wspomniana rola przypadnie właśnie Clarke?
[video-browser playlist="658217" suggest=""]
Jedyne, co tutaj nie wygląda najlepiej, to cały wątek Jaha i Murphy'ego. Jest on po prostu przekombinowany i pozbawiony głębszego sensu. Przemiana Jaha z racjonalnie myślącego człowieka w kogoś, kto podąża za ułudą, jest nadzwyczajnie mało wiarygodna. Teraz bardziej przypomina on szaleńca i fanatyka niż przywódcę, który podejmując trudne decyzje, wzbudzał jakiś szacunek i zrozumienie. Trudno powiedzieć na razie, w jakim kierunku to się rozwinie, ale mam nadzieję, że chwilowo twórcy zrobią widzom przerwę od tych postaci. Patrząc jednak na ten wątek z innej perspektywy - ma on potencjał, bo oddzielamy grupy bohaterów i rozszerzamy teren akcji. To może być pretekstem do rozbudowania świata przedstawionego.
Nie do końca przekonuje mnie też motyw z Lincolnem i Bellamym. Czy naprawdę chłopak Octavii jest aż tak słaby, że daje się skusić uzależnieniu od tajemnej substancji? Nie działa to należycie, bo wprowadza na siłę zamieszanie bez szczególnie fajnego pomysłu. Oby jednak jakiś ciekawy koncept w tym był, bo na razie nie jest to ciekawe rozwiązanie.
Czytaj również: „Colony” – stacja USA zamawia 1. sezon serialu science fiction
"The 100" utrzymuje w miarę równy poziom, ale czegoś brakuje ostatnim dwóm odcinkom do tych, które wywoływały przede wszystkim większe emocje. Nadal ogląda się to dobrze, a serial rozwija się znakomicie, ale tu trzeba jeszcze postawić kropkę nad i.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat