The Last of Us: sezon 2, odcinek 3 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 28 kwietnia 2025Poprzedni odcinek The Last of Us był emocjonalnym huraganem. W kolejnej odsłonie opada popiół, ale nie emocje! To też swoista cisza przed burzą.
Poprzedni odcinek The Last of Us był emocjonalnym huraganem. W kolejnej odsłonie opada popiół, ale nie emocje! To też swoista cisza przed burzą.

Po burzy wychodzi słońce, więc i po emocjonalnym trzęsieniu ziemi z zeszłotygodniowego odcinka The Last of Us nastała chwila względnego spokoju, choć niepozbawionego emocji. 3. odcinek 2. sezonu hitu HBO robi dokładnie to, co najbardziej lubię w podobnych adaptacjach: rozbudowuje materiał źródłowy i pogłębia relacje pomiędzy postaciami, a jednocześnie zachowuje esencję tego, co najlepsze.
Na początku kilka słów o Belli Ramsey. Aktorka była krytykowana już w pierwszym sezonie, ale przed premierą drugiego hejt na nią się nasilił, bo nie wygląda jak postać z gry. Może i nie wygląda, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że przed oczami mam tę samą złamaną, samotną i przepełnioną chęcią zemsty Ellie, którą poznałem kilka lat temu. Bella Ramsey gra w tym odcinku znakomicie. Od pierwszych scen aż po ostatnie. Założyła rękawice bokserskie z napisem "emocje" i postanowiła przez prawie bitą godzinę okładać nimi oglądającego. Widać w niej mieszankę kompletnego załamania, rozpaczy, samotności, ale też gniewu i zobojętnienia na swój los. Sceny w domu Joela, a szczególnie ta z kurtką, czy też odwiedziny na cmentarzu i położenie przed nagrobkiem ziaren kawy były naprawdę smutne. Kapitalnie wypadła też jej przemowa podczas zebrania rady w Jackson, a także wszystkie urocze przekomarzanki i nastoletnie zagrywki związane z Diną. Bella Ramsey zaprezentowała mnóstwo emocji i była gwiazdą tego odcinka. Udowodniła, że po odejściu Pedro Pascala będzie w stanie udźwignąć tę produkcję na swoich barkach.

We wstępie pochwaliłem ten odcinek The Last of Us za robienie tego, co najbardziej lubię w takich adaptacjach, czyli rozbudowanie świata przedstawionego. Gry, nawet jeśli tak głębokie i poruszające jak dzieło Naughty Dog z 2020 roku, muszą się jednak kierować pewnymi schematami. Nie może być zbyt "nudno". Dlatego znacznie bardziej podoba mi się to, co zaprezentował serial HBO. Pokazanie funkcjonowania Jackson, odrodzenia biurokratyczności i hołdowania demokracji było fascynujące do oglądania. Bardzo podobał mi się naturalizm sceny z płaczącym dzieckiem. To tak proste zagranie, a tak uwiarygadniające cały ten świat i społeczność. Podobało mi się też rozbudowanie roli Setha. W grze był on po prostu gościem, który obraził obie dziewczyny, dał Ellie kanapkę i zniknął. Tutaj dostał większą rolę –nie tylko stanął w obronie Joela i poparł Ellie w sprawie pogoni za Abby, ale też pomógł dziewczynom w ucieczce z miasteczka i podarował im swoje zapasy. Nie trzeba było z tej postaci wyciskać więcej. Pełnił identyczną funkcję jak w grze, ale postanowiono dać mu coś "ekstra". I faktycznie wyszło to... ekstra.

Na pewno dla niektórych małym minusem może być niespieszne tempo odcinka. Dla mnie to jednak zaleta. Epizod nie tylko rozbudował świat i postaci, ale też pozwolił wczuć się w sytuację Ellie i jej frustrację. Wszystko idzie strasznie wolno. Procesy, spotkania rady, głosowania, użeranie się z biurokracją. Żałuję, że w grze się na to nie zdecydowano, bo po śmierci Joela konieczność brnięcia przez tak żmudne sceny jeszcze bardziej pozwoliłaby się utożsamić z Ellie, jej niecierpliwością, pośpiechem oraz chęcią zemsty. Serial to zrobił wprost fantastycznie.
Niestety nie kupuję Gail, czyli psycholog, do której chodził Joel. Mam wrażenie, że została wymyślona przez scenarzystów tylko po to, żeby postaci mogły wyjawić swoje motywy, obawy i pragnienia. Nie wnosi nic ciekawego do fabuły, a jedynie ją "łopatologizuje". Dało się subtelniej opowiedzieć o emocjach postaci, bez konieczności wciskania zbędnej psycholog. Jej sceny ratuje sama Catherine O’Hara, która świetnie się sprawdza w roli cynicznej, zdystansowanej i niebojącej się powiedzieć prawdy alkoholiczki z – mimo wszystko – dobrym sercem.

Isabela Merced to castingowy strzał w dziesiątkę. Jej bohaterka to istny promyczek słońca dla tego ponurego serialu i samej Ellie – jest dla niej bezcennym wsparciem. Między dziewczynami pojawiła się świetna chemia. Podróż pozwoliła im na rozbudowanie relacji (a także ukazanie zapierających dech w piersiach widoczków). Dina chce pociągnąć Ellie za język, by wyznała, że mają się ku sobie. Ich sceny są urocze i bardzo autentyczne. Może nie mają już "nastu" lat, ale w takim świecie i z takim dzieciństwem nic dziwnego, że dopiero po "dwudziestce" mają chwile na bycie typowymi nastolatkami. Kadry z nimi lały miód na moje serce, a obie aktorki są znakomite w swoich rolach.
W odcinku pojawiły się też fragmenty z nową grupą ocalałych, która – jak się okazało pod koniec – została wycięta w pień przez nieznanych sprawców. Ich przedstawienie wypadło naprawdę dobrze. Język gwizdów to coś bardzo użytecznego w tym świecie, ale najwidoczniej nie mógł się równać z potęgą kul. Ostatnia scena była szokująca i zasugerowała, że to WLF stoi za morderstwami.

POTENCJALNE SPOILERY DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW
Zastanawiam się jednak, czy to na pewno takie proste. WLF zostało już pokazane jako potwory. Widz ich nienawidzi z powodu morderstwa Joela, a teraz zabili też (teoretycznie) Bogu ducha winnych ocalałych. W grze konflikt pomiędzy grupami istniał i to może być po prostu bardzo dobre wprowadzenie do niego. Mimo tego zastanawiam się: co jeśli to dzieło Tommy'ego? Dodałoby to mu więcej szarości moralnej. Nie wiem tylko, czy ma to sens względem chronologii zdarzeń. Nie pamiętam tego tak dokładnie. Co sądzicie o takiej teorii?
KONIEC POTENCJALNYCH SPOILERÓW DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW
Końcowa scena zapowiada przeprawę Ellie i Diny w Seattle. Sezon powoli wkracza w decydującą fazę i będzie stopniowo przyspieszać. Czeka nas sporo akcji. Ciekawe, jak zostanie ona zaprezentowana. Bella Ramsey w każdym odcinku udowodnia, że pod względem gry aktorskiej radzi sobie z postacią Ellie. Czy walki będą wyglądały równie efektownie?

Trzeci odcinek 2. sezonu The Last of Us to bardzo dobra odsłona. Świetnie rozwija postaci poboczne (Seth), dodaje głębi w istniejących relacjach (Ellie i Dina), rozbudowuje świat przedstawiony (sposób funkcjonowania Jackson) i stanowi emocjonalne pożegnanie dla kochanego przez wszystkich Joela. Bella Ramsey może udźwignąć ten serial na swoich barkach. Pora się przekonać, czy Ellie jest ulepiona z podobnie twardej gliny.
Poznaj recenzenta
Wiktor Stochmal


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1967, kończy 58 lat

