„The Strain”: Żądza krwi – recenzja
The Strain stacji FX zalicza bardzo obiecujący start i nieźle zawiązuje akcję w pierwszych 2 odcinkach. Jak na porządny telewizyjny horror przystało, niepokojąca atmosfera oraz mroczny wizualny styl to na razie najmocniejsze strony serialu Guillermo del Toro.
The Strain stacji FX zalicza bardzo obiecujący start i nieźle zawiązuje akcję w pierwszych 2 odcinkach. Jak na porządny telewizyjny horror przystało, niepokojąca atmosfera oraz mroczny wizualny styl to na razie najmocniejsze strony serialu Guillermo del Toro.
The Strain nigdzie się nie spieszy. Recenzowany epizod jest bezpośrednią kontynuacją pilota i tak naprawdę na przestrzeni tych dwóch odsłon mija zaledwie jeden dzień. Zarówno meksykański wizjoner, jak i jego partner, Carlton Cuse, mogą spokojnie budować świat przedstawiony, ponieważ absolutnie nikt ich nie pogania. Prezes stacji FX wyraźnie zapowiedział, że 3 sezony (39 odcinków) to absolutne minimum zaplanowane dla ich nowego serialu. Producenci mają więc tę wygodę, którą może cieszyć się tylko garstka telewizyjnych twórców – pewność, że nikt ich po 1. serii brutalnie nie skasuje.
Fabuła prowadzona jest konsekwentnie do przodu i widać gołym okiem, że jest na The Strain jakiś plan. Nic dziwnego, skoro autor materiału źródłowego zabiera się także za jego adaptację. Nie miałem dotąd styczności z powieściami del Toro, ale już po zaledwie 2 odcinkach można zauważyć potencjał, jaki tkwi w tej historii, która może krok po kroku zbudować naprawdę imponującą i intrygującą mitologię. Już na obecnym etapie jest to na tyle interesujące, że chętnie zobaczyłbym prequel o przygodach Abrahama Setrakiana. David Bradley (m.in. Walder Frey z Gry o tron) jest świetny w swojej roli, a scena rozmowy z wywołującym ciarki na plecach Eichorstem była najjaśniejszym punktem "The Box".
Oczywiście można przyczepić się do tego, że The Strain powiela znane wszystkim dobrze horrorowe klisze i inne telewizyjne schematy. Robi to jednak bardzo umiejętnie, ciekawie nimi żonglując, a nie automatycznie je kopiując. A więc może i Dracula oraz Van Helsing mają w serialu swoje odpowiedniki, tylko co z tego, skoro znakomicie się to ogląda. Złowieszcza korporacja zaś nie powinna odgrywać w tym wszystkim zbyt dużej roli, gdyż można odnieść wrażenie, że stojący na jej czele starzec to tylko pionek pragnący być nieśmiertelnym, a Nowy Jork to zaledwie pierwszy przystanek dla wampirzego wirusa, który ma opanować cały świat.
Zobacz zwiastun odcinka:
[video-browser playlist="633600" suggest=""]
Del Toro jest najlepszy w tworzeniu charakterystycznego dla siebie mrocznego klimatu i plastyczności świata, jaki widzimy na ekranie. To nadal wypada świetnie. Nieco gorzej twórca Hellboya czy Pacific Rim radził sobie zawsze z odpowiednim zarysowaniem swoich bohaterów, więc jeśli jest coś w produkcji FX, co będzie z czasem wymagało ulepszenia, to właśnie wątki osobiste. Choć są one prowadzone poprawnie (najlepiej wypada postać Gusa, a i Eph po spotkaniu AA nabrał nieco głębi), jest tu jeszcze miejsce na poprawę.
Czytaj także: "The Strain" i "Tyrant" bliskie kontynuacji
Odcinek 2. jest z grubsza przejściowy i kontynuuje rozpoczęte w premierze zawiązywanie akcji. Dochodzenie Ephraima zostało przerwane i protagonista dość szybko zaczyna działać na własną rękę. Już w kolejnej odsłonie jego drogi ponownie powinny skrzyżować się z tymi Abrahama. Powoli tworzy się garstka postaci, które najprawdopodobniej będą wspólnie starać się walczyć z wirusem i potworem, który przybył do miasta. Kevin Durand (LOST: Zagubieni) jest tym samym niezwykle ciekawym dodatkiem do obsady jako pracownik Ministerstwa Zdrowia, który ma zdecydowanie większe ambicje niż ganianie za szczurami po restauracjach. Zapewne niedługo będzie mógł upolować szkodniki o wiele większe i groźniejsze. Nowo narodzone stwory są dopiero w początkowej fazie rozwoju, a ich żądza krwi już teraz jest przeogromna. Z każdym dniem będzie coraz trudniej walczyć z zagrożeniem.
The Strain sprawia bardzo pozytywne wrażenie i jest kolejną obiecującą pozycją świetnie rozwijającej się stacji FX. Co ważne, seanse dotychczasowych epizodów minęły błyskawicznie, co zawsze świadczy o tym, że twórcy wiedzą, jak przykuć widza do ekranu. Oby udawało im się to również w kolejnych tygodniach.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat