Trauma: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Trauma to nowy francuski serial kryminalny, emitowany na kanale 13 Ulica. Jak wypada pierwszy odcinek? Oceniam bez spoilerów.
Trauma to nowy francuski serial kryminalny, emitowany na kanale 13 Ulica. Jak wypada pierwszy odcinek? Oceniam bez spoilerów.
Jak na serial kryminalny przystało, Trauma to opowieść z morderstwem w tle. Trzy młode kobiety padają ofiarą zabójstwa, a wszystkie poszlaki wskazują na to, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą. Cała akcja rozpoczyna się podczas obławy na jednego z podejrzanych. Przewodzi jej detektyw Adam Belmont (Guillaume Labbé), który szybko awansuje do miana głównego bohatera. Bo choć cała sprawa dotyczy morderstwa, serial wyraźnie skupia się także na osobistym wątku detektywa, prezentując go jako ojca, męża, kolegę z pracy, słowem - człowieka prowadzącego dynamiczne życie na wysokich obrotach. Wszystko to jednak zmienia się w momencie, gdy Adam zostaje postrzelony przez tajemniczego sprawcę – jego życie udaje się uratować, jednak w wyniku urazu głowy mężczyzna został pozbawiony wspomnień. Od tej chwili na jaw zaczynają wychodzić podejrzane sprawy z jego życiorysu, nad którymi nawet on sam nie może zapanować.
Tytułową traumę możemy rozumieć na dwa sposoby – zarówno jako traumatyczne doświadczenie, jak i mechaniczny uraz ciała, którego ofiarą w tym przypadku pada głowa głównego bohatera. Po pilotowym epizodzie nie mam żadnych wątpliwości, że wszystkie kolejne wydarzenia będą miały ścisły związek z zanikami pamięci Adama i ich konsekwencjami – w tym wątku czuć duży potencjał, a przerażenie i zagubienie głównego bohatera w nowej rzeczywistości szybko udziela się także widzowi. Co ciekawe, twórcy nie starają się ukrywać tropów fabularnych i sami podsuwają je widzowi już w pierwszych minutach – już scena otwierająca sugerowała, że Adam jest podejrzany, a kolejne wydarzenia wcale nie starały się temu zaprzeczyć, z końcowym cliffhangerem na czele. Proponowany tok myślenia jest tutaj zaskakująco wyraźny, jakby twórcy sami kazali nam tak myśleć - i nabieram przekonań, iż jest to dobrze przemyślana gra pozorów. To, jak będzie wypadał serial w następnych epizodach, zależy w głównej mierze od tego, w którą stronę twórcy zdecydują się z tym motywem podążyć – szczerze liczę, że wspomniana „przewidywalność” wydarzeń jest na tym etapie tylko mylną sugestią, bo pomysł na historię rzeczywiście pozostawia duże pole do manewru.
Warto również zwrócić uwagę na to, że pierwszy epizod został dobrze wyważony – mamy obowiązkowe zaprezentowanie głównego bohatera w jego środowisku zawodowym (niepodlegający schematom policjant-zawadiaka) i rodzinnym (ojciec starający się o względy zbuntowanego syna i mąż karierowicz, który zaprzepaścił relację z żoną), ale jednocześnie nie trwa to na tyle długo, by wywołać znużenie. Wydarzenia są mocno skoncentrowane na akcji bieżącej, a po czterdziestu minutach trwania otrzymujemy modelowy cliffhanger, który ma tylko zachęcić do sięgnięcia po więcej. Całość wydaje się przemyślana, a tempo akcji jest równe – pod tym względem nie mam żadnych zarzutów; pilotowy odcinek serialu dobrze spełnia swoją rolę.
Jeśli o kwestie techniczne chodzi, nowa francuska produkcja została zrealizowana bardzo skrupulatnie – prezentowane na ekranie kadry są estetyczne, duży nacisk położono na dbałość o detale, a dodatkowym plusem staje się tu dynamiczny montaż i sama nieoczywista czołówka. Twórcy od pierwszej minuty starają się zaintrygować widza przed ekranem – jak już wspominałam we wcześniejszych akapitach, pilotowy odcinek pozbawiony jest dłużyzn, dzięki czemu seans upływa bardzo sprawnie. Co jakiś czas jesteśmy raczeni smaczkami takimi jak martwe zakrwawione ciało, zdjęcia z sekcji zwłok, neonowe halucynacje z tajemniczymi bohaterami – wszystko to sprawia, że historia wybrzmiewa jeszcze bardziej intrygująco i patrzy się na nią z zainteresowaniem.
Trauma to poprawny serial kryminalny, który – choć rozpoczyna się raczej typowo – ma potencjał na ciekawy rozwój. Droga do interpretacji wydaje się na razie bardzo prosta, jednak czuć, że cała akcja ruszy do przodu dopiero od kolejnych epizodów - liczę, że twórcy chowają asa w rękawie i zaoferują nam jeszcze więcej zaskoczeń. Pamiętajmy, że całość składa się zaledwie z sześciu odcinków, co brzmi obiecująco – tak zbudowane historie z samej idei muszą być bowiem dobrze zaplanowane i przemyślane. Na tym etapie jestem zaintrygowana – 7/10, zobaczymy, co będzie dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat