Wejście - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 17 maja 2024Wejście to sebaldowska opowieść o nieoczywistej wojennej historii, która choć odległa, znajduje się przecież tak blisko.
Wejście to sebaldowska opowieść o nieoczywistej wojennej historii, która choć odległa, znajduje się przecież tak blisko.
Stefan Hertmans, znany w Belgii, ale także w Polsce flamandzki pisarz, w 1975 roku kupił w Gandawie stary dom. Szybko dowiedział się, że mieszkał w nim wcześniej uniwersytecki wykładowca historii, Adriaan Verhulst, u którego zresztą kiedyś Hertmans oblał egzamin. Dużo dłużej docierała do niego świadomość, że w domu spędził wojnę także ojciec Adriaana, Willem, jeden z bardziej osławionych flamandzkich współpracowników SS, w 1945 roku skazany na śmierć (wyrok natychmiast zamieniono na dożywocie). Wejście, wydana w Belgii w 2022 roku książka Hertmansa, to oparta na dokumentach i rozmowach, ale urozmaicona też fantazją autora próba rekonstrukcji losów rodziny Verhulstów, od urodzin Willema w 1898 roku pod Antwerpią aż po czasy obecne.
Hertmans snuje opowieść w stylu jawnie nawiązującym do W.G. Sebalda. Chronologicznemu przedstawieniu losów Verhulsta towarzyszą zdjęcia, ale też relacje o przedmiotach, o rozmowach toczonych z córkami nazisty, o podróżach w związane z jego życiem miejsca, a przede wszystkim szczegółowy opis pierwszej wizyty autora w domu, od którego wszystko się zaczęło. Belgia wydaje się nam często krajem mało egzotycznym i przez to niezbyt interesującym. Jak często bywa, bliższe spojrzenie szybko niszczy te złudzenia. Współpraca Verhulsta z nazistami pozostaje beznadziejnie splątana z walką o flamandzką tożsamość. Belgia czy Flandria? Gdzie szukać tradycji, oparcia, czegoś, w co można by uwierzyć, czegoś, co zastąpi na przykład religię i tradycyjne układy społeczne? Bohaterom towarzyszy skomplikowany intelektualny stosunek do Francji i Holandii, ale też wzajemna pogarda, wyrażana choćby stosunkiem do różnych akcentów niderlandzkiego. Niemiecka okupacja wygląda zupełnie inaczej niż ta w Polsce, ale w cieniu pozornie spokojniejszej codzienności kryją się równie brutalne wydarzenia. Willem nikogo nie zabija, nikogo zapewne nawet nie uderza, ale przygotowywane przez niego „listy wrogów” prowadzą na śmierć dziesiątki Belgów.
Życie zawodowe, przekonania i zbrodnie przenikają się z rzeczywistością prywatną i rodzinną. Rzeczywistość bywa dziwniejsza od fantazji. Pierwszą żoną Verhulsta była zmarła młodo Żydówka Elsa, która uciekła od pierwszego męża z młodziutkim Willemem. Drugą Harmina, czy też Mientje, holenderska chłopka poznana przy łożu śmierci Elsy, cicha bohaterka Wejścia, głęboko religijna pacyfistka, która nawet pod koniec życia narażała się na gniew sprzedawców zabawek, którym starała się zabronić handlu przeznaczonymi dla dzieci imitacjami broni. Czasy II wojny światowej wydają się nam czasem zamierzchłą przeszłością, ale przecież moment sprowadzenia się dorosłego już Hertmansa do domu w Gandawie znacznie więcej lat dzieli od obecnej chwili niż od czasów, kiedy Willem Verhulst przejmował na rzecz nazistów belgijskie fabryki czy gościł u siebie czołowych SS-manów.
Skarby kryją się w drobiazgach. W kolejnych gipsowych popiersiach Hitlera stojących na kominku domu, w którym mieszka Willem, w zdaniu „Ciepło jest ważniejsze niż piękno” kończącym praktyczne obwieszczenie wydane w niemieckiej miejscowości tuż po kapitulacji w maju 1945 roku. We wspomnianych już naiwnych, a jednocześnie pięknych gestach Mientje, w szczegółach pomijanych przez mierzącego się i tak dzielnie z przeszłością ojca pismach Adriaana Verhulsta. Wystarczy wejść do domów, w których mieszkali nasi rodzice i dziadkowie, i głęboko je przeszukać.
Poznaj recenzenta
Adam SkalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat