Z Archiwum X: sezon 10, odcinek 3 – recenzja
Z Archiwum X nigdy nie potrzebowało parodii - twórcy sami ją sobie robili. Gdy robiło się zbyt poważnie, zwykle pojawiał się odcinek rozładowujący napięcie. I oto jest znowu!
Z Archiwum X nigdy nie potrzebowało parodii - twórcy sami ją sobie robili. Gdy robiło się zbyt poważnie, zwykle pojawiał się odcinek rozładowujący napięcie. I oto jest znowu!
Zwykle na zabawne odcinki The X-Files musieliśmy sporo czekać. Zdarzały się raz, czasem dwa razy na sezon. W tym roku dostaliśmy taki już za trzecim podejściem. Oczywiście to w dużej mierze kwestia potężnego dziedzictwa. Żeby udała się parodia (czy – jak w tym wypadku – autoparodia) czegokolwiek, najpierw odbiorca musi dobrze znać rzecz parodiowaną. O to w tym wypadku nie trzeba się martwić - większość widzów nowych odcinków Z Archiwum X świetnie wie, czyj plakat wisi na ścianie w biurze i jak łatwo Scully daje się namówić na seks z nieznajomymi na zapleczu...
Ten odcinek to powrót do serialu po dekadzie przerwy scenarzysty Darina Morgana, który w swych odcinkach zawsze świetnie mieszał humor z grozą, groteskę z obrzydliwością. Jego Ostatnia droga Clyde'a Bruckmana z trzeciego sezonu została nagrodzona Emmy za scenariusz. Tym razem (pisząc i debiutując w roli reżysera Z archiwum X) również stworzył opowieść, która pięknie balansuje na granicy autoparodii i bawi się motywem „potwora tygodnia”. Morgan po prostu odwrócił wszystkie możliwe schematy i konsekwentnie podążał tą drogą od początku do końca odcinka. Do tego wszystko, co widzimy na ekranie, jest żartem, aluzją albo hołdem dla wcześniejszych elementów serialu bądź w ogóle kina grozy. Znaczący jest już przecież wygląd potwora oraz aktor, który się wciela w tę rolę. Ba, nawet Tyler Labine, aktor, który pojawia się jako ćpun w pierwszej minucie, grał ćpuna dekadę temu w innym odcinku Z Archiwum X napisanym przez Darina Morgana. W takim odcinku można pozwolić sobie na wszystko - nawet na rozmowę Muldera z potworem o tym, na czym polegają operacje zmiany płci u ludzi.
Oczywiście wśród fanów serialu są też tacy, którzy nie przepadają za „odcinkami z dystansem”, tacy, których nie bawi karaluch przebiegający przez ekran, jakby po prostu wspiął się na kamerę i przeszedł po jej obiektywie. Ale wszyscy inni będą z pewnością wiele razy wracać do tej opowieści i wyszukiwać w niej dziesiątki smaczków. Ot, takie jak upamiętnienie na cmentarzu Kima Mannersa. Reżyser, który nakręcił najwięcej odcinków tego serialu (pięćdziesiąt dwa), zmarł w 2009 r. Podczas najdłuższej sceny odcinka Fox i potwór w ludzkiej postaci stoją przy cmentarnym nagrobku. Bez trudu można na nim odczytać nie tylko nazwisko Mannersa, ale również dokładne daty jego narodzin i śmierci.
Powrót do przygód Muldera i Scully wygląda jak sympatyczny, udany zjazd rodzinny po latach. Jesteśmy w połowie tej zabawy i z każdym tygodniem bawimy się coraz lepiej. Chris Carter i cała ekipa już udowodnili, że bez trudu potrafią odtworzyć klimat i jakość sprzed lat. Już samo to jest wielkim osiągnięciem w dzisiejszej kulturze popularnej. Ciekawe, czy w drugiej połowie serii spoczną na laurach, czy jeszcze spróbują nas w jakiś sposób zaskoczyć. To by było coś!
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat