365 dni - druzgocące recenzje filmu w USA. Za to Brytyjczycy...
365 dni dzięki platformie Netflix trafia już pod ocenę zagranicznych recenzentów. Ci z USA są dla polskiego filmu bezlitośni, jednak Brytyjczycy podchodzą do niego zgoła inaczej.
365 dni dzięki platformie Netflix trafia już pod ocenę zagranicznych recenzentów. Ci z USA są dla polskiego filmu bezlitośni, jednak Brytyjczycy podchodzą do niego zgoła inaczej.
Choć 365 dni do polskich kin wchodziło 7 lutego, dopiero debiut na platformie Netflix pomógł filmowi opartemu na powieści Blanki Lipińskiej dotrzeć do zagranicznych odbiorców. Z USA napływają więc już pierwsze recenzje, które - co tu dużo mówić - są dla produkcji miażdżące. Warto jednak zaakcentować, że pomimo powszechnej krytyki, obraz już w trakcie pierwszej doby emisji w Stanach Zjednoczonych stał się 6. najchętniej oglądaną pozycją w tamtejszej bibliotece Netfliksa.
Dziennikarka Cosmopolitan zaczyna swoją recenzję od stwierdzenia, że obejrzała film, na którego punkcie "obsesję" mają "napaleni użytkownicy Tik Toka", dodając później, iż "365 dni niezamierzenie nauczy was wszystkiego na temat tego, jak NIE powinna wyglądać zdrowa relacja". Opisując z kolei postać Massima recenzentka zastanawia się, czy "kompletnie zabrał on życie i karierę Laury tylko po to, by ją przelecieć?". Dostaje się mu także za brak używania słowa "przepraszam" w relacji, która trwa ledwie 2 miesiące, jak również za zupełne wypaczenie pozbawionych odpowiedniego przygotowania praktyk BDSM w sypialni. Dziennikarka ostatecznie zachęca do tego, by nie tracić 2 godzin na seans produkcji, natomiast w kontekście sequela stwierdza, że jeśli będzie on "promował taką samą toksyczną relację jak pierwsza część, to ja go po prostu nie chcę".
W podobnym tonie wypowiada się recenzent Movie Nation. Ocenia on, że 365 dni to "zabawna wersja 50 twarzy Greya, traktująca o rozmiłowanych w porno, mafijnych porywaczach". Przywołując najbardziej problematyczne cytaty z historii dochodzi do wniosku, że to nawet dobrze, iż "słowo LOL oznacza to samo w językach polskim i włoskim". Bodajże najmocniejszą konkluzję krytyk zostawił na koniec tekstu:
W słowach nie przebiera również krytyk z serwisu The Decider. W podsumowaniu pisze o "pozbawionym gustu, uwsteczniającym, cynicznym, antyfeministycznym i intelektualnie wyjałowionym filmie", by później podzielić się z czytelnikami radą:
Portal Ready Steady Cut przyznaje 365 dniom najniższą możliwą ocenę 1/5, a jego recenzent dochodzi ostatecznie do gorzkiej konkluzji:
Filmowi dostaje się również od użytkowników portalu IMDb (w chwili obecnej ocena 3,8/10 przy blisko 6 tys. oddanych głosów), którzy mówią choćby o "prawdopodobnie jednej z najgorszych produkcji stulecia do tej pory" czy o tym, że "najwidoczniej #MeToo jeszcze nie dotarło do Polski". Pojawiają się porównania do "śmietnika" i pytania w kwestii tego, "gdzie podziały się 2 godziny z mojego życia?".
Sęk w tym, że zupełnie inaczej do oceny 365 dni wydają się podchodzić Brytyjczycy. W Zjednoczonym Królestwie popularność obrazu jest najwyraźniej na tyle duża, że serwis Mirror Online poświęcił mu osobny, obszerny tekst. Według doniesień portalu, widzowie mają być "zachwyceni" filmem, a przy tym przekonywać, że to "najbardziej perwersyjna rzecz, jaką widzieli". Dziennikarze Mirrora mówią z kolei o "sprośnej obsesji", by później przytaczać opinie internautów w typie:
Nie brak także głosów, w których Brytyjczycy domagają się przekładu książki Lipińskiej na angielski.
Dajcie nam w komentarzach znać, co sądzicie o przyjęciu 365 dni zagranicą.
Zobacz także:
Źródło: Movie Nation/Cosmopolitan/The Decider/Mirror Online/Onet
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat