Wczoraj informowaliśmy Was, że grupa 100 kobiet z Francji (wśród nich m.in. Catherine Deneuve) napisała list otwarty, w którym krytykuje akcję #MeToo - zdaniem pomysłodawczyń listu inicjatywa ta prowadzi do wielu bezpodstawnych oskarżeń i zamazuje granicę między faktycznymi przypadkami molestowania seksualnego a zwykłym flirtem. W dokumencie zauważano, że choć akcja podnosi poziom świadomości seksualnej, to z drugiej strony doprowadza do osobliwej liberalizacji mowy; o pewnych sprawach można mówić więc tylko zgodnie z konkretnymi zasadami, albo milczeć.
Teraz do listu kobiet odniosła się grupa 31 "wojujących", jak same siebie określają, feministek powiązanych z organizacją Osez La Feminisme. Jej szefowa, Caroline De Haas, wychodzi z założenia, że autorki listu "wykorzystały swoją medialność do strywializowania przemocy seksualnej". W specjalnym oświadczeniu możemy przeczytać m.in.:
De Haas sprowadza list 100 kobiet do działania na zasadzie: "To prawda, ale...", oceniając jednocześnie, że "wydaje się on jakby pochodził z minionego stulecia".
Źródło: deadline.com / zdjęcie główne: Mars Distribution