Ludzie cienia: przeczytaj początek thrillera Grahama Mastertona
Ludzie cienia to nowa powieść Grahama Mastertona. Mamy dla was do przeczytania pierwsze dwa rozdziały tej powieści.
Ludzie cienia to nowa powieść Grahama Mastertona. Mamy dla was do przeczytania pierwsze dwa rozdziały tej powieści.
Rozdział 2
– Kończysz, Pardoe? – zapytał sierżant Bristow.
– Nie, szefie – odparł Jerry, spoglądając na niego znad klawiatury komputera. – Wciąż spisuję zeznania tej zgrai z Extinction Rebellion. Jutro sprawa w sądzie.
– Na razie możesz to zostawić. To zwykłe GB. Mamy zgłoszenie o próbie kradzieży w WH Smith, w Tandem Centre, i to z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
– WH Smith? Żartujesz? A niby czego szukali tam złodzieje? Zależało im na „Daily Mail” i dwóch rolkach taśmy klejącej?
– Nie znam szczegółów. Zdaje się, że jakieś dwa świry zaczęły zrzucać towar z półek, a kiedy sprzedawczynie próbowały ich powstrzymać, zostały zaatakowane nożami. Dwie mają lekkie obrażenia, ale trzecia jest w ciężkim stanie.
– Cholera jasna. A co ze świrami? Uciekli?
– Jeden zwiał, ale w centrum handlowym z zupełnie innego powodu przebywało akurat dwóch policjantów i dorwali tego drugiego. Mają z nim KPP, bo facet zachowuje się jak opętany. Musieli czekać na wsparcie. Ekipa techniczna już jedzie na miejsce przestępstwa.
Jerry zapisał na dysku zeznania, które do tej pory mozolnie kopiował z odręcznych notatek, i wyłączył komputer. Zajmowanie się sprawą Extinction Rebellion i tak uważał za marnowanie czasu lub – jak to określił sierżant Bristow – za GB. Wśród funkcjonariuszy londyńskiej policji ten nieformalny skrót oznaczał „gówniane bzdety”. Z kolei KPP oznaczało „kurewsko poważny problem” z podejrzanym, który jest dobrze zbudowany, szarpie się i którego obezwładnienie wymaga sporego wysiłku.
– Zabierz ze sobą Malletta. Jest w kantynie. Skończył już dniówkę, ale od rana nie wpadła mu żadna robota, niech więc jakoś zarobi na swoje utrzymanie.
– WH Smith – powtórzył Jerry. Włożył nową brązową skórzaną kurtkę i zapiął zamek błyskawiczny. Był z niej zadowolony. Sądził, że wygląda w niej jak Robert Redford, zanim ten się pomarszczył na twarzy. – Trzeba być debilem, żeby urządzać napady na WH Smith. Czego ci idioci tam szukali?
– Może najnowszych książek o Harrym Potterze? Jerry zszedł na parter do kantyny, gdzie posterunkowy
Bobby Mallett próbował zagadywać posterunkową Fionę Pitt. Niemal każdy funkcjonariusz z komisariatu w Tooting starał się nawiązać nić porozumienia z posterunkową Fioną Pitt, ponieważ była szczupłą blondynką o chabrowych oczach i mia ła zmysłowe, zawsze lekko wydęte usta. Wyglądał a jak influencerka z Twittera. Niestety, była zaręczona z pewnym bokserem wagi średniej, niejakim Billym „Młotem Bojowym” Wilsonem.
Jerry usiadł przy stoliku obok posterunkowej i mrugnął do niej. Zareagowała ironicznym uśmiechem.
Tymczasem Mallett się odezwał:
– Wyjaśniałem właśnie naszej Fionie, że boksowanie raczej nie jest zajęciem na całe życie. Większość bokserów po trzydziestce to wraki, a ci, którzy w tym wieku potrafią jeszcze logicznie myśleć, są szczęściarzami. Poza tym czy naprawdę chce budzić się co rano i patrzeć na przymulonego faceta z nosem jak bakłażan?
– A co ci do tego? – rzuciła posterunkowa Pitt. – Poza tym nos Billy’ego jest piękny. A ten bakłażan… co to takiego?
– Poczekaj tylko, aż twój chłopak trafi w ringu na osiłka młodszego o dziesięć lat. Właśnie to się przydarzyło mojemu wujkowi Harry’emu. Był tylko amatorem, stanął jednak do walki o jeden raz za dużo. Dzisiaj wygląda, jakby ktoś wielokrotnie zdzielił go po gębie tacą do podawania herbaty.
– Hej, Jeżozwierzu, tymczasem mamy bijatykę w dżungli. – Jerry zwrócił się do Malletta. – Napad z użyciem noży na punkt handlowy w Tandem Centre.
Wszyscy nazywali detektywa posterunkowego Malletta „Jeżozwierzem”, ponieważ był niski i przysadzisty, miał czarne włosy ścięte na jeża, wyłupiaste, brązowe oczy i nos jak kartofel. Miał też zwyczaj kręcenia się po całym komisariacie z energią godną leśnego stwora przemykającego w pośpiechu od drzewa do drzewa.
Mallett popatrzył na zegarek.
– Nie ma mowy, Jerry. Chroni mnie kod jedenaście. Skończyłem pracę o trzeciej.
– Nic z tego. Jeden z podejrzanych pozostaje na wolności i Bristow chce, żebyśmy obaj prontissimo zajęli się tą sprawą.
– Ile nam to zajmie? Umówiłem się z mamą, że zabiorę ją dzisiaj na kolację do Toby Carvery.
– Romantyczna randka godna naszych czasów. Przykro mi, Jeżozwierzu.
Niezadowolony Mallett wydął policzki.
– Dobrze, dobrze. Dzięki za miłe têteàtête, Fiono. Chętnie będę jutro kontynuował.
Wstał i posłał posterunkowej Pitt całusa, przytknąwszy palce do ust, ona jednak przewróciła oczami ze znudzeniem, z czego Jerry wywnioskował, że wolałaby w samotności obserwować, jak schnie lakier na jej paznokciach, niż ciągnąć rozpoczętą dzisiaj rozmowę. Prawdopodobnie nie miała też pojęcia, co znaczy „têteàtête”.
– No więc co to za KPP? – zapytał Mallett, zmagając się z zamkiem błyskawicznym nylonowej wiatrówki, kiedy wyszli na parking policyjny.
– Jakieś dwa świry chciały okraść WH Smith i zaatakowały nożami trzy sprzedawczynie, które starały się ich powstrzymać. Podobno jedna odniosła poważne rany. Kiedy złodzieje uciekali, nasi ludzie dopadli jednego z nich obezwładnili siłą.
– Ten cholerny zamek jest popsuty. Wyłamała się połowa zębów, jak mojej babci.
Wsiedli do nieoznakowanego radiowozu marki Ford Focus i skręcili z parkingu w lewo, w Longley Road. Jerry włączył syrenę i rząd niebieskich świateł błyskających na chłodnicy samochodu.
– WH Smith? – zapytał Mallett ze zdziwieniem po długim milczeniu, kiedy to ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w przednią szybę.
– Tylko nie pytaj mnie, stary, dlaczego akurat tam. Zapewne dopiero bandzior oświeci nas w tej kwestii.
Po niecałych dziesięciu minutach dojechali do Tandem Centre i zaparkowali przed WH Smith. Na miejscu stał już ambulans, nie było natomiast policyjnej furgonetki z technikami. Jerry wiedział, że Extinction Rebellion organizuje dzisiaj kolejną demonstrację w centrum Londynu i mnóstwo funkcjonariuszy będzie zaangażowanych w uwalnianie ekowojowników przykutych łańcuchami do barierek albo przylepionych superklejem do asfaltu.
Razem z Mallettem podszedł do karetki. Tylne drzwi pojazdu były otwarte i dostrzegli, jak dwoje ratowników medycznych bandażuje ramię rudowłosej, młodej kobiety, która wpatrywała się w nich, jakby nie wiedziała, kim są i dlaczego właściwie się nią zajmują.
Ujrzawszy policjantów, ratowniczka podeszła, żeby z nimi porozmawiać.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat